Shelly Sterling rozpłakała się, gdy sędzia Michael Levanas ogłaszał wyrok. Po kilkutygodniowym procesie, wygrała batalię sądową ze swoim mężem. Pewnie to jeszcze nie koniec wojny między prawnikami, ale wszystko wskazuje na to, że najważniejsza dla NBA kwestia została przesądzona. Nieobecnemu wczoraj na sali Donaldowi nie uda się zablokować sprzedaży Los Angeles Clippers. Według sędziego, Shelly miała prawo negocjować i zawrzeć porozumienie ze Stevem Ballmerem.
Dla sędziego Levanasa dużo bardziej przekonujące i wiarygodne były zeznania Shelly. Uznał, że postępowała zgodnie z zasadami funduszu rodzinnego, który jest właścicielem Clippers. Po uzyskaniu opinii dwóch lekarzy, którzy stwierdzili, że jej mąż jest chory na Alzheimera i nie jest zdolny do podejmowania decyzji biznesowych, miała prawo przejąć kontrolę nad funduszem. Sędzia nie uwierzył natomiast w twierdzenia prawników Donalda, że $2 miliardy za drużynę koszykówki to cena poniżej wartości rynkowej czy też sugestie, że Shelly działa w porozumieniu z NBA, a cały proces był wcześniej zaplanowanym spiskiem, który miał na celu usunięcie ich klienta z ligi.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie spodziewałem się, że tak szybko i gładko to pójdzie. Podejrzane… chyba jednak to był spisek ;)
bArdzo dobrze
Donald’s lawyer said he was calm. He only saw this as one battle in a long war.
Dla przypomnienia najbardziej popularne komentarze z tego forum sprzed miesiąca/dwóch:
– Przecież w USA nikt nie może zmusić nikogo do sprzedania swojej własności!
– A w ogóle to rozdmuchana afera. Za dwa, góra trzy dni już nikt o niej nie będzie pamiętał!
– Sterling nie powiedział nic złego!
– To była tylko prywatna rozmowa.
Think before you speak.
Gdyby aferę ze Sterlingiem transponować na polski grunt i aferę taśmową to na dobrą sprawę wyszłoby, że Sterling nic złego nie powiedział.Wczoraj czytałem wywiad z reżyserem Zaorskim na onecie i on właśnie takich stwierdzeń użył w odniesieniu do naszej afery taśmowej :
Specjalnie obrazoburczych rzeczy przeciwko państwu tam nie słyszałem. Przy wódeczce o różnych rzeczach się gada, niekoniecznie parlamentarnie. Gdy idę do kolegi na mecz, który oglądamy w piętnastu, to też ktoś może to nagrać, a potem upublicznić. Jeden przeklnie, drugi skrytykuje i będzie afera. Rzecz prywatna nagle stanie się publiczna. Dajmy spokój.
Czy jakieś głowy poleciały?Czy wywołało to jakąś rewolucję mimo ogólnego oburzenia i sprzeciwu społeczeństwa?Czas sprawił, że rozmyto sprawę w czasie i przysłonięto innymi problemami.
Pytanie czy to u nas są tak niskie standardy czy może w Ameryce są tak przewrażliwieni?
Myślę, że gdyby Sterling powiedział: “nie przyprowadzaj na mecze mojego zespołu polityków i nie rób sobie zdjęć z nimi” to nic by się nie stało.
Różnica jednak spora, choć dla niektórych mniej niż subtelna.
Widzisz, clou mojej wypowiedzi nie stanowiło odwołanie do treści tych rozmów a właśnie owe standardy o których mówię.Podałeś przykłady wypowiedzi użytkowników którzy w Twojej opinii nie mieli racji.Ja podałem wypowiedź która jest w podobnym tonie i która na dobrą sprawę tyczy się biorąc pod uwagę kwestie moralne, obyczajowe czy etyczne podobnej afery.Takich wypowiedzi polityków czy różnych celebrytów jest więcej a wizerunkowo dla partii rządzącej jest to afera wydawałoby się takiego samego kalibru co Sterling dla NBA.Tymczasem w jednym przypadku mamy wygaszanie sprawy i gasnące zainteresowanie a w drugim nagonkę i narodową histerię.Dlatego zastanawiam się czy to u nas panuje tak duża obojętność czy może w USA są tak przewrażliwieni.
Pomijam zupełnie kwestię winy w obu aferach bo u nas jak widać najbardziej winnym całego zamieszania zostali nagrywający rozmowy a w Ameryce, gdzie w stanie Kalifornia ponoć grozi więzienie za nagrywanie prywatnych rozmów takiej Stiviano nawet chyba nie wytyczono procesu (a jak nawet wytoczą to jestem pewien, że włos jej z głowy nie spadnie).
grasshooper
Porównanie jest niezłe, ale wnioski już raczej nie bardzo. NBA musiała podjąć taką decyzję ze względu na ogromne szkody wizerunkowe, które wiązałyby się z całym tym cyrkiem jakiego bylibyśmy świadkami gdyby Sterling pozostał właścicielem, wystarczy posłuchać Stephena A. Smitha by wiedzieć, że ogromna część środowiska koszykarskiego wręcz domagała się od NBA jak najszybszych działań. W Polsce mamy do czynienia z organizacją, która postanowiła przeczekać kryzys (wyobrażacie sobie Silvera lub Sterlinga czy raczej jego rzecznika mówiącego o kryminalnej działalności podsłuchujących?), ale sondaże pokazują, że nie wyjdzie im to na dobre i to w pewnym sensie można porównać do owych strat wizerunkowych jakie poniosłaby NBA gdyby Sterling został w klubie. Oczywiście w kwestii sondaży nic nie jest jeszcze przesądzone, ale my nie będziemy o tym rozmawiać, bo to na szczęście nie jest blog polityczny :)
@majki
Tak kochany:
– W cywilizowanych krajach nikt nikomu nie odbiera (jak się okazało tylko w teorii) prywatnej własności na podstawie podsłuchanej prywatnej rozmowy, nie mającej ŻADNEGO związku z Clips
– Afera została MEGA rozdmuchana. Szczerze dziwi mnie jeśli tego nie dostrzegasz. Koleżka od lat robił dużo mniej ciekawe rzeczy niż puszczenie głupiego tekstu w prywatnej rozmowie – i nic. Zresztą, niech rzuci kamieniem ten który nigdy nie użył słowa czarnuch (ups! – czy teraz odbierzesz mi mój skromny majątek?).
– Owszem wypowiedział słowa uważane za rasistowskie i obraźliwe – tylko czy to jest JAKIKOLWIEK powód żeby odbierać mu klub, który jest jego własnością?
– Tak – to była tylko PRYWATNA rozmowa
Think before you speak ;)
Czy Sterling zrobił źle? – Tak!
Czy powinien publicznie odszczekać? – Zdecydowanie!
Czy powinni dosrać mu okrągłą sumkę? – Oczywiście!
Czy powinien dostać karę jakiś prac publicznych? – Świetny pomysł!
Czy w ogóle można pomyśleć o odebraniu mu klubu? – Ni-chu-ja
Pozdrawiam!
No ale właśnie mu odebrali klub wcześniej wyrzucając z ligi na zawsze. Wszystko w graniach i na podstawie przepisów prawa. Choćby i amerykańskiego. Żadnej gangsterki.
A Ty dalej nie możesz się z tym pogodzić :) Dopuszczasz możliwość, że może to jednak Ty mylisz się w ocenie sytuacji?
1. Ogólnie wyrok niezawisłego sądu powinien zamknąć mi mordę
2. Nikt za Donaldem nie będzie płakać
3. Donald jednak te 2 duże bańki dostanie
Jednak w tym konkretnym przypadku cała granda jest szyta tak grubymi nićmi + wymuszenie sprzedaży jest dla mnie tak jawną niesprawiedliwością, że nie potrafię zareagować inaczej niż św. oburzeniem :)
to że coś jest w wyroku, znaczy nie tyle że musi być on sprawiedliwy ani najlepszy (prawo to nie fizyka, tu nie odkrywasz praw przyrody), tylko o ile on jest prawomocny, to że nie da się go podważyć., poza nadzwyczajnymi okolicznościami;
nie takie rzeczy przechodziły jednak w prawie i polityce
gdyby w polskiej polityce stosowano zasadę sterlinga, to nagrywanych działaczy PO już dawno w polityce by nie było,
a Sikorski to nawet mówił o czarnoskórych, a nadal jest wizytówką polskiej dyplomacji i w jakimś, dość dużym stopniu całej Polski
No tak… To byloby zbyt piekne dla Lakers gdyby Doc jednak zmuszony byl odejsc w wyniku rozstrzygniecia sprawy w druga strone ;)
Wydawaloby sie, ze sprawa jeszcze bedzie krazyc po salach sadowych latami, ale biznes wydaje sie rzadzic innymi prawami – i dobrze dla nas, kibicow NBA, bo inaczej ucierpialby wizerunek i atrakcyjnosc ligi.
Nie bardzo rozumiem skąd pomysł, że Doc przeszedłby do Lakers?Wiele osób po jego ogłoszeniu o możliwym opuszczeniu klubu, jeśli Sterling zostanie, samych sobie dopowiedziało resztę historii.A przecież Rivers opuścił niewiele gorszą organizację bo głównym powodem było ominięcie procesu przebudowy.Czym innym są teraz Lakers jeśli nie taką drużyną?
Lakers to wciąż jednak topowa organizacja ale DOC nie dostałby tam roli jaką pełni w CLIPS. A na samego HC pewnie już nie chciałby wracać.
Temat raczej medialny.