Update’owany
Wygląda na to, że Brian Shaw jako pierwszy znajdzie się z Dodą na gorącym krześle. W walce z Dodą jeszcze nikt nie wygrał.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
WOW Millsap, WOW Davis – chociaż to jego wow zaczyna wpadać w rutynę i WOW Dawid Lenkiewicz :)
Kobas idzie na rekord. Ja wiem że absolutnie nie ma z kim grać, ale to kolejny, czwarty z kolei, mecz na przynajmniej 20 rzutów i mniej niż 40% z gry. Oj będzie żyłował rekord niesamowicie. Jedynym królem strzelców, który zszedł poniżej 40% jest… a jakże, Allen Iverson (przy okazji 29% za trzy przy 4,5 próbach w meczu, to jakaś totalna katastrofa)
Czy to nie jest tak, że Kobe jest ostatnią gwiazdą reprezentującą hero ball i tą nieefektywną wersję koszykówki? Kobe Bryant był/jest genialnym strzelcem, ale NIGDY nie przekroczył bariery 47% z gry w żadnym z 19 sezonów na parkietach NBA. Przez ostatnich 7 sezonów, w których grał (włącznie z tym, mała próba na razie, ale wiemy do czego to zmierza), 17 razy mieliśmy w lidze strzelca, który zdobywał ponad 25 punktów na mecz przy skuteczności poniżej 47% z gry. 7 razy był to Kobe Bryant, 10 razy reszta ligi (7 różnych zawodników!). Do tego w tym czasie aż 18 zawodników zdobywało te ponad 25 punktów na skuteczności powyżej 47%, więc to nie jest tak, że punktowanie wiąże się z niskim procentem z gry
Trochę szkoda patrzeć na to wszystko. Może legenda Bryanta opiera się właśnie na takich wyczynach, które w obecnych czasach byłyby czymś zupełnie przeciętnym? Bryant trochę za późno się urodził, zanim dogra swój obecny kontrakt do końca ta liga doszczętnie zdominowana zostanie przez Duranta i Jamesa (końcówka), którzy efektywność strzelecką wznieśli na poziom, o który Bryant się nawet nie otarł w swojej karierze. Niebezpieczny wyścig z czasem dla Kobasa, wiadomo że póki co nie zrezygnuje, ale jestem ciekaw czy w ogólnym rozrachunku mu się to opłaci. W tej chwili czas działa na korzyść jego ogólnego podejścia do gry, zasług, heroizmu, poświęcenia, etyki pracy i eksploatowania organizmu, ale cyferki są bezwzględne i mogą nam dawać coraz więcej do myślenia
Ale bełkot…
Kobe Nation w formie, dokładnie tego się spodziewałem, poważnego podejścia do tematu
Oni jak sam Kobe – trafiają z komentarzem poniżej 40%.. ;-)
Zgadzam się bełkot na całego, gość pewnie nigdy w nic nie grał, jeśli uważa, że statystyka ma tutaj jakiekolwiek znaczenie w odniesieniu do postrzegania Kobego jako legendy. Oczywiście to pożywka dla hejterstwa, ale każdy wielki gracz takowych będzie posiadał.
Trafiłeś w punkt, Kobe jest idealnym przykładem, że statystyki nie mają żadnego znaczenia w postrzeganiu go jako legendy.
Bo legendy ni ch*ja się mają do rzeczywistości :)
no, ale co wyprzedzi Jordana na liście najlepiej punktujących, to wyprzedzi.. I na ten moment chyba o nic więcej nie chodzi.
Nie sądzę żeby śrubowanie tego rekordu wpłynęło jakoś bardzo na jego “legacy”. Nie sądzę też żeby się tym przejmował. Jest gdzie jest czyli część go ma w top 10, paru świrów pewnie w top 6, a część go nie ma w tym top 10 (dzieńdybry) Wyżej nie wejdzie. Mało kto w takim wieku się przesuwa. Jeszcze znajdą się tacy którzy się pozachwycają, że jest w stanie tyle rzucać mając 36-38 lat(no bo jest to jakiś sukces).
Bardziej zaszkodziło mu pewnie to 48,5 mln. Gdyby wziął 28,5 albo i mniej a ci nie byliby w stanie podpisać kogoś sensownego to nie byłoby teraz żadnych rozmów.
Argumentem fanów Bryanta zawsze były pierścienie.
edit: zobacz na staty Hardena. Maciek się zachwyca pewnie dlatego, że facet dostaje się na linię i można więcej przewijać. 38%fg ale wysoki ts% Mo
Wiesz, a ja jednak myślę, że ma to gdzieś w tyle głowy.. ‘przegonię Michaela’. Co do reszty – pełna zgoda
Tytuły zawsze są argumentem. Generalnie w sporcie chodzi o wygrywanie, to zwycięskie teamy przechodzą do historii. Sprawdź co sądzi Durant o byciu drugim ;)
Wiem co sądzi.. Ale ile tytułów wygrał Kobe jako lider? I wreszcie – ile on sam był ‘pierwszy’? :-) i tu się kłaniają teamy – wygrywała drużyna Kobe’go czy Shaqa? W finałach bez Shaqa – Kobe ciągnął team, czy oni jego? Długo by tak można. Ale gadkę o zwyciężaniu gość, który kontraktem – i charakterem – de facto zablokował przebudowę teamu, mógłby sobie darować. My opinion :-) pozdrawiam!
To już jest semantyka. Ja tam utrzymuje, że to jednak sport zespołowy i żadna gwiazda nie wygrywa sama. Jedni kibice podniecają się cyferkami inni tytułami, ja należę do tych drugich.
Czyli Robert Horry rządzi! Też go lubię :-)
Śmiej się, śmiej, ale dla tych tytułów LeBron spieprzył do Miami, Malone wycierał się na starość po Lakersach i zapewne Durant odejdzie z OKC jak w tym roku nie wygrają. Gortat już mówił, że lepiej grać 15 minut w kontenderze niż być gwiazdą w tankersach.
.
Podniecanie się statystykami pozostaje dla ludzi, którzy w nic w życiu poważnie nie grali.
Tak każdy chce wygrać. Argument jest fajny bo znaczy, że taka gra wystarczyła do wygrywania a to jak wiadomo najważniejsze ;-) Zbierasz pierścienie, które są potem używane w różnych dyskusjach.
Gorzej jak masz pecha i nie trafiasz do Lakersów gdzie ci montują ekipę co parę lat, tylko idziesz w drafcie do słabej organizacji i w niej gnijesz nigdy nie wygrywając lub wygrywasz raz. Nie przeskoczysz ziomka nawet jak byłeś lepszym zawodnikiem.
Brutalne ;)