Dwyane Wade mógł zostać przy swoim poprzednim kontrakcie, który gwarantował mu prawie $42 miliony przez kolejne dwa lata, ale zrobił opt-out, żeby dać Miami Heat więcej elastyczności i wypracować z nimi nową umowę, która pomoże stworzyć silniejszy skład. Wydawało się jednak, że nie rezygnuje z pieniędzy, tylko zgodzi się na niższą roczną pensję, a ostatecznie wartość tego nowego kontraktu będzie przewyższała to, co mógł dostać zostając przy poprzednim. Miał otrzymać długoletni kontrakt, który biorąc pod uwagę jego sypiące się kolana byłby dla niego nawet korzystniejszy. Tymczasem wczoraj okazało się, że podpisze dwuletnią umowę wartą nieco ponad $31 milionów. Wziął $11 milionów mniej, żeby Heat mogli między innymi zapłacić maxa Chrisowi Boshowi, pozyskać Luola Denga i nadal pozostać drużyną, która będzie liczącą się siłą na Wschodzie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Parsons zarabiający 1 mln – to nie jest normalne :)
No ale tyle dostał ze swojego picku nr 38 :) Kobe Bryant w swoim pierwszym roku zarabiał 1mln a w 3 tylko 1,3 mln, a wtedy miał już staty na poziomie 20/5/4
To co zrobił Dirk jest wielkie, natomiast to co Wade, to już nie jest jakaś gigantyczna różnica, chociaż jak na “chciwość” zawodników NBA to robi różnicę ;))))
W każdym razie szacunek dla obu Panów :)
Moim zdaniem co do kasy i kontraktów to idzie w obie strony, ja uważam, że jak jest tak, dajmy na to Kevin lub Bronek, są najlepsi i z biznesowego punktu widzenia, a przede wszystkim dla losu drużyny są warci każdych pieniędzy, bo robią różnicę.
Jeżeli zawodnik robi różnicę jest liderem i daje szansę drużynie np na top8 ligi lub wyżej to warto i trzeba płacić, a on może żądać. Co do kontraktów Melo, Kobasa to wchodzimy w folklor koszykówki. Dziwi mnie natomiast kontrakt Bosha swoim rozmachem ;)
Josh Smith, never ever cut off paycheck .
Parsons zarabiający dwa razy tyle co Dirk – ta liga się kończy.
Dirk i Wade wzięli mniej bo chcą wygrywać ale i tak nic nie wygrają przecież. Absurd.
Adam, jedziesz po Carmelo, że wziął mksa bo woli kasę. A LeBron ile wziął?
Mój punkt widzenia: gwiazdy biorą maksy a RESZTA schodzi z kontraktów aby grać z nimi i grać o mistrzostwo. Nie odwrotnie. To zawsze była liga gwiazd a nie Parsonsów i Dengów.
W sezonie 2010/11 też nikt w Dallas mistrza nie widział. Widocznie Dirk wierzy, że można to zrobić drugi raz. Większej filozofii tu nie ma.
Pisałeś niedawno że Miami dając Wadeowi 10 mil rocznie, publicznie go upokorzy. Z kolei 15 to wg Ciebie absurd. Gubimy się tu wszyscy.
Podtrzymuję. Oczekiwanie (a takie było, również na tym forum) że Wade weźmie 10 mln na 2 lata to byłoby upokarzaniem go. A Bosh jako role player zasługiwał góra na 11-12 mln (przypominam!!!!). Czyli razem Bosh z Wadem mieli brać 20-22 bańki rocznie. Wychodzi, że wezmą razem nie wiele mniej niż te 40 baniek od których odstąpili. Nie żebym się cieszył ale wyszło bardziej na moje.
Natomiast absurdem trochę jest to, że Wade i Bosh biorą mniej a i tak nie wygrają, bo rozumiem że tu nic oprócz mistrzostwa się nie liczy. Szanuję Dirka, lubię go ale powtórzenie 2011 jest niemożliwe. Odszczekam jak się pomylę. I, nawet próbując bronić ich decyzji nie można pominąć faktu, że Parsons biorący 2x tyle co WunderDirk to jest ABSURD. Zły kierunek ta liga obiera, moim skromnym zdaniem.
Apropos aktualnego trendu ‘brania mniej’. Komik Dave Chappele na pytanie czy zaluje ze zrezygnowal z kontraktu w comedy central na 50 milionow powiedzial ze ma na koncie jeszcze 20, a to kupa forsy: “Jak ktos bedzie chcial mnie okrasc to nie powie przeciez – aha, masz tylko 20? A to sorry, szukam kogos kto ma 50 baniek”. Ja akurat wierze w to, ze gwiazdy sportu dzis wiedza ile maja na koncie. Iverson, Antoine Walker czy Mike Tyson nie wiedzieli.
Wadowi i Boshowi dajesz dwie opcje i obie krytykujesz. Chcieli okrojone kontrakty zeby Lbj zostal – zle. Nie beda w scislej czolowce kontenderow z aktualnym skladem, wiec wzieli ile im zaproponowano, byl na to cap space – zle. A przeciez biorac te spore kontrakty wpisali sie w twoja logike ‘gwiazdy biora maxa’. Nie lepiej po prostu napisac ze Miami i wszystko co z heat zwiazane cie wkurwia? :) Bo serio ciezko ci bedzie to uargumentowac. Troche bede zlosliwy, ale cos czuje ze niedlugo przeniesiesz swoje talenty do Cleveland.
Ja na bandwagon Cavs? Żartujesz. Choć zgodzę się, że zaraz tu będzie wysyp kibiców Cavs, którzy jeszcze niedawno byli “od zawsze za Heat”.
Krytykuję gwiazdy biorące dużo mniej kasy aby starczyło dla jakichś leszczyków. Tak samo jak krytykuję schodzenie z kasy aby łączyć się w big2/bi3 itp. Dla mnie to brak ambicji i woli walki niż poświęcenie i altruizm. Troszkę miej to dotyczy Wadea i Dirka bo mocno zbliżają się już do końca.
Do dziś śmieję się z 10-12 mln dla Bosha, który jest tylko role playerem, pamiętasz? Sprawdź kto najbardziej krytykował takie podejście. I mam nadzieję, choć serio gościa nie lubię, że w nadchodzącym sezonie pokaże jak się niektórzy mylili. I jak bardzo, tu kolejny kontrowersyjny strzał, cierpiał na wspólnej grze z LeBronem. Dla obu dobrze, że się rozstali.
Zgadzam sie. Jak Dirk schodzi nisko zeby team byl dobry, to dlaczego Parsons tez tego nie zrobil zeby team byl jeszcse lepszy? Glupota.
Ale to właściciel daje taką kasę, skoro ma nasrane we łbie, min rozbicie mistrzowskiego składu to problem jego, oraz fanów i pracowników Mavs.
Świetne przemyślenia. Jeśli mogę, to dorzucę jeszcze swoje.
Po pierwsze, musimy wziąć pod uwagę, że w ‘zwykłym życiu’ im dłużej pracownik pracuje, tym bardziej wartościowy jest dla firmy (albo chociaż tak samo). Nawet, jak ludzie się starzeją i przychodzą młodzi, którzy znają nowe technologie i mają bardziej sprawne umysły, to doświadczony pracownik ma w palcu wszystkie dotychczasowe projekty, zna specyfikę funkcjonowania firmy, wie gdzie co załatwić itd. W sporcie niestety rzeczywistość jest bardziej brutalna. Wraz z wiekiem gracze stają się coraz bardziej ograniczeni fizycznie i nie oszukujmy się – gorsi. Oczywiście zawsze mówi się zawsze w playoffach, że to ‘czas weteranów’, ale nawet taka drużyna jak Spurs potrzebowała zastrzyku młodej krwi w ostatnich finałach i tego nie przeskoczymy.
Druga rzecz, to zarobki wyżej wymienionych Panów. Nie oszukujmy się, że przy dobrym zainwestowaniu tych pieniędzy to i tak już są ustawieni do końca życia. W przypadku Wade’a i Nowitzkiego podpisanie większego kontraktu wiązałoby się prawdopodobnie ze zmianą klubu i co za tym idzie miejsca zamieszkania, otoczenia, właściciela itd. Oni po prostu mają już inne priorytety. Wolą wziąć mniej, zostać na starych śmieciach, odwdzięczyć się klubowi i kibicom za ich ‘tłuste lata’, zyskać/podtrzymać miano lokalnych herosów, a może i podpisać jakiś dodatkowy kontrakt reklamowy u jakiegoś lokalnego biznesmena ‘za lojalność’.
Trzecia i ostatnia rzecz, to pragnienie bycia dobrze zapamiętanym. Takim Melo czy Kobiemu było niby łatwiej, bo maksymalną kasę dostali u siebie. No ale już się pojawia narracja: Melo – kolejny wielki bez pierścienia! Albo: Kobe – ten który zapchał salary Lakers i zniszczył ich marzenia o powrocie na szczyt. Zapominamy o tym, że tak naprawdę to winne są zarządy LAL i NYK, które w ostatnich latach beznadziejnie prowadzą swoje organizacje. Takie ‘nagłówkowe hasła’ są po prostu bardziej medialne. A Wade czy Nowitzki zostaną zapamiętani jako ‘lojalni’, ‘walczący do końca’, ‘wielcy mistrzowie’ i takie tam. Na emeryturze zostaną zaproszeni do telewizji i usłyszą same ciepłe słowa na temat swojej kariery, a na ulicy nadal będą się im kłaniać i prosić o autografy. To też ma swoją cenę, pytanie jak wysoką :) Niemniej tak jak piszesz, ich zachowanie jest z jednej strony godne podziwu, a z drugiej nieracjonalne.
Ludzie mają takie głupie powiedzonko, że faceta poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Uważam je za wyjątkowo głupie, ale w tym przypadku jest w nim trochę racji :D Pozdrawiam serdecznie i więcej takich artykułów – zachęcają do dyskusji! :)
Nie wiem czy już popracowałeś wystarczająco długo w życiu ale stwierdzenie, że “im dłużej pracownik pracuje tym jest cenniejszy dla firmy” jest oparte na fałszu.
Spytaj 99% pracowników a nie tego 1%, choć bardzo Ci życzę abyś znalazł się w tym wąskim, szczęśliwym gronie! Pozdr.
Hehe, na razie jeszcze krótko pracuję, ale owszem, mam nadzieję znaleźć się w tym szczęśliwym gronie :) I znam paru takich u mnie w firmie, którzy się w nim już chyba znaleźli, także się da :) Pozdro!
@majki
Nie wiem czy już popracowałeś wystarczająco długo w życiu ale stwierdzenie, że „im dłużej pracownik pracuje tym jest cenniejszy dla firmy” jest oparte na fałszu.
Nieprawda, to nie jest żaden fałsz. Wszystko zależy przede wszystkim od branży, w której pracujesz ale też od paru innych czynników. Niemniej jednak, gwarantuje ci, że sytuacja gdzie firma ceni sobie pracowników pracujących dla niej długo to nie jest żadna abstrakcja i nie jest to żaden 1% całej próby.
Jeśli pracujesz w firmie 20 lat, a można cię zastąpić bez żadnego problemu kolesiem “z ulicy” to już niestety inna sytuacja…
Z tym 1% to oczywiście przerysowanie ale jakby było inaczej to nie byłoby potrzeby robienia okresu ochronnego w kodeksie pracy oraz programów pomocowych dla bezrobotnych 50+.
Generalnie z pracą jest jak z NBA: na twoje miejsce czeka 20.
Ale nie o tym przecież. Płacimy gwiazdom krocie, pomagierom drobne. Tak było i być powinno.
Przyjdzie locout, nowe negocjacje, które zawsze dotyczą głównie pieniędzy i unia zawodników będzie chciała znowu więcej kasy. A usłyszy: po co? żeby przepłacać zadaniowców? Trochę srają we własne gniazdo.
Hmmm, małe firmy może mają takie podejście i szacunek dla pracownika, ale np w mojej korporacji nie ma takich opcji, jak szacunek, docenianie pracownika :-) Jest np plan redukcji zatrudnienia i dyrektor musi go wykonać :D
Ale relacje w firmach nie mają przełożenia dla klub NBA, który zatrudnia 12-15 zawodników. To całkiem inna bajka.
Z innej strony zawodnicy NBA zarabiają tylko np nowy kontrakt MELO – 120 mln co przeciętny Amerykanin powiedzmy przez 200 lat przy zarobkach rocznych 60 tys. dolarów.
Czy zatem nadal rozważanie, że ktoś dostanie 10 mln za rok to znaczy, że bieduje? Oczywiście w porównaniu do Kobasa, Melo czy innych krezusów tak. Naprawdę Parson i jego 1mln rocznie to skrajne żebractwo? ;)
Wydaje mi się, że pisząc o koszykarzach nie operujemy racjonalnymi liczbami tylko sobie dywagujemy o kosmicznych stawkach.
Prawie trafiłeś :)
Średnie wynagrodzenie w Stanach, we wszystkich wymiarach pracy to 42k $ rocznie, więc wychodzi 238 lat pracy na kontrakt Melo! Ma fart chłopak, że się nauczył rzucać piłką w obręcz.
“Zapominamy o tym, że tak naprawdę to winne są zarządy LAL i NYK, które w ostatnich latach beznadziejnie prowadzą swoje organizacje.”
Co do MYK Knicks to się zgodzę, ale Lakers????
Jak formuła mistrzowska się wyczerpała to ściągnął Nasha i Dwighta. Spójrz na wpisy sprzed 2 lat. Nieustający orgazm. Komentatorzy zastanawiali się czy nie padnie rekord Bullsów. Kupchak gdyby wystartował w wyborach powszechnych został by prezydentem.
A przypominam jeszcze że Kupchak wyciągnął wcześniej Paula za zwłoki Odoma i to co zostało z Gasola ale Gilbert się rozpłakał i NBA to zablokowało.
Tymczasem weszły kontuzje, nieporozumienia, brak chemii, niewłaściwy trener. Zaryzykowali i się nie udało, ale zrobili to co potrzeba.
Wymienili Szklanego Bynuma na Howarda, ale akurat on też im się zepsuł.
Po wydymaniu ich (zresztą na własną prośbę, a właściwie Kobego) przez Howarda nic nie mogli zrobić. Trzon zespołu się zestarzał salary napuchło, picków brak.
Lakers nie pozostało nic innego jak tankowanie na maksa i to robią!!!
Danie Kobemu maksa nic nie zmieniło. I tak wciągał by z 15 baniek, a nie wiadomo czy on jeszcze żyje. Lakers nie mają magnesu w postaci zawodników. To tak jak Nowy Jork. Carmelo przyszedł, ale co z tego jak nie ma z kim grać?? Jeden sezon się udał, dzięki świetnej taktyce Woodsona, ale jak została ona rozpracowana, a graczom trochę mniej siedziało to była bryndza. Zresztą Knicks grają na wschodzie.
Lakers pitolą o mocarstwowych planach, bo muszą. Hollywood do czegoś zobowiązuje, tymczasem robią to samo co Philadelphia.
Kobe dostał pieniądze i zamknął ….. twarz, przynajmniej mają spokój a te pieniądze i tak musieliby komuś dać. Co za różnica czy pieniądze wydać na Biedrinsa, czy Kobego?? z punktu wiedzenia marketingu zawsze lepiej na Kobego.
Lebron w Lakers??? śmieszne. Love??? z Minnesoty odchodzi bo nie ma sukcesów, czemu miałby pójść do Lakers, którzy są na dnie?
Lakers tankują i robią to dobrze. Teraz wyjęli za darmo pick z Houston i Lina, który da im +100 do sprzedaży koszulek.
Przebudowa zespołu przy zmianie generacji jest naturalna i nie omija nikogo (no pierwsi mogą być SAS)
Mówiąc o Lakers bardziej mi chodziło o spory w rodzinie Bussów i ogólną atmosferę towarzyszącą organizacji. Niewykorzystywanie potencjału Gasola i traktowanie go jak niepotrzebny element, totalny brak minut dla Kamana i brak jego rozmów z trenerem, ciągłe plotki od Kobiego, że chciałby zwolnić trenera albo że nikt z nim nie konsultował wyboru nowego, itp. itd. Coś tu jest na rzeczy :)
A do czego potrzebny był im Gasol jak oni tankują?? Po co mieli wykorzystywać jego potencjał? Jeżeli już można się przyczepić do czegoś, to do tego, że go nie przehandlowali za cokolwiek, ale z jego kontraktem nie było chętnych, musieliby coś dorzucić.
Kaman?? WTF ???
A plotki zawsze były i będą, bo to Los Angeles baby!! Mekka Harasimowiczów!
Ale porównanie. Jak w normalnym życiu zarabiasz 3 tys. zł a szef chce dać Ci 1 tys. to jest różnica. Ale jak możesz w 3 lata zarobić 50 milionów a bierzesz 25 to sorry, ale mówimy o milionach. Czy oni poczują w ogóle różnice? Swoje zarobili, mają kontrakty reklamowe i szansę na posadkę w swoim klubie po karierze zawodniczej.
Oczywiście, że poczują różnice.
Bardzo ciekawe rozważania Adamie.
Mimo wszystko ja patrzę na umowy Dirka i Wade’a z nieco innej perspektywy. Sytuacją, w której oni się znajdują jest inna niż sytuacja takiego Melo. On zgadzałby się na obniżkę w obcej organizacji gdzie nic nie jest pewne dla niego, natomiast Wejdzik w Miami czy Dirk w Dallas są po prostu na specjanych warunkach. Mają pełne wsparcie swoich właścicieli. Nie wierzę by taki Cuban kiedyś zapomniał o tym, co Dirk zrobił dla jego drużyny. Jestem pewny, że ruch z obniżką zarobków to raczej taka pożyczka ze strony Cubana. Kto wie czy Dirk kiedyś nie zostanie udziałowcem Mavs albo cos w tym stylu i ze Cuban spłaci swój dług wdzięczności. Jestem przekonany, że mogą w to wchodzić jakies zakulisowe ustalenia. Podobnie w przypadku Wade’a … to zgoła inna sytuacja niż Melo przychodzący do Bulls i bioracy po prostu mniej kasy. Jakby wyniki nie byłī zadowalające to Melo by odszedl i nikt by o nim nie pamiętał. A gdy zostanie w Knicks to też ciężko porównywać Dolana do Cubana czy Arisona. Dolan jest w grupie tych ludzi którym nie ufasz i po prostu bierzesz od nich kasę bo ci się należy, bo wiesz że jeśli nie ty, to on ją przytuli.
Dokładnie mam takie same odczucia co do Wade i Dirka. Po zakończeniu kariery na pewno nie dadzą im obecni właściciele zginąć i jeden z drugim zostanie coś coś tam director z solidną pensją.
Dokładnie. Oni te pieniądze i tak dostaną od klubu, tylko rozłożone w czasie. Oni będą twarzami organizacji, IKONAMI. Cuban czy Ariston nie zapomną im o tym.
Adamie, słabe porównanie, (NBA-nasza praca) tu nie chodzi o to “czy się należy” bo jestem gwiazdą jak np. Melo, tutaj chodzi o ZWYCIĘSTWA.
Jestem pewien że na boisku chcesz/chcecie grać w tej lepszej drużynie, prawda? Lubicie zwyciężać czy przegrywać?
Kobe już wie jak smakują seryjne porażki/blow-outy. I tutaj bym postawił pytanie, “mam w dupie że drużyna przegrywa, JA chcę moją kasę” czy “chcę wygrywać, być mistrzem, nawet jeśli mistrzostwo może być tylko marzeniem”.
presja, ktora sprawia, ze w dobrym guscie jest to, aby superstary tej ligi braly mniejsze pieniadze, zeby mozna bylo podpisac jakis role playerow bolkow jest absurdalna, ale o tym slusznie pisal majki tutaj. to bolki maja brac mniej i miec MOZLIWOSC gry z superstarami, ktorzy daja im szanse na walke o mistrzostwo.
poza tym, ktos tam wyzej pisal o tym, ze jakby komus szef obnizyl pensje z 3k na 1 to jest to gorzej niz z 50 milionow na 25. od kiedy tysiac to wiecej niz milion? wiem, ze mowimy o skali i poziomie plac, ale nie akceptuje stwierdzenia, ze bogaty jak zrezygnuje z miliona to przeciez nic mu nie bedzie i i tak ma za duzo, bo to czysty socjalizm
Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie. Solidni gracze mają wyj..ne na to czy zdobędą mistrza czy nie.Na niech nie ciąży presja pierścienia, a raczej presja pieniędzy. Dla topowych gwiazd jest odwrotnie. Oni pieniądze już mają. Często większe pieniądze zgarniają poza parkietem, a mistrzostwo pozwala im zgarnąć ich jeszcze więcej. A koszykówka jest grą zespołową i posiadanie gwiazdy może robić różnicę, ale nie zastąpi zespołu. Przykład SAS.
Poza tym uważam, że nie masz racji także w drugiej kwestii. nie jest takie istotne ile Ci obniżą ale ile Ci zostanie po obniżce.
Na Twoim przykładzie. Gdyby mi obniżono kasę o 2.000 – przeżyłbym to, ale jakby mi zaproponowano pracę za 3.000 zł to bym oferentowi podziękował
z druga rzecza chodzilo mi bardziej o krytyke takiego modelu myslenia, w ktorym bogatemu mozna zabierac pieniadze, bo i tak jest bogaty i po co mu wiecej. z tym sie mysle mozemy zgodzic, ze to nie w porzadku.
poza tym mysle, ze te analogie koszykowki NBA i pracy sa nie do konca trafione i nie za bardzo jest sens wchodzic w takie niuanse jak wysokosci pensji w polskich realiach.
co do tego kto ma bardziej wyjebane :) mysle, ze wielu by moglo byc zaskoczonych jakby sie dowiedzieli jak bardzo superstarzy tej ligi maja gdzies to cale legacy, wygrywanie tytulow, makes everybody involved i inne gorace hasla w dyskusjach nerdow takich jak my. melo, lebron, kobe wiedza ila moga dostac, ile sa warci (dodajmy, ze to goscie o niewyobrazalnie wielkim ego) i po prostu chca tyle. uprzedzam komentarze – nie, nie gadalem z nimi osobiscie, ale tak mi sie wydaje,obserwujac lige od jakiegos czasu. pewnie, ze bardziej im zalezy na tytulach niz rolesom i ci drudzy sa bardziej pazerni na kase, ale po prostu nie uwazam, ze powinni ja dostawac kosztem lepszych kolegow. natomiast jesli znajdzie sie wlasciciel, ktory chce dac 12. zawodnikowi z lawki tyle samo co lebronowi czy kobemu to jego sprawa, ale i tak rynek w pewnym momencie go zweryfikuje
Punktem wyjścia nie jest zbieranie komuś kasy, tylko czy komuś “pasuje” kasa którą dostaje.
Co do drugiego punktu. Mówisz na przykładach?? Ja takich przykładów raczej nie widzę (przynajmniej nie przychodzą mi w tej chwili. Natomiast w drugą stronę jak najbardziej. Barkley, Malone, Payton, Ritchmond, Nash, Allen, Bosh, LBJ Wade, Drexler. Każdy z nich mógł dostać lepszą kasę w innym klubie, ale szli po mistrzostwo. Każdy z nich miał już dość kasy i chcieli czegoś więcej.
Pieniądze są po to by realizować marzenia, ale niektórych marzeń nie da się zrealizować za pieniądze. Jasne, ze mając 24 lata czy nawet 29 gwiazda NBA myśli jeszcze o pieniądzach, bo to może być jego ostatni kontrakt, ale wcześniej czy później każdy tego tytułu szuka. Bryant bez pierścienia byłby kimś więcej niż Dominique Willkins?
Pierścień to kasa. Reklamy z mistrzem sprzedają się lepiej niż reklamy z najlepszym strzelcem, czy zbierającym.
Poza tym lepszy skład, to lepsze warunki pracy. Co z tego, ze Bryant był supergwiazdą jak grał z Kwame Brownami i Smushami Parkerami. Nie załapał się nawet do PO. Wyobraź sobie 10 takich sezonów. Zgadzam sę ,że te gwiazdy, które przytoczyłeś maja niewyobrażanle ego, ale tego ego nie da się zaspokoić dolarami
“Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie.”
Dokładnie tak. Topowi playerzy to gwiazdy, które przyszły do ligi wygrywać mistrzostwa. Interesują ich ringi i legacy. I jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało – to oni ostatecznie mogą być zmuszeni zejść z kasy. Bo jest salary cup i jak wezmą maksa (na którego czasem nawet zasługują) to braknie na support.
A graczom drugiego planu nie zależy aż tak na pierścieniach. Przyszli tutaj pograć w kosza, zarobić, jak się uda to coś wygrać. Jak nie wpadnie w międzyczasie pierścień to się pójdzie na starość za min dla weterana i się samo wygra.
Rzeczywiście z Wade`a jest wielki altruista. Za to co teraz prezentuje brać średnio 17 mln. dolców za sezon. Przecież to jest warte 10 góra 12 mln. Pewnie dalej opuści z 20-30 meczy a jak weźmie większe obciążenie na siebie z racji braku Lebrona to nie zdziwię się jak w niedługim czasie dozna poważnej kontuzji wykluczającej go z reszty sezonu.