Przed sezonem dużo było dyskusji o wartości zawodnika wybranego z pierwszym numerem ostatniego draftu, kiedy czekaliśmy na jego transfer do Wolves. Pojawiało się sporo głosów wątpiących w jego możliwości i w to, że stanie się graczem na miarę pierwszoplanowej postaci drużyny. Teraz to ucichło, ponieważ Andrew Wiggins swoją grą przypomina dlaczego jeszcze rok temu wszyscy tak zachwycali się jego potencjałem i chcieli po niego tankować.
Kontuzje w Minnesocie sprawiły, że został rzucony na głęboką wodę i bardzo szybko stał się główną opcją w ataku. Potrzebował chwili, żeby się w tym odnaleźć i początkowo jeszcze nie imponował, a my narzekaliśmy, że debiutanci niezwykle rzadko przekraczają poziom 20 punktów. Wigginsowi w pierwszych 19 meczach udało się to tylko dwukrotnie, ale za to już 12 razy w kolejnych 21 spotkaniach. W niedawnej wizycie w Denver ustanowił swój rekord kariery zdobywając 31 i coraz bardziej ucieka rywalom w wyścigu po tytuł Rookie of the Year. Nie licząc wykluczonego przez kontuzję Jabari’ego Parkera, pięciu meczów Langstona Gallowaya w Nowym Jorku i jednego występu Jamesa Michaela McAdoo, Wiggins jest jednym debiutantem z dwucyfrową średnią punktów (15.1).
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Warto dodać że Noel przez rok nie grał przez kontuzje i na początku sezonu mógł się zmagać z ograniczeniami natury psychicznej.
@[email protected]
“… i na początku sezonu mógł się zmagać z ograniczeniami natury psychicznej.”
hahahaha
:D