Wizards twierdzą, że mają najlepszy backcourt, co na to Steph Curry?

3
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Kyrie Irving nie dorzucił nic do nowego rozdziału rywalizacji między Cavaliers i Wizards. Nie włączył się do dyskusji o najlepszym backcourcie ligi i moglibyśmy już zacząć spekulacje czy to nie dlatego, że nie czuje się dobrze grając z Dionem Waitersem. Przecież to, że nie potrafią na boisku ze sobą współpracować było jednym z głównych tematów rozmów o Cavs przez ostatnie dwa lata. Pojawienie się LeBrona zepchnęło to w cień, tym bardziej, że Ten Który Wrócił, uważa, że Irving i Waiters mogą z sukcesem grać obok siebie. Dlatego teraz dyskusja o tym, że nie pasują do siebie, zmieniła się w dyskusję czy są najlepszym backcourtem. Najpierw jednak muszą spełnić kryteria, które wyznaczył John Wall – gra w pierwszej piątce i występ w playoffach. Dotychczas nie pokazali nic, co dawałoby im podstawy to konkurowania o miano najlepszych. Tym samym, lider Wizards wykasował chwilowo konkurencję z Cavs, co tylko miało potwierdzić słowa Bradleya Beala, że to oni są numerem jeden. Ale czy przypadkiem o kimś nie zapomnieli?

Splash Brothers nie tylko grają w wyjściowym składzie, ale też mają na swoim koncie więcej meczów w playoffach niż debiutujący ostatnio w tej fazie guardzi Wizards. Co więcej, to najbardziej zabójczy strzelecki duet obwodowy i to oni są uważani za najlepszy backcourt. Dlatego też dziennikarze z Oakland nie mogli nie zapytać Stephena Curry’ego o jego reakcję na słowa Beala.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE