Pobudki o 4.30 nad ranem w sobotę zaczynają się lepiej kiedy ktoś przeprowadza Cię z kanapy na wygodniejsze łóżko. Pobudka na piątkową noc NBA nie była najmilszą rzeczą w życiu, ale już zaraz okazało się, że nagle nie wiadomo skąd 10 stopni za oknem, że świetny mecz grany był w United Center, że Kobe podał i Lakers wygrali, że Russell Westbrook nie przestaje. NBA!
—
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Dobrze, że mistrz motywacji Obi Wan Kobe wiedział co się święci i pojechał tych swoich toaletowych Padawanów, bo jedyny fighter i najtwardszy gracz w Kalifornii, ba w pewnie w całej Drodze Mlecznej, wypadł dość blado na tle tych mięczaków, którzy ocalili mu dupsko ;)
Ja jeb.ę czego by nie zrobił Bryant jest leszczem, co za świat. I piszą to ludzie co po takiej kontuzji jak on pewnie by prawidłowego przysiadu nie zrobili nawet.
Młodzież mówi “ból dupy” i to wyrażenie idealnie pasuje do takich postów, zwłaszcza po wczorajszej porcji obiektywnych inaczej opinii na temat Kobasa.
Nie wiem czy zachowanie Kobego na ostatnim treningu było dla reszty motywujące czy nie. Ale patrzę na linijki Linów, Boozerów, Wesów i oczom nie wierzę. Jednak potrafią. I jakoś oni pretensji do Bryanta nie mają a taki Wolver ma…
Zobaczysz jaki ból dupy będzie jak wyprzedzi Jordana ;)
Ilość punktów mam w poważaniu, liczy się skuteczność w ich zdobywaniu, a nie ceglenie bez opamiętania na rekord (to mnie jak widać świetnie bawi). Fani Kobcricka Cryanta mają widzę jakiś dziwny problem z bólem dupy. Ubolewam i również pozdrawiam :)
Brawo! DeAndre Jordan najlepszym koszykarzem. W końcu liczy się skuteczność.
W sporcie liczy się wygrywanie, statystyki są dobre dla biurokratów…
Pretensje? Mauaha, dobre. Ja w swoich uwagach jestem jedynie delikatnie ironiczny i nikogo raczej specjalnie ciężko nie obrażam. Przykro, że masz z tym taki problem. Dla Ciebie, jak to nazywasz, leszczami, są inni gracze czego by nie zrobili (wiesz o kim myślę, nieprawdaż? ;) i mimo, że moim zdaniem jesteś w głębokim błędzie, ja z tego powodu włosów z głowy rwać sobie nie będę :)
Dla mnie Bryant jest przede wszystkim nie leszczem, tylko gościem, który ze swoim skill setem i doświadczeniem mógłby robić wiele, wiele dobrego dla całej drużyny, ale jego indywidualnym wyborem jest tak nie czynić.
A jak tak Cię boli dupa napisz do Kobasa, podobno ma dojście do miękkiego papieru :)
Pozdrawiam
I jakoś oni pretensji do Bryanta nie mają a taki Wolver ma…
„I thought we played pretty hard for a team full of toilet paper.” – JLin
Chyba jednak niektórych trochę boli. Mam nadzieję, że nie dupa, to byłąby jakaś epidemia ;)
Klasyczna manipulacja wycinkiem statystyk, dla udowodnienia swoich racji. Wiesz dobrze o co mi chodzi, ale głupa palisz majki :)
Może odpiszę dokładniej po powrocie, bo teraz nie mam czasu.
Pzdr
Jak rzuca to jest samolub, jak podaje to mu ratują dupsko – przemyślenia wysokich lotów, “zazdraszczam” ;]
Spurs chcą skończyć na miejscu 2/3 3/4 w zależności gdzie będzie OKC. to mój typ. Pop jest mądry i oddaje mecze z leszczami.
Ta mądrość powinna wychodzić w 65, 70 meczu sezonu, a nie w 20, gdzie równie dobrze za miesiąc może wypaść trzech ważnych zawodników. Zachód nie zaczeka, kilka głupich porażek i z miejsca 2-3 robi się 4-5.
To samo sobie pomyślałem.
no ale to jest właśnie mecz stracony przez kontuzje parkera, leonarda i millsa
Nie ma dobrej wymówki na porażkę z LAL, PHI, DET czy MIN w tym sezonie. Powinni ich pyknąć nawet z masażystą w pierwszej piątce.
Raptors, Rockets i Blazers też przegrywali z Lakers/Wolves.Cavs przegrali nawet z Knicks a przegrana z Hornets bez Davisa też raczej chluby im nie przynosi.Co prawda nie zmienia to faktu, że SAS nie grają tak jak się po nich spodziewano ale takie mecze zdarzają się niemal wszystkim.
Co nie zmienia faktu, że to były wpadki, które nie powinny się przydazyc…
Generalnie problemem wszystkich wpadek jest to, że nie powinny się wydarzyć. Kurde, chyba sprzedam to jako tekst na naklejkę na zderzak ;)
Są wpadki i WPADKI, jeśli jesteś mistrzem, masz system i głębie składu to z dołem tabeli nie wypada przegrywać.
WPADKĄ to jest jak przegrywasz serie w playoffs będąc pierwszym seedem z ósmą drużyną.Spurs się to zdarzyło choć mieli system, głębie i najlepszego coacha.Wtedy praktycznie położono na nich krzyżyk a oni się podnieśli i dziś są mistrzami.Ten mecz to nic, pewnie połowa składu zdążyła już o nim zapomnieć.Nie powinno się zdarzyć ale zdarzyło się już kilku drużynom z topu w tym sezonie.Bardziej powinni martwić się na przykład tacy Phoenix, którzy na plecach czują oddech OKC a przegrywają z Pistons.
PHX nie będą w PO, kto sądzi inaczej jest dużym optymistą…
Jak tak genialnie wycelują, to ja Ci przygarnę tego Nate’a Robinsona ;-)
Dziś East-West 4-2, kto by się spodziewał !
Drugi post, bo nie wiem dlaczego nie mogę edytować pierwszego.
Nie wiem czy jestem odosobniony w moim zdaniu czy nie, ale mimo że chłopak gra i gra, to Rose ruchowo jest dla mnie jakoś bliżej punktu w którym jest obecnie Wade niż tam gdzie większość chyba uważa. Punkty nazbierał, bo floater ładnie leżał i chwała mu za to, ale ja tam jeszcze w żadnym meczu nie widziałem ani grama dawnej szybkości czy eksplozji (fakt, że nie wszystkie oglądałem).
LaMarcus Aldridge był in-the-zone i nie widziałem meczu w tym sezonie meczu :)
Dzisiejszy odcinek sponsoruje “asysta hokejowa”, nowa miłość Pana Maćka
Była kiedyś sytuacja, że dwóch różnych graczy z tej samej drużyny dostało rok po roku MVP?
1957-58 Bill Russell Boston Celtics
1956-57 Bob Cousy Boston Celtics
In Russ we trust? ;)
Aaa, czyli jeszcze przed wojną.. ;-) dzięki!
Nie ma to na szans. Przeciez Westbrook opuścił niewiele mniej meczów. Poa tym cmon. Nie stawiajmy Westbrooka i MVP w jednym zdaniu.
Chyba, że “Westbrook nigdy nie zdobędzie MVP” :)
Na tę chwilę +1 :) Trzeba jednak przyznać, że Westbrook jest graczem kalibru MVP, który aby liczyć się w wyścigu o nią, potrzebuje tylko ogarnąć chaos w swojej głowie, który często przejmuje nad nim kontrolę i dodatkowo wygrać walkę z rodzącą się megalomanią. Jest to jednak “tylko”,które może nigdy nie nastąpić.
Jak Rose wygrał to i Westbrook może kiedyś wygrać.
W dodatku w tym drugim roku to też był jakiś Russell, proroctwo? :)
Gość jest na to za głupi, pogódź się z tym :)
Ja tam jego wielkim fanem nie jestem, ale jak taki potencjał sam się marnuje, to jakoś żal tego, czego być może nigdy się nie zobaczy :)
Teraz mam chwilę, więc ze spokojem i na poważnie:
Dlaczego “drę łacha” z Kobe Bryanta 2014/2015?
Wypowiedź powstaje z dedykacją dla majkiego, bo wydawałoby się, że nie ma co tłumaczyć, a jednak…
W tym sezonie Kobe Bryant ma 22,3 próby rzutu na mecz. Podobną lub większą ilość rzutów miał w pięciu sezonach, ale był wtedy piękny i młody i z nawet przyzwoitą skutecznością robił to grając średnio ponad 40 minut na mecz. Teraz robi to w 35 minut ze skutecznością niecałe 39% za 2 i niecałe 28% za trzy.
Pisałeś gdzieś wcześniej kolego majki, że powinno się doceniać, że jest w stanie to robić po kontuzji po której niektórzy mogliby nie wrócić. Wytłumacz mi co mam niby doceniać? Jeżeli po 23 meczach sezonu Bryant widzi, że (jak na razie przynajmniej) nie może robić tego co robił wcześniej, to wg mnie dla dobra swojego i drużyny powinien zmienić selekcję swoich rzutów np. przenosząc się bliżej kosza i ograniczyć trochę ich ilość, a w zamian skupić się na kreowaniu kolegów (przynajmniej do odzyskania formy, jeżeli jest to jeszcze możliwe). Wszyscy wiedzą, że Kobe potrafi świetnie asystować, ale dlaczego mając drugi usage w lidze i waląc cegły w ataku, notuje mniej więcej średnią asyst, jaką ma w karierze, a bombarduje obręcz bez opamiętania? Mógłby też skupić się bardziej na obronie, bo nie zaglądałem w zaawansowane statystyki z tej dziedziny, ale na test mojego oka idzie mu raczej “średnio”, a ze swoimi świetnymi warunkami, mógłby nawet w obecnej formie niszczyć PG i SG przeciwnej drużyny.
Jako pomoc naukowa mała tabelka ilustrująca jak Kobe zawłaszcza np. crunch time.
Highest Crunch-Time Usage Pct 2014-15.
Among 87 players with at least 20 crunch-time minutes this season.
Player Crunch-time usage pct. TS%
Kobe Bryant 52.1 45.2
Carmelo Anthony 46.3 76.0
Gordon Hayward 40.2 78.4
James Harden 40.1 71.5
Reggie Jackson 39.9 49.5
LeBron James 38.6 66.0
Esencję crunch KB24 widzieliśmy w meczu ze Spurs pod koniec regulaminowego czasu. Dostaje piłkę z autu, dokozłowuje do baseline pod linię za trzy i co dzieje się dalej? Dwóch zawodników skacze do niego, dwóch pozostałych stoi nie wiedzieć czemu ok. 2m od niego. Bryant ma na obwodzie 2 wolnych graczy,a pod koszem center, który ma obrońcę na plecach, na zegarze mamy 4 sekundy, a decyzją jest fade away kontestowany przez dwóch graczy… jeez. To może zdarzyć się każdemu, tylko Bryant robi to notorycznie i bez sukcesów.
I co ja mam mu klaskać bo próbuje? Jeżeli widzi, że możliwości już nie te (i nie zwalajmy wszystkiego w ciemno na kontuzję, bo z pewnością część to skutek tego, że kolejny roczek stuknął), to albo nie zmienia stylu gry bo tego nie chce i interesują go tylko rekordy (w takim razie jest kulą u nogi swojej drużyny i prostakiem), albo tego nie widzi (co oznacza, że jest kretynem). Za żadne z powyższych moim zdaniem brawa i uznanie się nie należą.
Ja się jego kolegom z drużyny nie dziwię. Jeżeli w drużynie miałbym gracza, który dominowałby każdy mecz, a szło mu, oględnie mówiąc, średnio i jeszcze miał do mnie pretensje, to też mogłoby się wszystkiego odechcieć i być może przeszedłbym w tryb zniechęconego pół-widza.
Co innego dołożyć wszelkich starań i znieść mężnie tonięcie na okręcie mimo naszych starań, a co innego mieć pretensje do całego świata, topiąc ten okręt własnoręcznie. Jeżeli on dalej będzie to robił utrzymując obecną formę, to ja będę naśmiewał się z tego dalej. A Kobe Bryant nie ma się czego bać. Przecież rzesza jego psychofanów jest niezliczona, bez względu na to co robi :)
To tyle, pozdrawiam.
*Oczywiście miało być “niecałe 39% z gry”
No to mogłeś sobie darować takie pisanie. Powodów do krytykowania Bryanta jest sporo i trzeba uczciwie przyznać, źe Kobe sam ich dostarcza wiele. Jak rzuca i przegrywa to tacy jak ty drą łacha. Jak wygrywa z mistrzami ligi mając 9 asyst drzesz tak samo łacha pisząc, że koledzy mu dupę uratowali.
Naprawdę docenaim krytykę Kobego ale walnąłeś dziś tekst będący kwintesencją hejtu a teraz odwracasz kota ogonem wyciągając zaawansowane staty. Pisząc pierwszy post miałeś zupełnie co innego na myśli i inny zamiar niż pisząc ten ostatni. Oczywista oczywistość ale możesz zaprzeczać.
Cześć.
Ameryki nie odkryłeś, że za Kobasem nie przepadam, ale ani się z tym nie kryję ani temu nie zaprzeczam, więc o co chodzi? Powodów na podparcie mojej opinii o nim sam dostarcza multum. Wiadomo że chodzi o jego grę, bo nie znam go jako człowieka, a że nie wiedzieć czemu tego nie załapałeś, to dałem konkretne liczby. BTW crunch Time TS % rządzi, nie? :) A co do dzisiejszego meczu to do 9 asyst nie zapomnij dodać 5 strat i 7/22 z pola, żeby oddać całość obrazu ;) Poza tym średnia 5 na mecz te 9 uwzględnia, więc krzywdy mu nie zrobiłem ;) Hating? Musisz nabrać trochę luzu, dla żartu i ironii.
Pzdr
. (error)
ja pierdole , nie wierze… Majki jestes glupszy niz Kobe. Wolver – jestes jednym z najbardzej ogarnietych tu ludzi (zaraz po mnie oczywiscie).
jak czytalem co majki za brednie wypisuje to nie moglem uwierzyc jakim mozna byc pajacem … a jednak.
Kobe>>anybody , anyday
zrozum to kurwa wreszcie Wolver !!!
poza tym Wolver szacunek ze chce ci sie tak drobiazgowo tlumaczyc majkiemu cos czego on i tak nigdy nie bedzie w stanie pojac…
masz cierpliwosc …
Nie, nie jesteś. Twój poziom wypowiedzi jest niższy niż ten sportowy w PHI w tym sezonie…
to byl zart jesli nie zrozumiales z tym ogarnieciem … a moj poziom wypowiedzi dostosowalem do poziomu majkiego – inaczej by nie zrozumial jak wczesniej Wolvera …
Z tym Kobe i anybody to esencja tematu, ale dlaczego od razu z taką agresją? Cierpliwości mi nie brak… z reguły ;)
Kobe się skończył w 2004r w finałach NBA z Detroit.
Moge Cie cytowac ?
A nie na ‘Kill’em all’? ;-)