Trzecia kwarta meczu w Oracle Arena staje się powoli czymś wyjątkowym. Niecałe dwa tygodnie temu oglądaliśmy fantastycznego Klaya Thompsona, a teraz rozstrzelał się Stehpen Curry. Oczywiście nie był aż tak gorący jak Klay rzucając 37 punktów, bo tego chyba nie da się powtórzyć, ale to ponownie był ten moment, który tak lubimy oglądać, kiedy zawodnik jest absolutnie nie do zatrzymania.
Curry rzucił 6 trójek i miał 26 punktów w tej trzeciej kwarcie, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie, którego już nie oddali i zapewnili sobie zwycięstwo 128:114. Kiedy jego nadgarstek zrobił się gorący już nikt nie pamiętał, że po pierwszych minutach to Dallas Mavericks prowadzili 24-4. Curry uruchomił atak Golden State Warriors w drugiej części pierwszej kwarty, a po przerwie zupełnie przejął mecz. Historią początku spotkania było to jak ofensywa Mavs świetnie funkcjonuje pod nieobecność Rajona Rondo (42 punkty w pierwszej kwarcie), potem było o tym, jak ich defensywa cierpi bez Rondo. Nie mieli odpowiedzi na Curry’ego i nawet wystawienie na niego wyższego Chandlera Parsonsa nic nie dało.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie noo albo wpisali kody albo grają na poziomie easy. Nie wiem jak ale na pewno jakoś oszukują! To niemożliwe! Nie mogę się wciąż otrząsnąć…
M V P !
West, Baylor i LaRusso nie rzucili chyba każdy po 50 pkt w jednym meczu? :D
A czy Klay z Currym rzucili w jednym?Kłania się czytanie ze zrozumieniem.