Amerykańskie środowisko z dużą dozą pogardy traktowało koncepcję obrony strefowej, którą od lat zachowują w swojej grze wybitne drużyny Europy. To rzecz jasna wynikało z dwubiegunowego rozwoju myśli szkoleniowej oraz podejścia do zawodnika jako jednostki.
Trudno zaprzeczyć prawidłowości wskazującej na to, że za oceanem bardzo cenią sobie indywidualizm. Zanim stworzą zespół, szukają gwiazd; zanim zaczną ustalać priorytety, szukają przewag wynikających z umiejętności poszczególnych graczy. Na Starym Kontynencie większą wagę przywiązuje się do kolektywu i ogólnego zakresu możliwości danej rotacji. W Stanach dobry indywidualny defensor jest objęty kultem, czego najlepszym świadectwem może być Andrew Wiggins.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Świetny artykuł, mlaskałem jak czytałem.
Świetne. Więcej takich tekstów :)
Artykuł przeczytany chwilę przed tym jak zacząłem oglądać MEM vs PHX.
W 3 kwarcie stref jak narazie zabija Niedźwiedzie.
Ostatecznie misie zostały zabite przez sędziów :( Ale prawda.
No ten kosz na pierwszy OT to kpina.
Dzieki Michal. Pisz wiecej i czesciej!
Bardzo dobry tekst! Propos!
W temacie. Zawsze będę wielkim przeciwnikiem zone’y. Zwykło się mówić “oho, będą grać zimę”. Być może jest to system wydolny (jeżeli gracze potrafią strzec swoich stref, odcinają od ścięć i komunikują się w obronie), ale naprawdę mało widowiskowy. Dobrze – w koszykówce, jak w każdym sporcie, chodzi o wygrywanie, ale wg mnie liczy się też styl wygranej. A zone-d, mnie jako kibicowi, satysfakcji z oglądania spotkania nie daje.
Kocham graczy typu Paul George (przed kontuzją), Patrick Beverly, Rajon Rondo, Wesley Matthews (jego jeszcze za low-post), Thabo Sefolosha, Jimmy Butler, Tony Allen (i długo by wymieniać…), którzy naciskają na piłkę, pracują na nogach i BRONIĄ 1-on-1. Gryzą parkiet, a ich ciężka praca (pamiętajmy sukces drużyny to praca w D) owocują wygraną drużyny.