Flesz: Cavaliers 12-1 od powrotu LeBrona i już na 3. miejscu Wschodu, Wizards przegrali po raz piąty z rzędu

20
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Nie patrz teraz, ale Cleveland Cavaliers właśnie zrównali się z Washington Wizards i są już na 3. miejscu w Konferencji Wschodniej. Jeszcze na początku stycznia spadli aż na siódme i nie wyglądało na to, że w ogóle są w stanie wrócić do Top-4.

Dwa tygodnie przerwy LeBrona Jamesa na wyleczenie urazów pleców i kolan, dwie wymiany w tym czasie, sprowadzony 7-footer, obrońca na obwód, snajper za trzy i miesiąc później Cavaliers wyglądają jak bardzo realny kontender do wygrania Wschodu jeszcze w tym sezonie. Tylko Atlanta Hawks grała (i wciąż gra!) na wysokim poziomie przez dłuższy okres czasu niż Cleveland.

Cztery mecze rozegrano ostatniej nocy w naszej ulubionej lidze na N. Był tylko jeden crunchtime i Michael Jordan unoszący pięść w górę, patrząc jak jego Charlotte Hornets obracają swój przedziwny sezon.

Nie tak cichym bohaterem nocy była sędzina Lauren Holtkamp, która w Cleveland skorzystała z frustracji przegrywającego -20 do przerwy Chrisa Paula i postanowiła zirytować Clippers jeszcze bardziej. Matt Barnes wyleciał z parkietu za dwa techniczne, DeAndre Jordan w trzeciej kwarcie dostał jednego za GODDAMIT! w jej kierunku, a CP3 za coś co do niej powiedział przy wznawaniu piłki z autu.

Holtkamp miała faktycznie w czwartek trochę Joey’a Crawforda w sobie, ale wiem tylko jedno – Holtkamp to nie Violet Palmer. Palmer narobiłaby w rajtuzy, nigdy nie postawiłaby się CP3 i po drodze zdążyłaby się ośmieszyć, bo przede wszystkim była najgorszym sędzią w NBA. Holtkamp tymczasem sędziowała dobry mecz.

Mamy reakcję Doca Riversa:

Kevin Ding z Bleacher Report miał reakcję Paula:

Chris Paul critical of ref Lauren Holtkamp’s “terrible” tech on him (and Jordan). Said if she calls that way, “this might not be for her.

A propos trudnych chwil, co by znów nie użyć słowa “ośmieszyć”, bo nasz człowiek trafił tylko 2 z 10 rzutów i spudłował krytyczne króliczki w crunchtime…Idol MJ’a, król midrange’u, Gerald Henderson miał mecz sezonu i w między czasie plakat:

(31-20) Cleveland Cavaliers byli fantastyczni w czwartek po kilku dniach przerwy, które David Blatt spędził na googlu, wpisując “Fire David Blatt” dla ostatnich dwóch tygodni wyszukiwania. Spędził kilka godzin, aby cokolwiek znaleźć. Czasy.

One się zmieniły.

Dwie wymiany i LeBron dostający się do obręczy jak “Remember me?” i Cavaliers od startu w czwartek grali w bardzo dobrym rytmie, ze świetnym spacingiem, rozumieniem tego gdzie mają być i nawet przez Kevina Love’a w post-up. Nie było się do czego przyczepić.

Dodatkowo korzystali ze sloppyballu Clippers, by przechodzić do transition tak jak mają to robić jeśli nie tylko chcą myśleć o wygraniu Wschodu, ale o zgarnięciu całej puli:

Nawet w czasie tego 12-1 mają dopiero 13. obronę w NBA (2. atak).

Pierwsze 30 minut tego meczu, to było być może najlepsze 30 minut w tym sezonie od Cleveland. Było już +32 w trzeciej kwarcie i 105:94 z podróżującymi bez JJ’a Redicka (plecy) (33-17) Los Angeles Clippers nie oddaje blowoutu. Cavaliers byli w bonusie już od trzeciej minuty drugiej kwarty i zdobyli punkty w 12 z 13 ostatnich posiadań pierwszej połowy.

James rzucił 23 punkty z 14 rzutów, miał 9 asyst i uliczne koneksje dające lekcje z Timofiejem Mozgowem, JR Smith trafiał w porę trójki, a Kevin Love zaczął mecz w post-up i za linią za trzy, rzucając 24 punkty w 29 minut, po tym jak rzucał tylko 13.6 na skuteczności 38% w 10 ostatnich meczach.

Oklahoma City Thunder tracą już tylko dwa mecze do (28-23) Phoenix Suns, którzy w zaskakująco nudnawym pojedynku w Oregon przegrali z (34-16) Portland Trail Blazers 87:108. Wynik zrobiło 22-42 w czwartej kwarcie. Blazers trafili w niej 5 z 6 trójek i aż siedmiu graczy rzuciło co najmniej cztery punkty.

Suns jeszcze przed przerwą stracili z kontuzją prawej kostki swojego podstawowego centra Alexa Lena. Wysocy potrzebują zwykle więcej czasu niż guardzi na rehab po skręceniu kostki. Suns na szczęście dla siebie mają za nim Milesa Plumlee’ego i Brandana Wrighta.

Nicolas Batum rzucił 20 punktów, miał 7 asyst i 4 zbiórki, Damian Lillard nie trafił żadnej z pięciu trojek i rzucił tylko 13 punktów, ale LaMarcus Aldridge miał 19/13, a Robin Lopez 11/12 i Blazers prowadzili już +25 w ostatniej części meczu. Blazers grali bez Chrisa Kamana, któremu łupnęło coś w plecach, gdy schylał się po rozprutego bobra.

Dla Suns tylko 15 punktów z tylko 20 rzutów Gorana Dragica i Isaiah Thomasa. 18 punktów i 8 zbiórek Markieffa Morrisa i 17 punktów Erica Bledsoe.

Tymczasem na Wschodzie już piąta z rzędu porażka (31-20) Washington Wizards i raz jeszcze kłopoty z egzekucją w czwartej kwarcie.

Wizards prowadzili już +11 w trzeciej, ale John Wall z minuty na minuty był coraz bardziej zmęczony, zabrakło kontuzjowanego przed przerwą Bradleya Beala i Wizards przegrali ostatnie pięć minut z (22-27) Siódmymi Na Wschodzie Charlotte Hornets 4-14, a cały mecz 87:94.

W crunchtime Marcin Gortat – 2/10, 8 punktów, 7 zbiórek – nie trafił dwóch rzutów przy obręczy i on i reszta nie byli w stanie w ostatniej minucie zapobiec dwóm kluczowym zbiórkom w ataku Big Ala Jeffersona i Tylera Zellera. Najlepszy na parkiecie Henderson zamroził mecz rzutami wolnymi na 29 sekund przed końcem.

Beal rekontuzjował palec w stopie, który uszkodził w środę i nie wrócił już na parkiet po pierwszej kwarcie. Randy Wittman zmienił rotację i Wall grał przez całą drugą kwartę – Andre Miller stracił minuty w ostatnim tygodniu – DeJuan Blair zastępował kontuzjowanego Kevina Seraphina, a Rasual Butler nagle znów miał minuty gry. W drugiej połowie Wizards opadli jednak z sił. Grali w środę, podczas gdy Hornets czekali na nich od poniedziałku, czyli od czasu, gdy pokonali Wizards w Waszyngtonie 92:88.

Kilka dobrych rzeczy dla Hornets w tym meczu – poza ich obroną, w której wszyscy give a care – to oczywiście gorący od startu i trafiający w rytmie z półdystansu Henderson – 27 punktów, 10/15 z gry – a także Lance Stephenson, który gra obecnie jako rezerwowy PG i po wejściu na boisko w czwartek trafił trzy trójki w 90 sekund, podnosząc temperaturę w hali jak prawie mu się to już nie zdarza. W między czasie Michael Kidd-Gilchrist trafił dwa catch-and-shoot jumpery z midrange jak what the hell rzucam.

12 punktów rzucił też w tym meczu nowy, pierwszy rozgrywający Hornets Brian Roberts i wszystkie po tym jak na koniec pierwszej kwarty DeJuan Blair prawie go zabił. To dosyć niesamowite, że kruchy Roberts dokończył ten mecz po czymś takim:

Och nie ma youtube’a? Nikt już nie ogląda Charlotte w sieci? Nikt już nie ogląda NBA? :(

Wideo, którego nie ma to, tzw blind-screen na połowie. Roberts biegnąc wstecz akurat obracał głowę, gdy nadział się na prawą pierś i bark Blaira. Zabrakło tylko karetki.

UPDATE (dzięki Łukasz), jest Vine:

Więc kto dostanie highlighty? Jason Maxiell ze wszystkich ludzi na świecie za swoje 11 punktów, 8 zbiórek i 7 bloków (z 15 Hornets) w minutach, w których zastępuje ostatnio kontuzjowanego Bismacka Biyombo:

Sezon był długi i potem Kwiatkowski wkleił higlighty Jasona Maxiella. Wtedy wiedziałem, że czekam już tylko na playoffy.

To nie tak, że Matt Barnes gra obronę tutaj w tej akcji, ale najpierw:

A potem w kolejnej akcji James był znów przy obręczy:

W listopadzie i grudniu James nie był tak agresywny i tak dynamiczny. Tak jakby nie tylko odpoczął, ale dodał 3-4 kilogramy. 62% przy obręczy przed i 71% po przerwie. James to od lat ktoś kto kończy akcje na elitarnym poziomie +70% i teraz znów tak wygląda.

Na grobie Michaela Malone’a w Arco Arena (17-31) Sacramento Kings zostali rozjechani przez (34-18) Dallas Mavericks bez Rajona Rondo 78:101. Monta Ellis rzucił 21 puntów i Mavericks prowadzili już do przerwy 60-43. Tyson Chandler miał 16 punktów i 16 zbiórek. W ostatnich pięciu meczach odżył – to średnio 15/13. Chandler zasługuje na jakąś nagrodę, że jest w tym sezonie tak regularny, nie opuszcza spotkań i znów jest trzecim, jak nie drugim najważniejszym graczem drużyny koszykówki z Dallas.

DeMarcus Cousins rzucił 23 punkty i miał 11 zbiórek, ale Kings nie bardzo mieli kim grać obok niego. Jeszcze w drugiej kwarcie stracili Darrena Collisona z kontuzją mięśni brzucha. Kings są 1-9 w 10. ostatnich meczach.

Dziękuję za przeczytanie.

Poprzedni artykułOrlando Magic rozpoczynają poszukiwania nowego trenera
Następny artykułAdam Silver mówi o konieczności zmiany systemu playoffów

20 KOMENTARZE

  1. Po raz kolejny widać jak na dłoni z jakim kalibrem gracza mamy do czynienia jeśli chodzi o LeBrona. Nie mogę objąć rozumem dlaczego James przez większą część swojej kariery musiał/musi zmagać się z takim hejterstwem ze strony wielu ‘ogladaczy’ NBA. Koleś potrafi z każdej drużyny zrobić w 2 tygodnie realnego contendera. Jak można tego nie szanować? NIe rozumiem.

    Cavs którzy bez LBJ spadają w otchłań (choć mają podobno jeszcze 2 graczy kalibru All Star) by zaraz wyglądać jak pewniak do Finałów to świeżutki przykład.

    0
    • Spokojnie.Zajarales sie. Clippersi sa zmeczeni wyjazdem. Nie bralbym tego zwyciestwa jako statement game. Ogladajac 1 kwarte cavs w 80% bylo 1na1. Skutecznie tym razem. Co jesli przestanie wchodzic? David Blatt wyleci, bedzie frustracja.
      Jestem jego hejterem, a co mi tam. Jest w scislej czolowce przez wiele, wiele lat, ale ciagle na bardzo kiepskim wschodzie. Ciekawi mnie jak pociagnalby kings na zachodzie?

      0
      • Niczym się nie zajarałem. Nic mnie nie obchodzi mecz z Clippersami. Przez całą karierę Jamesa w NBA ani razu nie kibicowałem jemu czy drużynie w której grał wręcz przeciwnie – po prostu doceniam jego klasę. Dlatego nie interesuje mnie konkretny mecz z Clippers. Mówię o zjawisku. O tym że wraca LBJ i w 2 tygodnie nastroje w Cleveland zmieniają się z ‘ten sezon to katastrofa’ na ‘hej możemy grać w finałach’. To jest właśnie to co mam na myśli.
        A teraz przechodząc do reszty twojej wypowiedzi.
        Nie bralbym tego zwyciestwa jako statement game. Ogladajac 1 kwarte cavs w 80% bylo 1na1. Skutecznie tym razem. Co jesli przestanie wchodzic?” – no właśnie, też widziałem kilka wcześniejszych meczów Cavs i nie przekonywała mnie ich gra (nawet z LeBronem). Za dużo indywidualnych zagrań za mało gry zespołowej. Tylko niestety to świadczy nawet bardziej przeciwko twoim argumentom. Bo nagle wraca LBJ w swoim ‘MVP mode’ i co sie okazuje? Że nawet drużyna która wygląda tak sobie w sezonie regularnym może być brana pod uwagę jako kandydat do gry w finałach. I to tylko dlatego że gra tam James…

        Jest w scislej czolowce przez wiele, wiele lat, ale ciagle na bardzo kiepskim wschodzie. Ciekawi mnie jak pociagnalby kings na zachodzie?” – pociągnąłby, nie martw się. Oczywiście raczej się już tego nie dowiemy i nie mam żadnej możliwości żeby czymś poprzeć swoją hipotezę, ale byłbym gotów się założyć że jak po tym sezonie zamieniłbyś miejscami Rudego Gaya i Lebrona to w przyszłym sezonie zastanawiałbyś się czy to naprawdę już teraz Kings będą w stanie bić się o finał konferencji/ligi.

        0