Raport: władze NBA rozmawiają o zmianach w loterii

27
fot. blogs.trailblazers.com
fot. blogs.trailblazers.com

Tankowanie było jednym z głównych tematów minionego sezonu i w kolejnym na pewno dalej będziemy o tym mówili, o co już zadbali Sixers. Ale jeszcze liga może nieco pokrzyżować plany Sama Hinkiego i sprawić, że znalezienie się na samym dnie nie będzie aż tak opłacalne. Według Zacha Lowe’a z Grantland, NBA poważnie rozważa zreformowanie obecnego systemu loterii do draftu i niewykluczone, że zmiany mogą zostać wprowadzone już od przyszłego roku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

27 KOMENTARZE

  1. niech te 14 zespołów zagra ze sobą o pick nr 1, przynajmniej żaden GM specjalnie nie osłabiałby swojego zespołu by być ost a wręcz przeciwnie, wzmacniałby by grać o pierwszy pick, no i liga by na dodatkowych meczach zarobiła.

    0
  2. A ja byłbym za mini-turniejem tych 14 ekip spoza PO o kolejne miejsca draftu. Drużyny miałyby chociaż motywację, żeby złożyć w miarę dobry skład, który byłby w stanie powalczyć o wysokie picki.

    Problem tylko co zrobić z wymienionymi 1 rundowymi pickami. Wtedy można by wprowadzić taką zasadę, że jak Twój pick 1 rundowy idzie do innej drużyny, a Ciebie nie ma w playoffach, to pozycja tego picku jest stała i niezależna od tego mini-turnieju.

    Dajmy na to drużyna A oddała pick drużynie B i zajęła 3 miejsce od końca, to przekazywałaby drużynie B pick nr 3, a reszta drużyn w mini-turnieju grałaby o picki 1,2,4,5 itd. Tylko wtedy trzeba by było wyeliminować to całe zastrzeganie picków chyba.

    W takim przypadku już w ogóle nie opłacałoby się tankować, bo ekipa z 9 miejsca, która ledwo nie dostała się do playoffów, miałaby spore szanse wygrać wysoki pick. Wspomniany mini-turniej mógłby zostać rozegrany po playoffach, my byśmy mieli więcej koszykówki do oglądania, a drużyny miałyby o co walczyć. Co myślicie?

    0
    • Pomysł jest wart rozważenia – przekażę Silverowi :) Tyle, że turniej musiałby się rozgrywać razem z playoffami. Inaczej zawodnicy tych drużyn mieliby kilkutygodniową przerwę przed turniejem, co jest raczej bez sensu.

      0
      • Wasz rozwiązanie ma jedną poważną wadę – będzie skłaniać stosunkowo silne drużyny do odpuszczenia walki o 8 miejsce w Play-offach, bo będą wiedziała, że nagrodą za 9 miejsce będzie bardzo wysoki pick w drafcie. Mogą woleć poczekać 1 sezon z awansem do play-offs i być nagrodzonym świetnym zawodnikiem z draftu :)

        0
  3. Wg mnie te pomysły są bardzo przeciętne. Ustalanie picków na 30 lat do przodu to absurd, bo draft draftowi nierówny. Wystarczy porównać silny 2012, słabiuteńki 2013 i bardzo silny 2014. Czyli te picki ustalone na przyszłość wcale nie będą mieć równej wartości.

    Wyrównanie procentowych szans na #1 zwiększy znaczenie słowa “loteria”. Niby uczciwsze, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że jakaś organizacja przez to upadnie, bo przykładowo będzie źle zarządzana i będzie mieć pecha w takich loteriach.

    Sensownie byłoby grać jakieś dogrywki o draft picki w trakcie playoffs. Lepsze to niż jechać na ryby. A poza tym zawsze jakieś dodatkowe wpływy do kasy klubu.

    Jeszcze słówko o Philly i Samie Hinkim, którzy jak widzę dla wielu stali się synonimami tanku. Jasne, złożył w zeszłym sezonie skład z D-leaguersów. Jasne, że PO nie było celem tej ekipy. Ale ta drużyna nawet nie skończyła ligi z najgorszym bilansem. Zapominalskim przypominam, że to Bucks najbardziej ssali w ostatecznym rozrachunku. Mieli 4 porażki więcej niż zespół wyrzutków. Poza tym wszyscy chyba mają krótką pamięć, bo przed draftem 2012 tankowanie było większe niż przed ostatnim naborem. Bobcats skończyli z bilansem 7–59 (dla przypomnienia ukrzyżowani Sixers, którzy będą się smażyć w piekle, skończyli miniony sezon z 19–63). Tylko trzy ekipy miały na koniec 2013/14 23 lub mniej zwycięstw. Na koniec 2011/12 takich drużyn było osiem.

    0
      • Masz rację, gdzieś mi to umknęło w trakcie pisania. Co jednak nie zmienia faktu, że Bobcats wygrali w tamtym sezonie 10,6% swoich meczów. Sixers w ostatnim wygrali 23%…

        Sezon 2012/13 – najgorsze Orlando skończyło z bilansem 20-62 czyli ledwie jedna wygrana więcej niż Philly ostatnio.

        Sezon 2010/11 – Wolves 17-65, Cavs 19-63;

        Sezon 2009/10 – Nets 12-7, Wolves 15-67;

        Sezon 2008/09 – Kings 17–65, Wizards 19–63, Clippers 19–63;

        Sezon 2007/08 – Heat 15–67;

        Każdy z tych wyników jest gorszy bądź równy “dokonaniom” Philly w ostatnich rozgrywkach. Ale polowanie na czarownice nie wiedzieć czemu zaczęło się w mediach od Sama Hinkiego, jakby w ostatnich latach poprzednicy nie tankowali. To bzdura.

        0
      • Ale kogo oddał? Czy Spencer Hawes i Evan Turner to powód do ukrzyżowania? Pierwszy będzie robić za back-up w Clips, a drugim nikt się nie interesuje. To były spadające umowy, z których mógł mieć 2nd roundery, albo nic na koniec sezonu. Bobcats i Milwaukee odwalili takie numery, że ssali bardziej od Filadelfii.

        Jeszcze a propo Hinkiego i jego planu, oczekiwań kibiców:

        “I think the fans have been really understanding so far. I don’t know exactly how that will go, I know this: the last time we were great was ’83…The fanbase has been waiting a very long time, and has been anxious for a winner that whole time. And I think they’re anxious for one now. I think we need to keep showing that we’re focused on something that’s lacking, and we need to not take shortcuts. I think if we got off of our plan and went and did things that were short term in nature, I think then is when they’d start losing patience.”

        0
          • Ok. Bucks (5) wygrali po trade deadline 1 mecz więcej niż Sixers (4) w ostatnim sezonie.
            – Orlando w 2012/13 po trade deadline wygrali 5 meczów;
            – Bobcats w 2011/12 po trade deadline wygrali 1 mecz;
            – Wolves w 2010/11 po trade deadline wygrali 4 mecze;
            – Wolves w 2009/10 po trade deadline wygrali 2 mecze;

            Nie chce mi się szukać po innych ekipach i dawniejszych latach, ale ogólnie najbardziej ssące teamy po trade deadline często kończą od 4 do 6 wygranych. Ale jasne, ukrzyżujmy Hinkiego bo sprzedał spadające umowy znienawidzonych w Filadelfii Hawesa i Turnera.

            0
  4. Jak w najlepszych grach planszowych, tak też w drafcie NBA powinien być balans między losowością i decyzyjnością. Obecnie jest prawie wyłączenie (pomijając TOP 3 picków) decyzyjność. Poza tym jest to decyzyjność jednowymiarowa: przegrywamy lub wygrywamy.

    Czy sądzicie, że poza liczbą wygranych (przegranych) meczów, o ilości piłeczek w drafcie powinno decydować coś jeszcze? np. liczba graczy All-star w zespole, liczba graczy All-NBA w zespole, średnie miejsce drużyny w ciagu ostatnich 3/5 lat, liczba wizyt w play-offs w ciągu ostatnich 3/5 lat itd.

    Draft powinien być po to, żeby zbalansować ligę. Pora wprowadzić więcej zmiennych w drafcie, żeby więcej zespołów grało o mistrza i o wejście do play-offs

    0
  5. Dla mnie pomysł ze zwiększeniem szans najgorszych zespołów i losowaniem pierwszych 6 picków świetny!!
    Skończy się celowe przegrywanie w celu ochrony picku.

    Zastanowił bym się jeszcze, czy zamiast zespołów, które nie dostały się do PO 14 drużyn z najniższymi współczynnikiem wygranych losowało. to mogłoby wyrównać różnicę między konferencjami ale to może nie jest najlepszy pomysł, po prostu taka luźna myśl.

    Jestem natomiast przeciwny dogrywkom o picki. Po pierwsze w idealnym systemie promowane by były najlepsze drużyny.Skutkowało by to jeszcze większa dysproporcją
    Po drugie, przy systemie handlowania picki i ich ochrony to byłby kabaret.
    Przykładowo Suns mają Pick Lakersów chroniony w top 5. Po co Lakersi mieliby wygrywać dogrywki?? Aby Suns dostali pick. Idiotyzm

    0
  6. obok proponowanej zmiany dodałbym zasadę, że nie można mieć rok po roku picku w top5 draftu. A więc nawet jak będziesz ssał drugi sezon z rzędu to i tak wylecisz poza top5. Więc albo zaczniesz budować organizację rozsądnie, a to co wybierzesz zaczniesz od pierwszego dnia rozwijać na maksymalnych obrotach, albo pozostajesz w dupie i czekasz 2 lata by do top5 wrócić.

    gdyby jednak ktoś postanowił ssać w roku gdzie nie kwalifikowałby się do top5, to jego ewentualny pick w top5 byłby rozlosowywany między drużynami z loterii na zasadzie proporcjonalności.

    W ten sposób zwiększono by szanse drużyn z pozycji 9-10 na zdobycie top5 picku, pod pewnymi warunkami, a także nie opłacałoby się tankować rok po roku, a więc przebudowy przez draf siłą rzeczy musiałby być szybkie.

    Innym zamysłem takiego systemu byłoby lepsze scautowanie zawodników by między 5-15 nr wyciągać faktycznie wartościowych zawodników, którzy czasami spadają pod koniec rundy lub do drugiej nawet. To byłaby zmiana jakościowa dla organizacji, czyli coś o co głównie chodzi w tym biznesie, a przynajmniej coś o co chodzić powinno.

    0
  7. Moze po prostu zamiast najwiecej szans w loterii dawac druzynie z najgorszym bilansem to niech najwieksze szanse ma #1 ma ta druzyna ktora miala najlepszy bilans z druzyn ktore nie dostaly soe do PO?

    Tak czy siak czegokolwiek by nie wymyslili Cavs beda wybierali jako pierwsi.

    0
  8. Zasady rządzące NBA są tak skomplikowane i pogmatwane, że każde rozwiązanie związane z loterią draftu nie będzie spełniało oczekiwań związanych z ograniczeniem tankowania, notabene, którego władza NBA wcale nie widzi. To jest paradoks.

    Powinno być tak. Stwierdzamy problem oficjalnie, że JEST.
    Zbierają się przedstawiciele NBA, klubów, zawodników, sponsorów, TV i obradują. Szukają wyjścia, no ale przecież oficjalnie nie ma problemu ;)

    0
  9. Najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu losowanie picków (bez handicapów) dla 6-8 najgorszych zespołów. Np. losowanie wyborów z 1-6 dla low 6 zespołów.

    Jak ktoś chce tankować po całości to może to wtedy spokojnie robić (i tak nie zwiększy to jego szansy względem innych słabych zespołów na lepszych pick). A te zespoły, które po prostu są słabe mogą grać “for real”, bo i tak nie zrobi im różnicy czy ostatecznie będą low 4 czy low8.

    A ochronę picków najlepiej zlikwidować. Ewentualnie umożliwić proteced tylko dla low 6 (czyli tych, które brałyby udział w losowaniu).

    0
  10. Możnaby obliczać ilość szans w loterii na podstawie np: 3 ostatnich sezonów. Nikt nie będzie wtedy tankował dla silnego draftu, bo biznes nie wytrzymałby 3 lat zrażania kibiców do siebie. Wtedy wysokie picki przypadałyby naprawdę słabym zespołom. Ale, żeby wykluczyć przypadki, gdy ktoś dostał wysoki wybór i dobrego gracza, podobnie po roku i ma już dobre perspektywy nadal dostaje wysoki pick, bo ciągnie się za nim historia słabych sezonów, można zrobić średnią ważoną, gdzie 70% to bilans sezonu, a 30% bilans po 3 sezonach.
    Kwestia wydłużenia losowania i zrównania szans całej czternastki popieram.

    0