Michele Roberts krytykuje nieśmiałych blogerów z Polski

7
AP Photo
AP Photo

Otrzymanie akredytacji prasowej na mecz NBA było zaskakująco łatwym zadaniem. Wysłałem maila z nazwą redakcji do londyńskiego biura ligi. Wkrótce nadeszła odpowiedź. Zestresowany myślą, że poszło zbyt łatwo, na dwa tygodnie przed wyjazdem napisałem raz jeszcze, by się upewnić, że wszystko gra.

Wszystko grało.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

7 KOMENTARZE

  1. Jak zwykle prawniczka szuka problemu gdzie go nie ma. Czy MJ, Kobe, LeBron kiedykolwiek się skarżyli że musieli odpowiadać na pytania będąc tylko w ręczniku? Nie, ponieważ wiedzieli że nawet Ci którzy się tylko gapili po prostu wykonują swoją pracę. Pracę którą lubią a nawet kochają z tą tylko różnicą że nie dostają za nią milionów dolarów.

    0
  2. Kwestia podejścia ligi, w innych dyscyplinach szatnia jest miejscem “świętym”, nie ma wstępu dla dziennikarzy i wszyscy żyją. Wywiad można zrobić zaraz po meczu lub jak gracze się już przebiorą w cywilne ciuchy np. w specjalnej strefie, a że jakiś bloger z Polski czy innej Mołdawii nie będzie mógł się pogapić na zawodników w szatni? Ja to jakoś przeboleję, zawodnicy myślę, że też sobie z tym poradzą ;)

    0