Minęło już ponad 3,5 roku od czasu, gdy Denver Nuggets przehandlowali Carmelo Anthony’ego do New York Knicks i ponad rok od sezonu, w którym “Nuggies” George’a Karla wygrali 57 meczów i zajęli 3 miejsce w Konferencji Zachodniej. Kilkanaście miesięcy później – bez Karla i bez GM’a Masaia Ujiriego – Nuggets są pod nowym reżimem, nowym trenerem, ale z podobnym składem do tego, który jeszcze tak niedawno zaliczył fantastyczny sezon regularny.
Sezon kolejny czyli pierwszy rok pracy Briana Shawa powiązał się nie tylko ze zmianą stylu gry i odejściem Andre Iguodali, ale z ogromnymi kłopotami zdrowotnymi, które w trakcie sezonu wykluczyły z gry nowopozyskanych Nate’a Robinsona, JJ’a Hicksona, zakłóciły sezon Wilsona Chandlera, czy przede wszystkim ograniczyły dwóch starterów drużyny 2012/13 JaVale’a McGee i Danilo Gallinariego do łącznie tylko 5 rozegranych spotkań. Dziś Nuggets nie są stawiani w gronie teamów, które mogą wygrać 50 meczów. Pytanie – dokąd zmierzają?
ZMIANY PRZED SEZONEM
To były bardzo spokojne wakacje w Denver, ponieważ kompletowanie składu na kolejny sezon Nuggets zakończyli właściwie już w dzień draftu. Jeszcze przed rozpoczęciem naboru porozumieli się w sprawie transferu z Orlando Magic i ściągnęli z powrotem do siebie Arrona Afflalo, którego oddali w wymianie Iguodali dwa lata wcześniej. Teraz dostali go za niewielką cenę, wysyłając do Orlando tylko Evana Fourniera i pick w drugiej rundzie. W tegorocznym drafcie mieli 11 wybór, ale oddali go do Bulls w zamian za ich dwa nieco niższe picki. Z nr 16 postawili na środkowego Jusufa Nurkica, którego w Europie skautował Rafał Juć. Natomiast nr 19 wykorzystali na guarda Gary’ego Harrisa. Później już tylko przyglądali się temu co działo się na rynku wolnych agentów. Pozyskanym w trakcie sezonu Janowi Vesely i Aaronowi Brooksowi skończyły się kontrakty i Nuggets nie zdecydowali się ich zatrzymać. Vesely wyjechał do Turcji, a Brooks przeniósł się do Chicago.
Szybko udało im się również załatwić sprawę przedłużenia kontraktu dla Kennetha Farieda. Co prawda musieli renegocjować wstępne porozumienie, ponieważ zaoferowali mu warunki sprzeczne z zasadami ligi, ale już na początku października podpisali 4-letnią umowę za $50 milionów.
ROTACJA
PG – Ty Lawson, Nate Robinson, Erick Green
SG – Arron Afflalo, Randy Foye, Gary Harris
SF – Danilo Gallinari, Wilson Chandler, Quincy Miller, Alonzo Gee
PF – Kenneth Faried, JJ Hickson, Darrell Arthur
C – Timofiej Mozgow, JaVale McGee, Jusuf Nurkić
Nuggets mają bardzo głęboki skład na każdej pozycji, ale też dużo pytań o zdrowie. To sprawia, że rotacja może się zmienić i nawet nie wiadomo jeszcze czy Shaw jako swój duet 2/3 wybierze Randy’ego Foye’a z Afflalo, czy też Afflalo z Danilo Gallinarim. Nie wiadomo kiedy do gry wróci McGee i czy uda mu się odzyskać miejsce w piątce, które przejął – i uciekł z nim – Mozgow. Shaw ma też możliwość grania niżej z Gallinarim i Chandlerem na obu pozycjach skrzydłowych. Może grać też wyżej z Mozgowem i McGee. Ma bardzo dużo możliwości, ale nie wiadomo jak długo jeszcze skład Nuggets będzie wyglądał tak jak wygląda obecnie. Młodzi Harris, Miller i Nurkić potrzebują minut gry, o które może być im ciężko.
TRENER: BRIAN SHAW
Shaw miał bardzo trudny debiut w roli głównego szkoleniowca. Przejmował drużynę po Karlu, który został zwolniony niedługo po tym jak otrzymał nagrodę dla najlepszego trenera sezonu 2012/13. Drużynę będącą po swoim najlepszym sezonie zasadniczym w historii, ale już bez jednego z czołowych zawodników (Iguodala). Shaw zamierzał poprawić obronę Nuggets, więcej grać przez wysokich i początek był całkiem obiecujący. Zaczęli od 11-6, będąc w gronie najlepiej atakujących teamów ligi, ale też w pierwszej 15-stce jeśli chodzi o obronę. Nie udało im się jednak utrzymać tego poziomu i w nowy rok wchodzili z serią 8 kolejnych porażek, przede wszystkim mając duże problemy w ataku. W międzyczasie coraz więcej było też problemów zdrowotnych i ostatecznie to kontuzje zdominowały ich sezon. Już na samym starcie stracili McGee, okazało się, że Gallinari jednak nie wróci, Lawson wypadł z gry, zaraz po nim Robinson, potem też Hickson i Chandler. Shaw musiał skupić się na łataniu dziur w składzie i mógł zapomnieć o uzyskaniu dobrego wyniku.
GRACZE
Ty Lawson. W swoim piątym sezonie w NBA zanotował rekordową średnią 17.6 punktów, w jeszcze większym stopniu niż wcześniej ciągnąc atak zdziesiątkowanych kontuzjami Nuggets (z nim zdobywali średnio o 6 punktów więcej na 100 posiadań). Był wiceliderem NBA w penetracjach, mając średnio 10.7 drive’ów, które generowały 12.3 punktów drużyny. Pozostawał jednym z najlepszych w pick-and-rollu (0.88 PPP) i częściej dostawał się na linię (6.6 PER-36), ale generalnie jego skuteczność z gry spadła. Trafiał najniższe w karierze 43.1% i też był to kolejny rok jego regresu w rzutach za trzy, gdzie notował 35.6%. Widoczna poprawia miała natomiast miejsce w tym jak kreował swoich kolegów. Nie był już tylko scoring-guardem, ale zaliczał też rekordowe 8.8 asyst, co było 3 najlepszym wynikiem w lidze. Asystował przy 36.9% rzutów swoich kolegów, kiedy był na boisku, kreując w ten sposób średnio 21 punktów w meczu.
Randy Foye. Jest kim jest, ale na skutek kontuzji w backcourcie Nuggets rozpoczął w sezonie 2013/14 career-high 78 meczów w pierwszej piątce i zaliczył najlepszy sezon w asystach (4.2 PER-36) od czterech lat. Trzeci sezon z rzędu ponad połowę jego prób z gry (56,9%) stanowiły trójki i trzeci sezon z rzędu trafiał na bardzo dobrym poziomie – 38.8%. W szczególności kocha rzucać z głębokich skrzydeł, ale trafiał też w rogach (44,7%). Poza asystami, zaliczył też progres w zbiórkach i z 4.6 PER-36 nie był już jednym z najgorszych w NBA. Pozostał za to minusowym obrońcą, z przeciętnym atletyzmem i wzrostem (193 cm). Nuggets z nim na parkiecie tracili 5.1 punktów na 100 posiadań więcej.
Arron Afflalo. Jedna z ginącego gatunku dwójek, które faworyzują midrange-game. Po rozczarowującym sezonie 2012/13, ma za sobą spektakularny sezon 2013/14, w którym tylko słaby wynik Orlando Magic nie uczynił z niego realnego kandydata do Meczu Gwiazd. Afflalo ma jeden z najszybszych pierwszych kroków w lidze i na przestrzeni kariery poprawił kozioł, który pozwala mu na “shake” i zrobienie sobie miejsca do rzutu z półdystansu. Poza grą 1-on-1 rozwija grę z użyciem zasłon (224 posiadania offscreen po 137 w 12/13), lepiej robiąc to gdy atakuje od razu po chwycie piłki, niż gdy ma kreować akcję pick-and-roll (to jego pięta achillesowa i tylko 0.75 PPP po 0.69 PPP sezon temu). Jako tylko jeden z pięciu obwodowych w NBA trafiał 44% pull-up jumperów i 45% w akcjach catch-and-shoot. Solidny obrońca, podający i zbierający. Wraca do Denver lepszy.
Kenneth Faried. Jedno z najlepszych alternatywnych źródeł energii na świecie. Nie ma żadnego super-skillu w NBA, ale jest w Top5, Top3 lub klasą samą w sobie w tak niepoliczalnych elementach koszykówki jak ambicja, poświęcenie, wieloskoki w polu trzech sekund i biegi/sprinty! od obręczy do obręczy. Miał rozczarowującą pierwszą część swojego trzeciego sezonu w NBA, która wpisała się w trend braku widocznego progresu z drugiego roku gry. Ostatnie 20 meczów rozegrał jednak na poziomie 20/10, będąc częściej wykorzystywanym i dostrzeganym we wczesnych post-upach. Miał career-high 209 posiadań w post-up (najwięcej w Nuggets), zdobywając po nich 0.93 PPP (ligowa średnia to 0.86). Były to dwa ruchy: prawy hak i spin-move do linii – czyli podstawa, ale w jego wypadku pierwsze elementy gry 1-na-1, z których może korzystać na poziomie NBA. Jego jumper wciąż pozostaje na poziomie ‘niech rzuca’ – 30% po 28% w sezonie 2012/13. Drugi sezon z rzędu spadł natomiast wskaźnik jego zbiórek w ataku (11.8%), nie stawia mocnych zasłon i jest minusowym obrońcą (Nuggets byli -7.2 punktów na 100 posiadań gorsi z nim niż bez niego). Jego 1.05 PPP oddawane w post-up czyni z niego jednego z najmniej efektywnych obrońców post ligi. Obrona pick-and-roll to czego dopiero się uczy. Mimo tych wszystkich niedociągnięć Nuggets dali mu przed sezonem czteroletni kontrakt wart 50 mln dol., licząc na to, że nie przestanie robić postępów.
Timofiej Mozgow. Był jedną z najbardziej pozytywnych historii poprzedniego sezonu w Denver, rozgrywając swój najlepszy sezon w karierze. Najpierw był kluczowym zmiennikiem, ale w drugiej części już starterem. Poprawia swoje umiejętności w ataku i zdobywał rekordowe 9.4 punktów na mecz. Nadal nie jest zagrożeniem w post-up, ale potrafi rolować i wykończyć akcje spod kosza, a też nieco więcej grał na półdystansie (trafiał dobre 40.7%) i nawet próbował swoich sił zza łuku (4/24). Ciągle tracił sporo piłek, ale znacznie mniej niż wcześniej, zaliczając najniższy wskaźnik strat w karierze (14.5). Poprawił się też ograniczając liczbę fauli (4.3 PER-36), co pozwoliło mu dłużej utrzymywać się na boisku. Zanotował dobry wskaźnik zbiórek (16.1%) i robił swoje w obronie, zatrzymując rywali przy obręczy na bardzo dobrym poziomie 47.1%.
Danilo Gallinari. Opuścił cały sezon 2013/14 lecząc zerwane więzadło ACL w lewym kolanie. Krótko po kontuzji, do której doszło w kwietniu 2013 roku, Gallinariemu zoperowano łąkotkę, ale z rekonstrukcji ACL zrezygnowano. Wg początkowej diagnozy nie było potrzeby operowania więzadła. Zastosowano tylko “procedurę leczniczą” i Gallo miał wrócić do gry w styczniu tego roku. Druga diagnoza skazała jednak Gallinariego na kolejną wycieczkę pod skalpel. W styczniu przeszedł drugi zabieg i dopiero w trakcie preseason wrócił do gry.
Wilson Chandler. Wszechstronna dwójko …czwórka? której kariera została mocno spowolniona przez kontuzje nóg (kostki, łydka, pachwina w ostatnim sezonie), ale głównie po poważnej operacji lewego biodra w kwietniu 2012 roku. Na przestrzeni trzech ostatnich lat gra średnio po tylko 38 meczów na sezon. Wydawało się, że jego comeback w sezonie 2012/13 i career-high w PER przywróci jego karierę na właściwe tory, ale w zeszłym sezonie miał najniższy PER (12.4) od debiutanckiego sezonu 2007/08 i trafiał career-low 41,6% rzutów, zbierając career-low 5.5 piłek PER-36. Tylko czterech zawodników NBA, którzy oddali minimum 50 pull-up jumperów, trafiało je gorzej niż jego 25,6%. Przed nim ostatni rok kontraktu, ale ma wartą 7.5 mln dol. opcję na sezon 2015/16, którą wydaje się, że podejmie.
Nate Robinson. Poprzedni sezon nie był dla niego tak udany jak ten w Chicago, ale dalej spisywał się bardzo dobrze wnosząc mnóstwo energii z ławki. Miał kilka meczów, w których zrobił się gorący i pociągnął za sobą Nuggets. Średnio zdobywał 10.4 punktów. Zza łuku nie utrzymał rekordowej skuteczności, ale miał dobre 37.7% i zaczął trafiać z rogów zaliczając tam 51.4% z 37 prób – wcześniej nie było to jego miejsce. Ostatecznie Nuggets z nim na parkiecie spisywali się najlepiej, będąc 6.7 punktów na plusie na 100 posiadań, ale sezon Nate’a skończył się już pierwszego lutego, kiedy zerwał ACL w lewym kolanie. Na szczęście wyleczył się i na obozie treningowym pojawił się już gotowy do gry.
JJ Hickson. Dynamiczny, niewysoki center, który po career-high sezonie w Portland wrócił w Denver do tego kim był. Okazało się, że career-high 46% z 3-4 metrów i 49% z 5-6 metrów było nie objawem trendu, ale fluke’m. W sezonie 2013/14 nie potrafił już dłużej rzucać prosto i trafiał 38% z krótszego półdystansu i fatalne 24% z długiego (33% w karierze). Hickson to bardzo dobry zbierający, już nie najgorszy obrońca, który wciąż uczy się bronienia pick-and-rolli, ale tak częste zmiany klubów mają na to zły wpływ. Nie może zostać pomylony z obrońcą obręczy (52%), z drugiej strony jest za to bardzo dobrym finiszerem (66%). Wybiera krótki jumper przy baseline, zamiast atakować w post-up. W marcu zerwał więzadło ACL w prawym kolanie, ale niespodziewanie już po 7 miesiącach jest bliski powrotu do gry. Opuści pierwszych pięć meczów za złapanie przepisów antydopingowych. Lubi palić marihuanę.
JaVale McGee. Stracił cały poprzedni sezon przez złamanie kości piszczelowej w lewej nodze. Urazu doznał już w piątym meczu rozgrywek, a potem kość nie goiła się jak należy i w lutym musiał poddać się operacji. Zanim wypadł z gry, rozpoczął sezon jako podstawowy center Nuggets, mając wreszcie potwierdzić swoją wartość. Brian Shaw starał się zrobić z niego ważną postać ataku i McGee oddawał aż 17.6 rzutów PER-36. Co prawda była to bardzo mała próba, ale ten eksperyment nie wyglądał najlepiej. Nuggets grali do niego w post-up, które miały być jego główną bronią, ale trafił w nich tylko 3/13, a do tego trudno było go trzymać dłużej na parkiecie ponieważ popełniał mnóstwo fauli (7.3 PER-36).
Darrell Arthur. Mający tendecję do kłoptów z faulami silny skrzydłowy typu pick-and-pop, któremu kontuzja Achillesa w 2011 roku spowolniła dobrze zapowiadającą się karierę, ale który rozwija swój “pop” do 7-8 metra. Po transferze z Memphis za Kostę Koufosa, kontuzje JaVale’a McGee, JJ’a Hicksona i Danilo Gallinariego pomogły mu rozegrać 68 meczów w Nuggets. Tylko czterech koszykarzy NBA, którzy rozegrali co najmniej 1000 minut, faulowało jednak częściej (5,7 fauli PER-36). Po kontuzji Arthur stracił część atletyzmu i drugi sezon z rzędu kończył przy obręczy z fatalną skutecznością 47%. Ratuje go 40% z midrange i tam głównie szuka punktów, ale jest przeciętnym zbierającym i obrońcą obręczy, więc uratować go może tylko dodanie rzutu za trzy. I to próbuje robić – w sezonie 2013/14 oddał 64 trójki (o 37 więcej niż przez całą karierę) i trafił 24 z nich, w tym powyżej przeciętne 39% ze szczytu i skrzydeł.
Jusuf Nurkić. 20-letni środkowy z Bośni, wybrany z 16 numerem w drafcie. Jest silnym zawodnikiem, który potrafi przepchnąć się pod koszem, dobrze zbiera, ale brakuje mu atletyzmu i ma problemy z szybkim łapaniem fauli. Preaseason rozpoczął od zebrania 36 piłek w pierwszych trzech meczach, a w czwartym zdobył 15 punktów z 9 rzutów. Grając niecałe 20 minut zaliczał 7.3 punktów i 9.8 zbiórek, ale też 4 faule.
Gary Harris. Mądry boiskowo, zdyscyplinowany w obronie, niewysoki two-guard (zaledwie 190 cm bez butów) z bardzo dobrym wingspanem. Solidny atleta i solidny prospekt, który przez większość debiutanckiego sezonu będzie szukał czasu gry, a następnie …może możliwości wjazdów pod kosz. W ostatnim sezonie w NCAA w ataku pozycyjnym miał tylko 25 celnych rzutów przy obręczy i trafiał je ze słabą skutecznością 45,5%. Ma jednak niezły floater i potrafi trafiać dystansu – 41% w 12/13, 35% w 13/14, potrafi podać, rzucić extra-pass, pobiec do kontry. Umie robić praktycznie wszystko na solidnym poziomie, także bronić. Ma dopiero 19 lat i dużo czasu, aby budować swój skillset. Czy ma szansę być kimś a’la Wesley Matthews, czy też bardziej tylko Randy Foye? Dowiemy się przez kolejne sezony.
Quincy Miller. W swoim drugim sezonie dostał szansę gry, korzystając z problemów zdrowotnych w drużynie i na finiszu wychodził nawet w pierwszej piątce. Miał okazję się pokazać, ale spisywał się słabo, dlatego nadal pozostaje tylko młodym zawodnikiem z potencjałem i dobrymi warunkami fizycznymi. W ataku poza zdobywaniem punktów spod kosza, najlepiej spisywał się w rogach. Trafiał tam co prawda kiepskie 34%, ale i tak było to dużo lepiej niż w innych miejscach parkietu. Do tego miał tylko 26 asyst i przy tym 48 strat, a jego wskaźnik AST/TO (0.54) był drugim najgorszym w NBA, nie licząc zawodników podkoszowych. Jedyne co dawał na dobrym poziomie to zbiórki (10.1%) i bloki (3%). W wakacje rozpoczął ligę letnią od 49 punktów i 7/12 za trzy w pierwszych dwóch meczach, ale już w kolejnych dwóch miał łącznie 9 punktów z 23 rzutów.
W NAJLEPSZYM WYPADKU
Najlepszy scenariusz dla Nuggets zakłada, że Gallinari szybko zapomni o kontuzjach i wróci do wysokiej formy, po kilku meczach sezonu grając już tak jak w pierwszym występie w preaseason, kiedy rzucił 17 punktów w 14 minut. McGee również wyzdrowieje i po blisko roku przerwy wróci odmieniony, dojrzalszy i będzie jednym z najlepszych środkowych Zachodu. Lawson wejdzie na poziom All-Star. Faried potwierdzi, że jest czymś więcej niż tylko wulkanem energii i może być dobrym obrońcą. Afflalo utrzyma poziom gry jaki prezentował ostatnio w Orlando. Chandler wreszcie wybije się ze swojej przeciętności. Mozgov będzie robił dalsze postępy i walczył o rolę startera. Harris będzie jednym z najlepszych debiutantów. Do pełni zdrowia wróci też Robinson, a Hickson do średniej na poziomie double-double. Shaw nauczy swoich zawodników lepiej bronić i Nuggets będą największym objawieniem sezonu, tak jak to miało miejsce w 2012/13. Takimi Raptors Konferencji Zachodniej. To oczywiście dużo bardzo optymistycznych założeń, ale część z nich jest całkiem realna i jeśli się spełni, mogą znaleźć się w dobrej pozycji, żeby powalczyć o playoffy. Jeśli tylko będą zdrowi, są niezwykle głęboką drużyną na prawie każdej pozycji, dlatego Shaw będzie miał duże pole manewru. A też i sami zawodnicy zdążyli już poznać swojego trenera, przez to powinni lepiej dostosować się do jego pomysłów.
NAJGORSZY SCENARIUSZ
Nie tak dobrzy, aby awansować do playoffów. Nie tak źli, aby wygrać wysoki pick w Drafcie 2015. Nuggets wydaje się, że utknęli w gronie średniaków Konferencji Zachodniej, ale tych średniaków znajdujących się pod playoffową kreską. Na papierze ta drużyna ma głębię, ale też dużą grupę ludzi wracających po ciężkich kontuzjach nóg. McGee rozegrał tylko pięć spotkań w poprzednim sezonie przez poważne kłopoty z kością strzałkową i prawdopodobnie nie będzie gotowy na pierwszy mecz preseason. Lawson ma rozegrać cały sezon ze specjalnym stabilizatorem na kostce, a Gallinari, Robinson i Hickson mają za sobą zerwane ACL-e. Tymczasem Zachód odjechał Nuggets i Denver nigdy nie było miejscem, które było atrakcyjne dla wolnych agentów. Tylko dobre wymiany mogą wydostać ten atrakcyjny w oglądaniu team z ligowej szarzyzny.
CO LUBIĘ
Adam: Energię Farieda. Nie mamy na to jeszcze żadnych zaawansowanych statystyk, ale myślę, że Faried jest obecnie numerem jeden w NBA jeśli chodzi o ilość energii jaką daje na parkiecie. Może nadal to więcej energii niż samych koszykarskich umiejętności, ale i tak ogląda się to bardzo dobrze.
Maciek: Rafał Juć. Mam nadzieję, że Jusuf Nurkić stanie się stealem tego draftu. Mam nadzieję, że jego “ojciec chrzestny”, czyli Rafał zostanie w NBA na długo i będzie piął się po szczeblach kariery, bo od najmłodszych lat ciężko pracował, aby być tu gdzie jest teraz.
Przemek: Powrót Danilo Gallinariego. Stracił rok po najlepszym sezonie w karierze. Jeśli kontuzja nie pozostawiła na nim większego śladu, może być liderem tej drużyny.
CO MI SIĘ NIE PODOBA
Adam: Brak zmian. Wydaje mi się, że koncepcja tego szerokiego składu bez gwiazd osiągnęła swój szczyt w 2013 i teraz Nuggets stoją w miejscu. Przydałyby się jakieś poważniejsze zmiany, żeby iść dalej, ale chyba nie mają pomysłu w jakim kierunku chcą popchnąć drużynę.
Maciek: Moja obojętność. Nuggets są ani w jedną, ani w drugą stronę. Mają w składzie wielu dobrych graczy, dwie potencjalne gwiazdy, przyjemne do przehandlowania kontrakty, więc wydaje się, że to wciąż jest okres przejściowy i czekają nas zmiany w tym klubie koszykówki.
Przemek: Brak upside’u. Gallinari, Lawson, czy Afflalo mogliby być świetnymi 2-3 opcjami w innych klubach. Tutaj ktoś z nich będzie musiał być pierwszą, a to chyba zbyt wysoko postawione progi, jeśli ten zespół ma walczyć o playoffy.
MÓJ GRACZ
Adam: Timofiej Mozgow. Mam nadzieję, że rozegra kolejny dobry sezon i uchroni Nuggets przed McGee w pierwszej piątce.
Maciek: Kenneth Faried. Never change. Bardziej niż to co robi na parkiecie kocham pozytywną aurę, która otacza go poza nim. To niesamowite, że w USA uchował się ktoś taki. Sprawia wrażenie przybysza z innego kontynentu, innej planety.
Przemek: Arron Afflalo. Wraca do Denver po dwóch latach w Orlando, gdzie pokazał, że niekoniecznie musi być jedynie graczem typu 3-and-D, ale może też kreować dla siebie i kolegów.
TYP
Adam: Nuggets są jedną z tych drużyn, po których nie wiem czego mam się spodziewać. Mają potencjał, bardzo szeroki skład i dużą część zawodników z tej drużyny, która jeszcze niedawno wygrała 57 meczów. Z drugiej strony, cały czas brakuje im lidera z prawdziwego zdarzenia. Lawson nie wszedł jeszcze na poziom All-Star i nadal go tam nie widzę, a Gallinari wraca do gry po ponad rocznej przerwie i na pewno będzie potrzebował czasu, żeby odzyskać formę. Poza tym, straciłem już wiarę w McGee i obawiam się też, że z tym składem Shaw nie będzie w stanie znacząco poprawić defensywy. 11 miejsce w Konferencji Zachodniej.
Maciek: W Konferencji Wschodniej graliby prawdopodobnie w playoffach. Kostka Lawsona martwi, progres i IQ Afflalo imponuje, a defensywny upside Farieda podnieca. Jednego dnia tygodnia będą w stanie wygrać z każdym teamem NBA, ale tych zwycięstw nie będzie dużo. Dokładnie 37. 11 miejsce w Konferencji Zachodniej.
Ja tam tęsknię za Karlem, oglądało się to z wypiekami na twarzy, a teraz nuda…
Fani Nuggets nie tęsknią. Karl jest słaby/średnim trenerem NBA.
Cóż, w ostatnim sezonie Karla w DEN drużyna grała efektownie, szybko, rzucała dużo punktów, wygrywała mecze… tylko nie potrafiła wygrać w tym najważniejszym momencie. Bo co by nie mówić, do serii z GSW przystępowała jako faworyt i niewykluczne, że pod innym trenerem wynik rundy był by inny.
Osobiście wiąże z Shawem duże nadzieje i liczę, że będzie miał szansę przez kilka kolejnych sezonów spokojnie budować zespół wg własnego pomysłu.
Ze wszystkim się zgadzam :)
Swoją drogą zapraszam na nuggies.pl po zapowiedź z perspektywy fanów Denver. Chłopaki zalinkowali w pierwszym akapicie.
Taki słaby i tyle zwycięstw? W ostatnim sezonie w Denver jego drużyna pobiła kilka rekordów klubu, a on został Trenerem roku. Wcześniej grał w finale i przegrał z tamtymi Bulls. Ilu słabych trenerów grało w finale na przestrzeni ostatnich 25 lat?
Byłem wielkim fanem Nuggets dwa lata temu, bo to była najlepsza koszykówka do oglądania, porównywalna tylko z Suns pod D’Antonim i wydaje mi się, że zwolnili Karla za szybko, ok przegrał w pierszej rundzie, ale to jak grają Nuggets pod Shawem od zeszłego sezonu, to jakaś masakra. I jeszcze Nate, JaVale i JJ w jednej drużynie… Kto tam jest GM-em? Stevie Wonder?
Mam jeszcze nadzieję, że zdrowi Nuggets powalczą o Playoffy i Tacos wrócą :)
Ale mówisz o drużynie, której jedyną opcją w play-off był Andre Miller w postup. W dodatku Karl nie wniósł nic do obrony. Nie rozliczam go za całą karierę, ale za pracę w Denver. A to jak grają pod Shawem to raz wynika z tego, że kontuzje prześladowały drużynę, a dwa, że dla kilku z tych gości trener wymagający czegoś w obronie to nowość. Faried, Lawson itd. Nowy twór. Nate jest na niskim kontrakcie, niskie ryzyko, nie lubię go, ale to jest niezła umowa. JaVale przyszedł za Ujiriego i wszyscy liczą, że wystrzeli. JJ to oczywiście błąd, bo ktoś się naiwnie nabrał na jego występy w Portland. Ruchy są dobre GMa, fajni gracze w drafcie, same dobre wymiany. Nie wiem skąd taka krytyka
Jedyne co Shaw zrobił dobrze, to wprowadzenie do pierwszej piątki Mozgowa i danie mu większych minut, ale i tak nastąpiło to zdecydowanie za późno i wymusiły to dopiero kontuzje. Oglądanie McGee i Hicksona budzi mój lęk…
Miałem cichą nadzieję, że po ofensywnej orgii Karla, Shaw przynajmniej spróbuje grać trójkąty, ale trójkąty są przecież w NBA passe, więc na razie nie dostrzegam w Denver żadnego nowego systemu, żadnej nowej tożsamości, poza bezradną miną trenera i seriami porażek.
Wydaje mi się, że dwa sezony temu kluczową postacią w Denver był Iguadala, który napędzał atak i łatał dziury w obronie. Teraz nie ma takiego gracza. Nawet gra Manimala już tak nie zachwyca.
No i oddali French Mambę, za jakiegoś Afflalo…
A i nie wiem czy, żeby zostać fanem Nuggets trzeba przejść przez jakieś badania, dostać certyfikat od PRAWDZIWYCH fanów z tamtego bloga?(nota bene słabiutkiego, poczucie humoru żenada) Czy wystarczy obejrzeć 82 mecze?
Karl był bardzo dobrym trenerem i świetny wynik Denver w sezonie regularnym to była głównie jego zasługa, umiał wykorzystać umiejętności ofensywne zawodników i wokół nich nakręcał atak zespołu, który grał efektownie, ale też i efektywnie. No ale właśnie, tak było w reg season, w PO pamiętamy jak to się skończyło… GSW odrobiło lekcje, rozpracowało taktykę Nuggets i umiało ją zneutralizować odpowiednimi matchupumi. Ale tak samo jak twierdzę, że pod innym trenerem ta seria mogła by mieć inny wynik, tak samo jest całkiem prawdopodobne, że pod innym trenerem nie byłoby 3 miejsca w konferencji i finalnie i tak wszystko skończyło by się na 1 rundzie…
Jednak tak samo jak będę bronił Karla (choć uważam, że zmiana na stanowisku trenera była słuszną decyzją, bo z nim zespół pewnej poprzeczki by nie przeskoczył), tak samo za bezsensowną uważam na tym etapie budowania zespołu krytykę Shawa. Jasne, może i niewiele pokazał w ciągu tego roku i gra ogólnie była przez większość sezonu raczej mierna, ale pamiętajmy, że: zespół opuścił Iguodala, kontuzje podziurawiły skład jak ser szwajcarski, no i najważniejsze – ten człowiek też jest debiutantem i się dopiero uczy. Popełnia błędy, niektóre decyzje okazały się niedobre, ale zobaczymy czy będzie potrafił wyciągnąć z nich wnioski. Naprawdę, dajmy mu spokojnie pracować kilka sezonów i wtedy oceniajmy i porównujmy do Karla.
@mvp trochę się nie zgodzę co do Manimala. On się rozwija i niesamowicie rozwinął się w ataku. Pod koniec poprzedniego sezonu świetny artykuł napisał o tym Zach Lowe. Początek owszem słaby/średni, ale potem była rewelacja, mistrzostwa są bardzo słabym wyznacznikiem jego rozwoju moim zdaniem, ale niezłym prognostykiem. Manimal jest przez tę świadomą część fanów NBA niedoceniony z powodu specyficznego stylu gry. Nie znamy tego, bo nie jest świetną w ataku czwórką z ładnym rzutem, ani demonem defensywy. Jest energetyczny i podejrzewam, że jego prime minie dużo szybciej niż większości graczy na jego pozycji, ale to wcale nie znaczy, że nie będzie królować gdzieś do 29 roku życia (wtedy jego wartość pewnie zacznie mocno spadać, chyba, że zostanie wielkim obrońcą). Co do wprowadzania Mozgova, to też inaczej trochę. Karl poleciał bo na niego nie stawiał, a JaVale świetnie się prezentował ofensywnie w drugim unicie. Jest dużo bardziej wszechstronniejszy w ataku niż DeAndre Jordan, ale nikt nie wykrzesał z niego potencjału. Wiem, że to zabawnie brzmi, wiem, że zaraz ktoś zacznie linkować jego wpadki, ale nie o to chodzi. Sprawdźcie jak rzucał w NCAA za 3 chociażby. on grał wtedy jako small forward. Potrzeba kogoś, kto poprowadzi jego karierę. Pisałem o tym w mojej zapowiedzi. Shaw to świetny wybór, patrząc na to co się stało z Hibbertem. Dalej nie rozumiem uszczypliwości tej na końcu, ale widać, że robisz to bo nie zgadzasz się z moim argumentami. Nie potraktowałem Cię jako fana Nuggets (skoro nim jesteś to świetnie), przez to zdanie na temat nudy Nuggets. Wypieki na twarzy owszem, ale ta drużyna nigdzie by nie zaszła z taką obroną i takimi rotacjami (Karl popełnia mnóstwo złych decyzji rotując składem, sam fakt, że trzy razy próbował wepchnąć do drużyny swojego synka rudego).
@PrzEMO nie uważam, że to zasługa Karla tylko świetnie zbilansowanego rosteru. Pomysłu Ujiriego na ten team. Jasne, że Karl pchnął tu ofensywę i ten ciekawy koncept, ale trzeba pamiętać, że w odróżnieniu od chociażby D’Antoniego (wizjonera), nie potrafił rozpisać zagrywek na konkretnych graczy. Piłka umierała jeśli rzut nie był oddany przed 10 sekundą akcji, a przecież stworzenie ruchu piłki z Lawsonem, Millere, Dre i Gallo nie jest żadnym wyczynem.
@Paweł ja po prostu się zakochałem w tamtych Nuggets, grających w wybuchowym ofensywnym stylu, w tamtym SHOWTIME! Ta drużyna pędziła (przynajmniej do playoffów)jak rakieta i chciało się ją oglądać. Teraz to tylko przeciętniak, w którym gra mój ulubiony koszykarz Kenneth Faried.
Fani w Denver nie moga doczekac sie powrotu HoF “Shaqtin’ A Fool” Javala McQee, sam Shaq takze wyraza glebokie ubolewanie, ze jego All Star nie wystepuje regularnie
Wydaje mi się Panowie, że się srodze przejedziecie z tym typem. Nie ma jednej gwiazdy w tej drużynie ale Lawson, Afflalo to są gracze na crunch time. Gallinari wygląda zdrowo. Faried zaczyna trafiać z półdystansu a to co robi ostatnio Mozgov to jest mega zaskakujące. Upside Timo i Keneta to jest pierwsza rzecz. Drugą rzeczą jest ławka, z której wchodzą Chandler, Foye, Arthur i Nurkic który wygląda na mega utalentowanego zawodnika po atakowanej stronie. Są jeszcze McGee i Hickson także ta drużyna może całe mecze grać bardzo dobrymi graczami. Nie straszne im będą b2b i jakieś pojedyńcze kontuzje (może po za Ty’em). Chyba właśnie wybrałem drużynę na ten rok! Go Nuggets!!!
zdecydowanie poza play offs, za wysokie progi na bardzo silnym zachodzie
Denver to zespół solidny, ale bez kogoś kto mógłbym go wciągnąć do najlepsze ósemki
będą o nią walczyć, ale NOP i Phoenix wydają się być lepsi, a jest jeszcze najlepszych 8 zespołów z zeszłego sezonu
zdrowie może okazać się kluczowe i przy szerokiej rotacji to ono może być największym sprzymierzeńcem tego zespołu w tym sezonie
NOP zostawię, bo mają all-stara i prawdopodobnie najlepszy defensywnie duet pod koszem, w dodatku fajnie zbilansowaną rotacje tam, choć osobiście nie wierzę, ale w czym są lepsi Suns od Nuggets? Szczególnie, że grają trzema PG. Oczywiście pytam jako fanboy ekipy z Denver, ale ja nie widzę tej wielkiej przewagi i trochę nam poprzedni sezon przyćmił Suns mam wrażenie.
Jak Denver beda zupelenie zdrowi i Shaw poprawi ich w obronie to narozrabiaja na bank.