Podczas gdy zawodnicy i trenerzy Miami Heat przygotowują się do dzisiejszego meczu numer cztery Finałów, management klubu już snuje kolejne wielkie plany. Obejmują one nie tylko sięgnięcie po trzecie mistrzostwo z rzędu, ale też nieco dalszą przyszłość drużyny. Pat Riley i Miky Arison chcą zbudować prawdziwą dynastię i już myślą o tym, co zrobić, żeby w następnych latach Heat dalej byli na szczycie. Może tak pójść krok dalej i stworzyć Wielką Czwórkę?
To co jeszcze w lutym brzmiało jak bardzo naciągane spekulacje, teraz staje się scenariuszem, który Heat podobno poważnie biorą pod uwagę. To już nie jest tylko wymysł dziennikarzy, to źródła z wewnątrz organizacji informują, że Riley będzie próbował dodać Carmelo Anthony’ego do swojej trójki gwiazd.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Lepiej jakby na czwartego do brydża poszukali kogoś z pozycji PG lub C. Camelo z Jamesem mogą oczywiście grać razem ale przecież to oczywiste dublowanie pozycji. Obawiam się, że Heat z całą ta czwórką na parkiecie byłaby rozmontowywana przez teamy grające na dwóch szybkich PG. Chyba nie tędy droga. Ale niech kombinują.
I czy na pewno taki Carmelo mówiąc, że może wziąć miej niż max myślał o połowie tej kwoty? Wątpię. A jak weźmie więcej (niż połowa) to czemu LBJ, skoro jest lepszy, miałby brać jeszcze mniej (niż połowa)? Chyba się nie sumuje.
I najważniejsze. Do 1 lipca jest zakaz prowadzenia negocjacji z zawodnikami będącymi pod kontraktem, a Carmelo musiałby do 23 czerwca się wyoptować aby stać się FA. Czyli odstąpiłby od kontraktu nie wiedząc w ogóle jakie są szanse na taki plan i czy w ogóle jest on brany pod uwagę. Trochę ryzyko, zwłaszcza jeśli bierze pod uwagę tylko Miami lub pozostanie w NYK.
Za dużo w tym wszystkim znaków zapytania.
Źródła mówią, że jak już dołączą tam Kobe Bryant, Marc Gasol i Paul George, to podobno Chris Paul i Kevin Durant zgodzą się tam grać za darmo.
Nie trzeba za darmo! Wystarczy zebrać chętnych 12 all starów i każdemu dać całe 5 mln$. Będzie dynastia!
A Świstak siedzi…
Za to w kryptach pod Chesapeake już ponoć sklonowali Russella. Zgodził się grać za minimum.
Zebrać cztery gwiazdy w swoim prime to chyba nikomu się nie uda. Teraz chyba większym zmartwieniem Miami jest sytuacja, gdy wszyscy zawodnicy pozostaną przy obecnych kontraktach, czyli wielka trójka, Haslem i Andersen. Już wtedy są powyżej progu podatkowego, a trzeba zebrać jeszcze siedmiu czy więcej i to też nie byle jakich grajków. Może być ciężko utrzymać poziom z poprzednich trzech lat, więc jakieś zmiany w kontraktach wielkiej trójki pewnie będą, ale też dużo będzie zależało od wyniku finałów.
Hello Brooklyn , Misza Prochorov bedzie wiedziec jak spalic 200 Baniek $$, LBJ BOSH Carmelo OPT OUT przenosza swoje talenty do Big Apple, roster za 150mln 300mln $ luxury tax, kto bogatemu zabroni. Matrix nadchodzi
Tak powaznie, 4 graczy nie wygra sie RS ani PO, trzeba miec swietny zbilansowany team, SAS cos wie o tym
To się robi chore.Tak Lebron James jest najlepszym koszykarzem obecnie, ale wygrywanie mistrzostw z Big 3, aż takiego opadu szczeny nie robi, wygrywanie mistrzostw z Big 4 to jak dobry level w playstation. A liga na tym zwyczajnie traci bo robi się nudna jak liga mistrzów z realami i barcelonami i w przypadku całej czwórki to zwyczajne pójście na łatwiznę.
Ani Wade, ani Bosh a tym bardziej Melo nie są lepsi od Pippena, czy trade z Sonics to też nie było pójście na łatwiznę? Czy przejęcie największego zabijaki w czasach bad boysów to też nie było pójście na łatwiznę? Czy Hakeem, Barkley i Pippen/Drexler wspólnie grający to też nie było pójście na łatwiznę?
Poza tym Wade jest już poza swoim primem, bliżej mu do starości Steve Nasha niż Dirka. Z kolei Bosh jest świetnym role-playerem. Tylko tyle.
Opcja Melo w Miami? Jestem za. Choć osobiście chciałbym widzieć go w Bulls. Zresztą i tak odchodząc Melo będzie wrogiem publicznym nr 1, więc niech wybierze team z którym coś wygra. Miami, Chicago lub Houston. Czwartej drogi raczej póki co nie widać.
Pisałem to w innym wątku, nie nie są lepsi od Pippena. Dla mnie to czysto subiektywna ocena, i nie uważam, że trzeba się z nią zgadzać. Po prostu bardziej cenię drużyny, które takiego Pippena biorą jako dziecko koszykarskie i potem jest z niego gwiazda, tak jak w Oklahomie zrobiło się naturalne Big 3. Patrzysz na Big 3 z perspektywy 4 lata później. w 2010 powiedziałbyś, że wtedy Wade, Bosh jest gorszy niż Barkley po 13 sezonach w lidze, tak samo jak hakeem i drexler ? Z Rodmamen, jak wiesz były problemy wychowawcze i też nie było tak, że każdy go w lidze chciał.
Pewnie, że model “wybieram w trzech draftach – rok po roku zawodników, którzy stają się all-starami” jest fajną historią, ale nie winą LBJ czy Melo jest to, że ich GM nie był od początku Sam Presti lub Larry Bird oraz, że zamiast grac od początku przy Garnecie lub Duncanie grali obok Mo Williamsa lub JR Smitha. Ale masz 200% racji, to jest subiektywna ocena, osobiście nie czuję się z tym źle, że oprócz kapuchy zależy im na tytule. Nikt za 20 lat, jak oczywiście Melo przeniesie swoje talenty na Florydę nie będzie go rozliczał z tej decyzji, a tylko wspominał o Jego zabójczo ofensywnym duecie z Jamesem, który wygrał x tytułów. Mistrzów się nie rozlicza. Ta drama to będą didaskalia.
Jasne, że wchodzi temat organizacji. Ja sie Lebronom, Garnettom nie dziwie, że mówią nie dziękuje mając w okół takich niedorozwojów, bo cierpliwość też się kiedyś kończy.Ta jak pisałem dla mnie to subiektywna rzecz i trochę tęskonta za, pokonaj rywala, a nie zwierajmy szeregi. Ale pare dni temu była tu rozczulająca historia o tym jak to będziemy mówić wnukowm, tak widziałem jak Lebron gra, jak podaje nie oddaje, etc. Ja bym pewnie powiedział, tak lebron ten koleś, który nie wygrywa mistrzostw nie mając w okół siebie 3 z top 20 ligi. Tak zgadzam się, że potem się zapomina i mistrzów nie rozlicza. Natomiast pisze tu tylko za siebie, że dla mnie taka liga nie ma większego sensu, żeby ją oglądać. Na tej samej zasadzie nie jaram się i nie oglądam ligi mistrzów. Ale hej może iśc w tą stronę zmiejszyć liczbę drużyn do 12 i skupic w nich cały talent pozostałej 18 podziękować.
Poza tym James nie miał szans na dobre drafty – za dobrze ciągnął drużynę
Wade to mi nie wygląda w tych PLAYOFFACH na wielką gwiazdę będącą w swoim PRIME, a szkoda bo to jeden z moich ulubionych graczy na parkietach.. a o Boshu od lat się mówi, że z nim to nie BIG-3 a BIG-2.5.
Więc nie rozumiem.
Wade miał swój prime w pierwszym sezonie :)
Tak Wade ma chore kolana, Bosh jednak nie jest takim kozakiem i w sumie to nie Big 3 , ale Lebron James i role playerzy, zasadniczo sporo jest takiej narracji. Życzę każdej drużynie w lidze takich rolsów. Jak się tworzyło to było to Big 3 i miazga na tle ligi. Zresztą te pół gwiazzdy Bosha to ciągle więcej niż role player. To jest kwestia czysto subiektywna, ale ja takim drużynom nie kibicuje z założenia, czyli gdy skupuje się z rynku 3 gwiazdy i już, jest dla mnie różnica np. między Oklahoma i tym, że zrobili to w drafcie i przez przebudowę. Tak wiem, nikt mistrzostwa nie wygrywa sam, ale jest tu dla mnie różnica między superteamami a temami dobrze budowanymi.I na sam koniec, to też czysto subiektywnie, jeżeli Melo o tym rzeczywiście myśli to pokazuje jakim jest plastusiem, bo raczej nie żadnym franchise playerem, etc, tylko bardzo dobrym koszykarzem i tyle, stąd budowanie w okół niego drużyny i myślenie o nim w kontekście maksa jest dość śmieszne.
Czuje ze po równo mogą nie dostać. Już sprawiedliwiej by było. Wade 10m (kolana), Bosh 10m ( w heat to role player), Carmelo 13m i LBJ 15m. Wydaje mi sie ze wszystko w rękach LBJa .
Jak Bosh się wyoptuje to ktoś mu zaproponuje 20 mln za rok i pierwszą opcję w drużynie. Na 17-18 może się zgodzi w Heat ale na 10? I Carmelo na 13 jak może dostać na rynku nawet i 25?
Chyba wszyscy zapominają że to nie tylko o ilość pieniędzy wpadających do kieszeni chodzi. Chodzi też o prestiż, który w stanach liczony jest dolarem. Jesteś tyle wart ile zarabiasz. Proponowanie LeBronowi 15 mln to żart i obraza dla niego i jego umiejętności.
Prędzej gwiazdy pójdą na mniejszy rynek czy do stanu z większymi podatkami niż świadomie zejdą z zarobkami brutto. Pozycja na liście płac w lidze dla nich też jest wyzwaniem i rywalizacją.
I jeszcze jedno: Big3 zrezygnowała z jakiegoś miliona dolarów rocznie (co rok) aby starczyło dla Haslema. Dla Haslema a nie dla organizacji Miami, więc oczekiwanie że on tych pieniędzy nie weźmie jest nie OK wobec całej trójki. Krzywe i naciągane to wszystko.
Idac ta logika, “wart jestes tyle ile zarabiasz”: Zgadnij kto bedzie od nowego sezonu najlepszym koszkarzem na tej planecie ?
Hello Jeziorany , KB24 MVP 2015 :)
Nobrainer – zapomniałeś, że w NBA nie zarabia się tylko na grze w koszykówke
Nobrainer nic nie zrozumiałeś ;)
Big3 to Big3 i kolana Wade’a lub niewykorzystywanie/soft Bosha tu nic nie zmieniają. Miami ma 3 gwiazdy, które w innych teamach wykręcaliby niezłe cyferki. Gdyby doszedł do nich Carmelo i Love to oni również przestaliby być uważani za takie “pełne” gwiazdy bo ich cyferki by bardzo spadły. Piłka w Miami jest jedna i tego się nie przeskoczy.
I tak uważam ze przy mistrzostwach Miami powinno się stawiać “*” za Big3, chociaż już wielu zapomniało o hate’owaniu Heat za pójście na łatwiznę i teraz mamy pół Polski fanów Miami. Zwycięzcy przyciągają. Dojdzie Carmelo, będzie Big4, trochę hate’u, za 2 latka ludzie zapomną i będą mówić, że Wade już nawet rolsem nie jest bo nie ma kolan, Bosh rzuca tylko trojki z rogów bo nie ma ikry, a Carmelo to tylko spot-up shooter.
Mam tak samo, podkreślam, że to czysto subiektywne, ale bardziej cenie mistrza Dallas niż Miami. Bo tak jak piszesz nagle to nie są gwiazdy tylko jacyś tam lepsi trochę zawodnicy, ale po prawdzie są to gwiazdy. I tak jest to pójście na łatwiznę, bo jakoś nie wyborażam, że w 86-87 roku isiah i Michael mówią słuchaj Larry chujowe te nasze składy może pogramy razem. TO też było elementem prestiżu, że pokonało się inną gwiazdę w bezpośredniej rywalizacji.
Krzyżyk proponuję postawić koledze przy swoich wyobrażeniach o NBA w takim razie.
Obejrzyj składy starych Lakersów i Bostonu np. a potem zobacz jak tworzyły się “dynastie”…
Historie o kopciuszkach zdobywających tytuły w pojedynkę ‘sam przeciw wszystkim’, są tak rzadkie, że można włożyć tam gdzie ich miejsce, czyli między bajki.
MJ może jest i pozostanie GOAT, ale tytuły zdobywał z różną mieszanką złożona zależnie od roku z Pippena, Rodmana, Granta, Kukoca plus role playerzy, prawie jak sam…
Tegoroczni Spurs to Duncan, Parker i Ginobili, czyli trzy gwiazdy NBA swego czasu. O ile Gino jest już dalej od starego siebie, to jest do tego wschodząca gwiazda Kawhiego plus zajebiści roleplayerzy. Ale rozumiem, że jeżeli Spurs wygrają finały to usłyszę, że to wyłącznie geniusz Popa i team spirit, bo w zasadzie nie mieli kim, co?
Big three Boston to też był twór meganaturalny…
A co do tego, że niektórzy gwiazdy wyciągają z draftu, inni czekają na FA/tradują to normalne rzecz i nie widzę różnicy. Jedni mają możliwość wydraftować takiego Duncana, MJ-a, Lebrona, innym zostaje handel zawodnikami i kontrakty z FA żeby złożyć skład, what’s the fucking difference? Chyba, że myślisz, że gdyby Carmelo nie trafił do Denver, a LBJ do Cleveland, to nie nauczyliby się grać w NBA i zarówno Knicks jak i Miami “ukradli” krwawicę Nuggets i Cavs?
Ja nie widzę, żeby zapomniano o hejtowaniu Heat btw :)
Pozdrawiam
Pisałem o tym wielokrotnie, że dla mnie jest to kwestia subiektywna i nie uważam, że mam racje i tylko rację. Tak Manu Ginobili z 57 numerem draftu i Tony Parker z 29 to to samo co wade i carmelo anthony. Dwa to tak naprawdę kwestia skali, bo 2 gwiazdy nawet z FA to co innego niż 4, ale może dojdźmy do 6,7,8,9.Nikt nie neguje tezy, że sam nie wygrasz. Zatem powtórzę jeszcze raz, to nie jest kwestia źle czy dobrze, skoro liga tak ewoluuje spoko widać taki mamy klimat.Z mojego punktu widzenia liga, która idzie w opcję ligi hiszpańskiej i walki o zasczytne 3 miejsce przez 20 klubów jest zwyczajnie niezbyt atrakcyjna do oglądania.
Nieważne jaki ma numer, ale jakim jest grajkiem chyba? Oceniasz gracza po numerze w drafcie? Wow, szacunek! Czyli jak złożę team z gości, którzy nie byli top 10 draft, ale okaże się po dwóch/trzech latach, że grają super i są nie do wyjęcia (spójrz na PER36 z top lat trio Spurs), to już nie jest nudne do oglądania? Brak Tobie konsekwencji w poglądach. Nie lubisz TOP graczy razem, czy TOP draft graczy razem, bo ekejt finalny dla koszykówki jest taki sam? I ja nie piszę apropos 4 gwiazd i sprawy Carmelo (mam nadzieję, że nie dojdzie to do skutku z resztą), ani w ogóle do Ciebie przyjacielu. Odpowiadałem do komentarza o “gwiazdkach”, dla mistrzostw drużyn, które miały zestaw graczy ponadprzeciętnych (już nawet nie będę nadużywał smętnego słowa “gwiazda”).
Więc dlaczego era Jordana tak wspaniale ligę wypromowała? Przecież to było oglądaniem kto będzie drugim? Tak w gruncie rzeczy to przeczysz sam sobie w tym momencie.
W dodatku zarządzeni klubem polega na… zarządzaniu klubem… wybory w drafcie to jedno, dobieranie zawodników z FA to drugie. Na tym tle trzeba raczej piać nad maestrią Miami Heat, że zrobili coś w co nikt 6 miesięcy wcześniej nie chciał wierzyć.
Historycznie NBA nigdy nie była “równą” ligą, więc doszukiwanie się analogii do innych lig jest bez sensu, spójrzmy sobie na to ile tytułów ze wszystkich możliwych zgarnęli Lakers i Boston? Dodajmy do tego np. Spurs i Bulls, a za chwilę może i Miami. Ile nam tego wyjdzie?
Może pora nauczyć się doceniania pracy organizacji, jako całości, a nie tylko skautów i staffu trenerskiego, który rozwija talenty – sam rozwój to za mało Oklahomo, prawda?
Swoją drogą, jaka byłaby percepcja tych “naturalnych” big3 gdyby to zawodnicy ci z miejsca byli franchise playerami? Ciekawe, że taki Harden z ławki wskoczył w buty przyszłego najlepszego SG w lidze. A gdyby tak Harden z namaszczonego następcy Wade/Bryanta został dołączony po 3 latach do Oklahomy? To byłoby “dodawanie gwiazdy”, druga na skróty?
Mam nadzieję, że to wykazuje pewną błahość wnioskowania w taki właśnie sposób.
Dokładnie Mishu. Prosta sprawa, ale nie do ogarnięcia dla niektórych. Chop siup i gwiazdy się znalazły i samo się wszystko dograło w papierach i zgrało na parkiecie.
Poza tym super jest stanowisko:
1. Zeszły się 3 gwiazdy: za silni, nuda.
2. Zeszli się no 1 pick plus dwie gwiazdy z Francji i Argentyny/Włoch, które zaadoptowały się do NBA po dwóch trzech latach:
To jest suuuuper hiper, to trzeba oglądać i doceniać, reszta bleee
“what’s the fucking difference?”
Różnica jest taka, że co innego zebranie w jednej drużynie 3 ukształtowanych frinchise playerów a co innego wyłowienie ich w drafcie lub przez trade i budowanie układanki. Jeśli coś trade’ujesz to zadanie masz utrudnione, ponieważ musisz coś oddać i ktoś po drugiej stronie musi chcieć to wziąć. Jeśli łowisz w drafcie to później musisz zawodnika ukształtować – uda się lub nie.
Jeśli dla Ciebie nie ma różnicy w sposobie w jaki powstała obecna drużyna Spurs a w jaki Miami no to dyskusja nie ma sensu.
Volver. Czy widzę różnicę między atletico a realem, tak widze. Czy widzę różnice między team spurs a team miami tak widzę. Czy widze różnicę między mądrze prowadzonym zespołem a ideą hej skupmy wszystko co się da i wygrajmy 32 finały z rzędu tak widzę. I nie nie widzę niekonsekwencji w tym, że inaczej traktuje teamy, które skupują top graczy od teamów, które szkolą, draftują, wymieniają graczy, a finał finałów też są dobre. ToTylkoJa już o tym napisał i zgadzam się z nim w tym punkcie. Okej ale dam inny przykład, żeby może zobrazować o co mi chodzi, grasz na giełdzie wiesz jak to robić stawiasz na spółki małe nieznane z potencjałem bo wiesz/czujesz, że dobrze na nich zarobisz, ale PODEJMUJESZ ryzyko, że może być z tego damski chuj i też stracisz,etc, etc.Ale jak wiesz/znasz się/masz intuicję to bierzesz taniego Parker i Ginobiliego na starcie, a potem dużo wygrywasz, ale możesz też przegrać. I to jest ta różnica. Ale naprawdę nie zamierzam nikogo przekonywać. Proponuje jeszcze Paula na rozegranie i Hardena ponownie jako 6th man do Miamia i enjoy watching this new NBA.
Manu argentynsko/włoska gwiazda
Parker wymiatacz Fiba U18 i U20
Duncan pick no 1
Pytaniem, było czy zaadoptują się w NBA, a nie że wzięto graczy, którzy nie potrafią grać i rozwinięto ich od zera w Spurs. Ich niskie numery to był częściowo problem bycia graczem nie z USA/NCAA, a nie niski skill. Byli franchise playerami jak to nazwałeś, tylko z innej ligi. I jak widać zaadoptowali się świetnie, czego czasem pick no1 draftu nie zrobi :)
A ocenianie czy ktoś jest franchise playerem po high school czy uniwerku i odnoszenie tego z automatu do NBA? Mało było draft bustów? Zadzwoń do Bennetta i pogadajcie :)
Skoro byli tacy zajebiści na starcie i wszyscy o tym wiedzieli, to straszni idioci w NBA robią, że nikt ich wcześniej nie wziął.Zawsze łatwo mówi się post factum jacy to wszyscy byli dobrzy od początku. Jak napisał ToTylkoJa, jak nie widzisz róznicy między spurs a miami czy nie widzisz różnicy między atletico czy realem, to nie ma o czym gadać i się przerzucać postami.
Kogo darzysz sympatią to i co lubisz to Twoja sprawa i nic mi do tego. Ja nie widzę różnicy między wpływem na NBA drużyn złożonych z graczy dobrych i sprawdzonych, a drużynami, które były złożone z potencjalnie dobrych graczy, którzy kliknęli po 2/3 latach.
Jedni i drudzy “za silni”, więc po co ma grać reszta. Wysokość numerów w drafcie Manu i Parkera była zaniżona “pochodzeniem” czy chcesz czy nie, zobacz jak grali poza NBA. Poza tym na pewnym poziomie selekcji, czy będzie to pick 20 czy 40 “w świecie”, to już znikoma różnica, pytanie czy wypali, czy nie. Ostatecznie bazowa kasa jest dla drużyn na graczy taka sama, więc jak ją rozdystrybuują i czy chcą płacić luxury tax jest w ich gestii (niech żyję Brooklyn!). Zobacz na składy drużyn i ile w nich jest graczy nie z top picków. Gdyby przełożenie było takie proste, na każdej pozycji powinny być po paru latach top drafty, a jakoś nie ma. I nie chodzi o kasę, bo większej im nigdzie ni dadzą (no może w Chinach skończone gwiazdy, albo za słabi do NBA jeszcze coś dostaną). Nie wystarczy mieć super gwiazd, żeby wszystko zaklikało.
Pozdrawiam
“Ja bym pewnie powiedział, tak lebron ten koleś, który nie wygrywa mistrzostw nie mając w okół siebie 3 z top 20 ligi. Tak zgadzam się, że potem się zapomina i mistrzów nie rozlicza. Natomiast pisze tu tylko za siebie, że dla mnie taka liga nie ma większego sensu, żeby ją oglądać.”
I to jest niekonsekwencja właśnie. W szczycie formy co “w teorii” można było poradzić na Manu, Duncana i Parkera? I tu dochodzimy do tego, że overpowered teams bolą Cię, gdy ktoś dobrze układa gotowe klocki. Jak konkurencję miażdży drużyna, w które ryzykiem było wzięcie gwiazd z teamów europejskich, ale wypaliło i są juggernautem, to jest super i must see, choć są nie do pokonania. A zatem gdzie tu sens ich oglądania o którym wspominasz?
Kontekst tych wypowiedzi należy sprowadzić do tego co lubimy i wtedy to ma ręce i nogi, a nie jaka liga ma sens, bo wtedy wychodzi z Twojego zdania sam sobie zaprzeczający bełkot
Pozdrawiam
Akurat żaden bełkot tylko napisał dobrze – czym innym jest budowanie drużyny w oparciu o niepewne wybory a czym innym wybieranie graczy kompletnych, którzy w lidze mają status gwiazdy.Ty wydajesz się tej ogromnej różnicy nie pojmować.Czy o kimś z obecnej BIG3 można było w momencie łączenia ich sił napisać, że jest bustem albo ryzykowną opcją?Nie, to byli All Starzy, franchise playerzy, goście którym oferowano maksymalne umowy a Ty to zestawiasz z Parkerem, Ginoblim i Duncanem z których w momencie ich wspólnej gry tylko Timmy był gwiazdą i jeszcze masz czelność gadać o niekonsekwencji.
San Antonio drużynę zbudowali od podstaw, Heat skorzystali z gotowych produktów więc nic dziwnego, że opcja dołączenia kolejnej gwiazdy budzi niesmak.
Kiedy ostatni raz sprawdzałem NBA nie przyznawała specjalnej nagrody dla “drużyna zbudowana prze picki, teraz polska”, czy tez tytułu “drużyna kupiona/sprowadzona – 100 do osiągnięć”.
Gdzieś tu padło porównanie do Realu Madryt i tego drugiego czegoś z Madrytu tak (nie jestem fanem piłki nożnej, wręcz antyfanem)?
Sęk w tym, że to piłka nożna, sport w którym możesz być lepszy przez cały mecz i przegrać. Taki zły przykład po prostu.
Jest duża różnica między Heat a Spurs w tym jak doszły do punktu w którym się znajdują. Natomiast mają tę cechę wspólną, że by znaleźć się w nim musiały być świetnie zarządzanymi organizacjami a na koniec sezonu zawsze zdobywa się to samo trofeum, a i obie organizacje są dominujące, przez co czynią ligę dość jednostronną – o tą dominację był chyba zarzut w pewnym momencie.
Nie wiele organizacji potrafi budować takie składy, gdzie zawodnicy dostający maxa od innych, grają za mniej dla wspólnego celu. Miejmy tez na uwadze to o ile łatwiej jest zatrzymać zawodnika wychowanego w zwycięskiej organizacji za mniej niż sprowadzić do organizacji bez większej historii zawodników, którzy są u szczytu swoich karier.
Tim Duncan zagrał więcej meczów PO niż połowa organizacji w NBA razem wzięta nanana, jaka ta liga była kiedyś wyrównana ahh łezka się w oku kręci =)
O kolega Grasshooper, jak zwykle miło widzieć.
Rozróżnić należy, mój drogi, że ja odnoszę się głównie do zarzutu, że oglądanie ligi w której jedna/dwie drużyny dominują jest bez sensu i nudne, wymieniając przykład złożonego z doświadczonych graczy NBA teamu Heat (nazwijmy ich tym ‘złym’ Realem Madryt). Jeżeli mamy Spurs, które rządziło niepodzielnie do 2007 i nadal jest w czołówce z resztą, to już nie jest nudna i da się oglądać, bo drużyna była skonstruowana z picków i zaczęła grać mistrzowsko od 3 sezonu razem (czy coś koło tego, nazwijmy ich Barceloną). Jednym nie wolno dominować, bo niszczą rywalizację w NBA i nie da się ligi oglądać, drudzy są super i nie jest nudno, mimo że robią to samo na swój sposób…
Po drugie co kto lubi i szanuje to mnie wali, aczkolwiek stwierdzenie, że Heat jest samograjem, ze względu na Bosha, LBJ-a i Wade’a, jest tak grubym nadużyciem, że szkoda komentować (proponuję spojrzeć jak grało Miami 2011 i jaką drogę przeszli do teraz, całkowicie zmieniając styl gry swoich czołowych zawodników, żeby klocki grały razem, jak funkcjonuje ich obrona itd. itp., dalej szkoda mi pisać w tym temacie, kto widzi ten wie).
Co do picków Spurs nie przesadzajmy też z ich rzucaniem się na głęboką wodę.
Ginobli był dwukrotnym finalistą euroligi z Kinderem, zostając też MVP finału, który wygrali.
Parker w U18 i U20 był MVP FIBA i wykręcał średnio 26 pkt, 7 asyst.
To nie byli goście z ulicy, tylko świetni gracze z potencjałem do sprawdzenia w NBA, który wypalił. I nic w tym zadziwiającego, że się udało. Jakoś po lidze nie biega 30 teamów z top pickami na każdej pozycji, survival of the fittest.
I niech ja pomyślę tak w ogóle, mówimy tu tyle o szacunku dla drużyny, która zatankowała bez żenady, żeby dobrać Duncana do Robinsona?
Wielki respect jak dla mnie, rzeczywiście. Ale jak mówię, co kto lubi…
Pozdrawiam
No tak, jak Robinson wypadł z gry na cały sezon to może mieli na szybko sklecić drużynę żeby 15 lat później Wolver nie zarzucił im drogi na skróty?Bez żartów.
Manu i Tony to byli gracze z potencjałem, owszem ale potencjał to żaden pewnik bo na każdego Ginobliego czy Parkera przypada 10 którzy okazują się niewypałami.To jest zasadnicza różnica między budowaniem przez Heat a Spurs.Heat niczym nie ryzykowali, wiedzieli co dostają w zamian i jaka pozycja w lidze jest poszczególnych graczy.Ginobili czy Parker mimo wyrobionego statusu w Europie mogli się okazać za słabi na NBA.Korolev, Radmanovic też mieli potencjał i byli uważani za świetnych graczy a dziś nikt o nich nie pamięta.A co znaczy MVP Euroligi w kontekście NBA to możesz się zastanowić na przykładzie choćby Sergio Rodrigueza czy Motiejunasa – gwiazdami NBA ich bym nie nazwał no ale jakby wypaliło to pewnie przekonywałbyś, że to był prosty wybór.
Do tego goście jak Prigoni, Fotsis, Turkcan, Jaric czy jedna z największych legend europejskiej koszykówki Jasikevicius, którzy kariery w NBA nie zrobili i nagle okazuje się, że wcale taka płytka ta woda nie jest.
Nikt tez nie twierdzi że Heat jest samograjem, tyle że mówienie o wieeelkiej drodze, którą musieli przejść by zdobyć upragniony tytuł jest śmieszne bo sam podajesz jako argument jeden rok, jeden którego potrzebowali by się zaadoptować(pomijam że i tak doszli do Finałów).W następnym już ten tytuł zdobyli więc to nie jest tak, że byli zmuszeni przez 5 lat się docierać i dopracowywać styl.Suma talentu pozwoliła im się dostosować do realiów, wypracować wspólny język ale było to dużo prostsze niż mozolne budowanie drużyny, zwłaszcza, ze panowie na własne życzenie połączyli ze sobą siły.A teraz jeszcze chcą czwartego.
Ale nie, według Wolvera to tak samo ciężka droga jak liczenie każdego dolara na małym i nieatrakcyjnym rynku i dobieranie krok po kroku pasujących elementów.Przecież Spurs też mogą podpisać Carmelo, Duranta i Westbrooka co nie?
A Ty znowu o tej drodze i porównywaniu budowy Spurs i Heat, a jeszcze wcześniej coś do mnie o niesmaku dołączania Melo itd. itp. Ja o jednym, Ty o drugim. Poza tym jak tak się czepiasz, to oczywiście, że w temacie jest wypomnieć drużynie, którą należy niby darzyć estymą za ‘wyławianie diamentów’ z dołu draftu że świadomie zanurkowała po większą szansę w owym, aby mieć dwie ‘jedynki’. Uważasz, ze sportowego względu i tej ‘lepszej drogi, że kontuzja czołowego gracza usprawiedliwia taki ruch? Szóstka z odwracania kota ogonem, pała z rozumienia tekstu pisanego. Jak zwykle w swojej alternatywnej dyskusji, której nie toczymy, masz rację.
Pozdrawiam
“Uważasz, ze sportowego względu i tej ‚lepszej drogi, że kontuzja czołowego gracza usprawiedliwia taki ruch?”
Jaki ruch?Przecież Spurs stracili najlepszego gracza, kto miał wejść w buty lidera?Vinny del Negro?O czym Ty człowieku piszesz?
Dajesz jasno do zrozumienia, że Spurs przytankowali niczym Sixers czy Celtics w tym sezonie ale w tamtej drużynie nie miał kto grać (Elliot też się posypał i już nigdy nie wrócił na dawny poziom).
Poza tym Spurs nie byli nawet najgorszą drużyną a tamten draft nie był na tyle mocny jak obecny czy ten z 03′ by ryzykować sezon i skończyć na przykład z numerem 3.W tym roku się to opłaca bo jest wysyp świetnych graczy ale wtedy?Gdyby Spurs świadomie tankowali to by zapewnili sobie numer 1.Ty za to piszesz o spisku i jakiejś brudnej grze a za chwilę napiszesz, że nic takiego nie pisałeś, nie o tym była dyskusja i odwracam kota ogonem.
Przecie Heat z Carmelo by z Chicago przegrali
Zwróćcie uwagę na jedną rzecz- zrezygnowanie z grubej kasy w dzisiejszych czasach to ewenement.
Jeżeli by to zrobili, to maja mój jeszcze większy szacunek.
Granie razem w jednym teamie w swoim prime – tego nie mieliśmy od lat 60tych, gdy Celtics zdominowali ligę.
Szkoda, że tak mało osób dostrzega to, że ktoś chce zrezygnować ze swoich indywidualnych cyferek i kasy na rzecz czegoś wyjątkowego.
Niech zrobią od razu BIG 15.Nie wyobrażam sobie żeby Carmelo zmniejszył swoją rolą tak jak Bosh i nie rzucał tyle co w NY.
Poza tym drużyny robione dla kasy(nie ważne że się poświęceją i biorą mniej)to nie dla mnie.
A co sądzisz o drużynach tankujących z pierwszym pickiem w swoim prime, żeby spróbować dobrać do niego np. drugi pierwszy pick i nawet nie musieć wykładać na to kasy? ;)
Taki “żarcik”, pozdrawiam :P
nie będę z tobą rozmawiał bo pierdzielisz farmazony pod tym postem.Również pozdro
Tak najogólniej rzec ujmując – po co im to? Czy tego im aktualnie brakuje? W mojej opinii powinni oni przekonać big3 to odstąpienia od umów i podpisać z nimi nowe kontrakty na zasadzie 2+2 ze stałą stawką i opcjami gracza. 20 mln rocznie dla LBJa, 12 mln dla Bosha i 8 mln dla Wade, przy czym u tego ostatniego wolałbym opcję drużyny.
Sprawdzić, czy Odena da się przygotować na pełen sezon po 10-15 minut w meczu, przekonać się czy oglądanie finałów z ławki prze Beasleya patrzącego na to jakby mógł być lepszym Rashardem Lewisem, zmieni jego podejście do trenowania i samorozwoju.
Do tego dokoptować kilku młodszych zawodników, nawet spoza ligi. W tej drużynie zaczyna brakować młodości i atletyzmu do tego by utrzymać jej tożsamość. Podpisywanie kolejnego starzejącego się gracza mija się z celem i jest działaniem ad hoc, LBJ potrzebuje tam młodszych od siebie, a nie sowich rówieśników i starszych kolegów.
Znów co poniektórzy patrzą na nazwiska.
Kolana już nie pozwolą Wadeowi grac pełnych sezonów i trzeba go oszczędzać w sezonie regularnym. Bosh nigdy nie będzie franchise playerem i w roli opcji nr3 odnalazł się w Miami znakomicie.
Chyba każdy widzi, że Heat potrzebują dodatkowej opcji w ataku. Jeżeli faktycznie Melo chciałby grać z nimi w Heat i wszyscy zgodziliby się na znaczna obniżkę pensji, byłoby fantastycznie.
Innym gwiazdą przecież nikt nie uniemożliwiał wzięcia niższej kasy, by ściągnąć do drużyny dodatkowe wsparcie.
Do it Pat!
Statystyki Bosha z ostatniego sezonu w Toronto:
24pkt, 10.8zb, 2.4 ast, 1 blk przy 36 minutach gry. To nie jest franchise player?
Widziałem też linijkę:
21.3 pkt, 4.7 zb, 3.4 ast, 1.7 stl przy 45% z gry i 36% za trzy w 38 minut.
Tak wyglądał Marcus Thorton w Sactown po transferze, Rudy Gay też wyglądał całkiem imponująco.
To o co mi chodzi, to nie to, że Bosh nie był franchise playerem (autorzy tego bloga używają tego określenia do aż dwóch graczy w lidze częstokroć), chodzi mi o to, że same linijki nie czynią graczami wokół których buduje się zwycięskie drużyny.
Jak mnie pamieć nie myli, nawet w tamtym sezonie mało kto stawiał Bosha w top5 PF w lidze. Był bardzo dobrym zawodnikiem w słabej drużynie, ale nie liderem, a co za tym idzie francise playerem, chyba że dla takich Bobcats np., natomiast nie dla kogoś kto o mistrzowie myślał. W Miami okazał się być bardzo dobrą 2/3 opcją – nadal gwiazdą przecież, ale nie tą najjaśniejszą.
Było wielu zawodników, którzy “wyglądali jak…”, ale nie wielu którzy faktycznie “byli”. A to bodaj na Boshu Shaq rzucał jako dziad 40+ punktów prawda?
Konkludując – Bosh był bardzo dobry, ale nie świetny, all-star pełną gębą, ale nie więcej niż all-star, nie ta półka co Wade i LBJ w tamtym czasie.
Akurat linijka Bosha jest prawie 2x lepsza przy dużo lepszej skuteczności. Shaq potrafił rzucić 40+ nawet na Duncanie więc to żaden przykład, nie te warunki fizyczne. A że to nie ta półka co Lebron i Wade to jest jasne ale nie róbmy z niego rolsa.
Przestałem czytać komentarze jak kolega Zawsze Po Drugie napisał że Bosh jest świetnym role-playerem… hahahaha trzymajcie mnie
I żeby nie było: parówkowym skrytożercom w Heat mówimy stanowcze i zdecydowane nie! Stay in Knicks Melo.
Lebron i Bosh zostaja, Wade kontrakt w dół i na ławę (taaa, akurat), bo już wygląda, jakby miał się rozpaść biegnąc. Do tego bierzemy Beasleya w karby wychowawcze i dokładamy jeszcze jakąś świeżą krew. Plan B na przyszły rok, bo w tym majstra nie będzie :)
Go Heat!
Szanse na Majstra maleją, ale nie są jeszcze zerowe. Mówię to jako AntyFan Miami, ale nauczyłem się że Wade zawsze może odpalić a Lebron, cóż czy ktoś wie gdzie są jego limity. Obawiam się że Beasley’a nie da się już sprowadzić na dobrą scieżkę a i Bosch będzie coraz mniej znaczącym graczem. Jedyna nadzieje dla Heat to naprawdę dobrze wykorzystany Pick i może jakaś próba dealowania po kolejne picki z pierwszej rundy.
No z Motiejunasem jako MVP Euroligi to kolega Grasshopper ciut wyolbrzymił… Nie pamiętam, czy tam choć MVP PLK było..:-D
O Motiejunasu pisząc MVP miałem na myśli U-18 bo kolega Wolver właśnie tą nagrodę przytoczył jako argument co do bycia Parkera “no brainerem” i mało ryzykownym wyborem.Tak więc kwestię wyolbrzymienia pozostawiam otwartą.To nie ja tą nagrodę przytoczyłem jako pierwszy i nie ja nadałem jej tak wysoką rangę.
Bosh w swoim ostatnim sezonie w Toronto, jak pamięć mnie nie myli, nie wszedł do playoffs. Pamiętam też, że dominowało wtedy stwierdzenie, że byłby idealny gdzieś na drugą opcję. W Miami zaczął grac dalej od kosza i stal się “tym trzecim”.role playerem bym go nie nazwał, ale franchise playerem również.
Perspektywy na kolejny sezon co do graczy uzupełniających skład nie napawają optymizmem. Wade znów będzie pojawiał się i znikał w regularze, a Jamesa nie ma co zajeżdżać. Battier kończy karierę, nie wiadomo co z Allenem, inni tez już są bliżej 35 niz 30. Nie wiadomo, co z Chalmersem, Oden może zostanie i będzie wprowadzany do rotacji na 10-15min, Beasley może mając w szatni na co dzień kontakt z wieloma wybitnymi graczami zacznie się ogarniać, zostaje właściwie tylko Cole.
Jest 2-1 dla San Antonio i wygląda mi to na 6-7 meczową serię, gdzie parkiet ma drugorzędne znaczenie, zatem sugerowałbym nie popełniać tego błędu co przed rokiem fani Spurs i hejterzy Heat. :-)
Dla Ciebie “Grasiu” (nie obrazisz się chyba za zdrobnieni, tyle do mnie już pisałeś) po raz ostatni pozwolę sobie skomentować tu Twoje kilka postów, bo mimo, że chcesz brzmieć mądrze, nadal Tobie nie wychodzi i przekierowujesz dyskusję po swojemu oraz przeinaczasz moje słowa:
Nie nazwałem tankowania Spurs żadnym spiskiem tylko celowym działaniem nie w duchu sportu wg mnie, znacznie śmieszniejszym niż zatrudnienie gwiazdy FA i ponoszenie za to konkretnych kosztów.
“a tamten draft nie był na tyle mocny jak obecny czy ten z 03′ by ryzykować sezon i skończyć na przykład z numerem 3.”
1) Fakt, że majstra mieć nie mogli, więc co przepraszam ryzykowali niby?
2)nr 3 draftu 97 to Billups. Oczywista tragedią byłoby skończyć z nim w drużynie…
“Gdyby Spurs świadomie tankowali, to by zapewnili sobie numer 1.”
Numeru jeden nie można sobie zapewnić, po to jest loteria, ale 21,6% nie przeszkadza. Ale oczywiście nie tankowali, bo Ty tak mówisz. Co do draftu byli w nim Duncan, Billups, T-Mac i Van Horn (kto wie, jak by grał dalej, gdyby po 5 sezonach się nie popsuł, te pierwszy były bardzo obiecujące).
“O Motiejunasu pisząc MVP miałem na myśli U-18 bo kolega Wolver właśnie tą nagrodę przytoczył jako argument co do bycia Parkera „no brainerem” i mało ryzykownym wyborem”.
Skoro masz zamiłowanie do bycia dokładnym:
Po pierwsze Parker to MVP U18 i U20 i notował ciągły progres, Twój pupil Motiejunas zaliczył w tym drugim potężny regres. Wskaż mi ten wycinek, gdzie ja to pisze o “no brainerze”. Zwróciłem jedynie uwagę, że jego osiągnięcia były jak najbardziej podstawą do wybrania go w drafcie, bo umiejętności były. Z pewnością nie mniejszą niż jakiegoś chłystka po high school czy roku uczelni. A to, że większość NBA traktowała i nadal traktuje po macoszemu graczy nie z USA, to już nie moja wina, ale preferencji skautów i nastawienia samej ligi.
“Nikt tez nie twierdzi że Heat jest samograjem, tyle że mówienie o wieeelkiej drodze, którą musieli przejść by zdobyć upragniony tytuł jest śmieszne bo sam podajesz jako argument jeden rok, jeden którego potrzebowali by się zaadoptować.
Nic a nic nie pisałem o “wieeeelkiej drodze” po tytuł to raz. A dwa to jaki jest w zasadzie zarzut, bo nie rozumiem? To jakaś przewina Heat, że w ciągu jednego sezonu tak zmienili ustawienie gry, że mieli majstra? Że Bosh zaczął grać półdystans i mocno pracować nad rzutem i zamiast zatykać paint swoim średnim postupem rozciągał obronę i dawał miejsce dla nr 3 i nr 6. Że Wade nie grał na zmianę bezsensownych izolacji z Lebronem, ale oddał mu piłką i został on mózgiem drużyny, a sam Dwyane stał się najbardziej zabójczym slasherem bez piłki i maszyną do kontr? Tu rozumiem wchodzi rola tych złych i podpisania 3 FA? Są gwiazdy kręcące lata szalone numery, a nic dla teamu z tego nie wynika, to też trzeba ustawić. Wielka trójka Bostonu ugrała przez 5 lat jeden tytuł. Lakiernicy wzięli 4 graczy z najwyższej półki i jak wiadomo były duże problemy z kontuzjami, ale takiej katastrofy, jak tamten sezon, to i tak nikt się nie spodziewał. Samo nic się nie gra i ściągnięcie dwóch gwiazd i all stara tytułu nie gwarantuje. OKC ma w tej chwili więcej niż HEAT (na papierze) i co? Na razie nic, czyli (Wielka Brooksowa) dupa.
I właśnie za to jak działa sztab trenerski Heat i co zrobiło BIG3, żeby wyglądało to jak wygląda, to dla mnie szacun i trzeba im oddać co ich. Tym bardziej, że od dwóch lat jeden z nich (czy ktoś się zgadza czy nie) jest cieniem siebie, a nadal jakoś nieźle się to kula. Chemia między nimi też nie przyszła z podpisaniem kontraktów. A to jak się rozwinął ten facet, który ciął sobie taśmy w piwnicy, to czapki z głów.
“W następnym już ten tytuł zdobyli więc to nie jest tak, że byli zmuszeni przez 5 lat się docierać i dopracowywać styl.”
Mam nadzieję, że nie pijesz do Spurs bo oni po 5 latach razem mieli 3 tytuły. Docierali/Zacierali się na śmierć normalnie :)
Nie wiem też, co Ty w kółko o Carmelo i niesmaku, bo ja tej kwestii w ogóle nie poruszałem (to raz), wręcz uważam ją za głupi pomysł (to dwa).
Mój główny przekaz kolego jest taki, że śmieszy mnie dwulicowość traktowania dominacji w NBA, czyli Heat są nudni, bo za mocni i ligi nie ma po co oglądać przez nich. Ale Spurs mimo że raczej są nawet mocniejsi, już nie powodują nudy w lidze. Piszę to któryś raz, ale ty nadal coś o konstruowaniu drużyn, niesmaku itd. Nie wiem co jest niezrozumiałe.
A co do “no fucking difference” i podpisywania FA, zawsze będą się zdarzać podobne sytuacje, ze względu na to, że draft pozostanie w części loterią (co do picków i jak się one sprawdzą w przyszłości) i nie każdy złoży sobie z nich dobry team (nawet nie ze swojej winy), a każdy by chciał. Poza tym dobrzy gracze będą się dalej jednoczyć dla tytułu (co miało już miejsce w przeszłości). Będą dalej zwykłe nędzne wybory, będą draft busty, będą niezadowolone gwiazdy, deal with it. To żadna fizyka kwantowa i tak musi być.
Lata lecą, a Ty nadal czytasz bez zrozumienia i aby dowieść swego wciskasz ludziom słowa, których nie są autorami lub je przeinaczasz. Teraz jeszcze walnij w jakimś kontekście słowo “sofizm” bo lubisz go użyć na koniec rozmowy, jak już nie wiesz o co nawet Tobie chodzi. Przepięknie uprawiasz tzw. trolling na inteligenta, byle na Twoje było.
Więcej już nie skrobię, bo to nie ma sensu. A poza tym kilkumiesięczny synek właśnie się niestety obudził i idę z nim odbyć znacznie bardziej sensowną rozmowę.
Pozdrawiam
Śmieszne, Pan “nie chce mi się z Tobą gadać” odpisuje mi o 2 nad ranem bo przecież tak mało go obchodzą komentarze “trolla”.
Ale po kolei bo ubawiłem się kilkoma rzeczami.
“Nie nazwałem tankowania Spurs żadnym spiskiem tylko celowym działaniem nie w duchu sportu wg mnie,”
Widzę, że kolega lubuje się w wybieraniu pojedynczych kwestii i czepiania się słówek więc wyjaśniam raz jeszcze.Co Spurs mieli zrobić po utracie najlepszego gracza i drugiej opcji?Podpisać jakiś głupi kontrakt żeby uratować sezon?Co w tym niesportowego gdy przegrywa się z innymi bo nie ma się kim grać?Taki był sens mojej ostatniej wypowiedzi, nie potrafiłem nigdzie się dopatrzyć braku sportowego ducha w postawie Spurs więc napisałem z przekąsem o “spisku”.Widocznie trzeba pisać Ci bardziej dosłownie (dziwne że określenia brudna gra nie zakwestionowałeś, przecież nie pisałeś nic o brudach…)
“1) Fakt, że majstra mieć nie mogli, więc co przepraszam ryzykowali niby?
2)nr 3 draftu 97 to Billups. Oczywista tragedią byłoby skończyć z nim w drużynie…:
Numeru jeden nie można sobie zapewnić, po to jest loteria, ale 21,6% nie przeszkadza. Ale oczywiście nie tankowali, bo Ty tak mówisz. Co do draftu byli w nim Duncan, Billups, T-Mac i Van Horn (kto wie, jak by grał dalej, gdyby po 5 sezonach się nie popsuł, te pierwszy były bardzo obiecujące).”
Co roku w tej lidze szans na mistrza nie ma około 80% drużyn, czy to znaczy, że każda z nich tankuje?Co to za argument?Poza tym nigdzie nie stwierdziłem, że czymkolwiek ryzykowali, nie zgadzam się jedynie z tezą, że ordynarnie i świadomie zatankowali po Duncana.Spurs przegrywali bo nie byli w stanie wygrywać ale jeśli Ty określasz to “tankowaniem bez żenady” i ogólnie mało godnym zachowaniem to rozumiem, że swoich Heat, którzy w 07/08 wygrali 15 meczy też zaliczasz do grona mało honorowych i nie postępujących z duchem sportu drużyn?
Słysząc o wyborze Billupsa w drafcie można się tylko uśmiechnąć, wszak to nie był franchise player na dzień dobry i nie rokował rewelacyjnie skoro nawet wielcy Celtics nie poznali się na jego talencie.Zresztą, 3 zespoły w 4 sezony to samo mówi za siebie jak wówczas oceniano jego potencjał.
A co do tego kto w drafcie się pojawił to przypominam, że Heat też, myśląc Twoimi kategoriami, bezczelnie przytankowali bo przecież w tamtym drafcie po 08′ do wyjęcia byli Love, Rose, Westbrook, Lopez czy Ibaka.Wyciągnęli Beasleya i to pokazuje całą różnicę w budowaniu drużyny w oparciu o draft a ściąganiu kilku top gwiazd do jednej drużyny.Dla mnie osobiście ocenianie draftu z perspektywy lat jest bez sensu, liczy się to kto na tamten moment był postrzegany jako gwiazda a w drafcie 98′ tak naprawdę pewniakiem był tylko Duncan, reszta to była loteria.Do dziś zresztą ten draft uważany jest za jeden ze słabszych a Ty piszesz o nim jakby na dzień dobry roiło się tam od przyszłych gwiazdorów i warto było tankować nawet po 5 seed.Błagam.
“Po pierwsze Parker to MVP U18 i U20 i notował ciągły progres, Twój pupil Motiejunas zaliczył w tym drugim potężny regres. Wskaż mi ten wycinek, gdzie ja to pisze o „no brainerze”. Zwróciłem jedynie uwagę, że jego osiągnięcia były jak najbardziej podstawą do wybrania go w drafcie, bo umiejętności były.”
Po raz kolejny wybrałeś to co dla Ciebie wygodne więc skoro już się odniosłeś do Motiejunasa to może odniesiesz się jeszcze do wymienionego przy nim Rodrigueza?Też napiszesz, że zaliczył regres?A może teraz będziesz przekonywał, że rozwinął się ale po NBA?
A co do samego Motiejunasa to nie powiedziałbym, ze rozmieniał karierę na drobne skoro jeszcze nie tak dawno dostał nagrodę Eurocup Rising Star.Reszty przytoczonych przykładów europejskich gwiazd bez sukcesów w NBA też nie raczyłeś podjąć.
“Nic a nic nie pisałem o „wieeeelkiej drodze” po tytuł to raz. A dwa to jaki jest w zasadzie zarzut, bo nie rozumiem? To jakaś przewina Heat, że w ciągu jednego sezonu tak zmienili ustawienie gry, że mieli majstra?”
Jak to nie napisałeś?A kto pisał “proponuję spojrzeć jak grało Miami 2011 i jaką drogę przeszli do teraz, całkowicie zmieniając styl gry swoich czołowych zawodników, żeby klocki grały razem, jak funkcjonuje ich obrona itd. itp.”
W domyśle – Miami musiało dokonać tytanicznego wysiłku, wszystko układać od nowa, masa pracy, zmiana stylu.Ogólnie, olaboga inni siedzą na dupach i piąty rok to samo grają a Heat musieli się redefiniować bo tacy z ich zawodników i sztabu pracusie.Cóż za ciężka praca, niech nikt nawet nie mówi, ze wziąć 3 All Starów to łatwiejsza droga niż budowanie na dalekich pickach w drafcie.
“Mam nadzieję, że nie pijesz do Spurs bo oni po 5 latach razem mieli 3 tytuły. Docierali/Zacierali się na śmierć normalnie :)”
Ty nadal zdajesz się nie pojmować tej klarownej różnicy pomiędzy systematycznym rozbudowywaniem rostera przy pomocy niepewnych, niesprawdzonych wyborów a zaciągnięciem kilku gwiazd w jedno miejsce na raz.Spurs w momencie wyboru Parkera czy Manu byli bardzo dobrą drużyną z aspiracjami mistrzowskimi, Heat przed Big3 byli 1 rundową drużyną na słabym Wschodzie.I jeśli umknęło Ci to uwadze to tak, Spurs musieli poświęcić nieco więcej czasu na wdrożenie swoich nabytków do gry w NBA niż to było w przypadku Heat.Ani Parker ani Ginobli z miejsca nie stali się gwiazdami w lidze.
“Mój główny przekaz kolego jest taki, że śmieszy mnie dwulicowość traktowania dominacji w NBA, czyli Heat są nudni, bo za mocni i ligi nie ma po co oglądać przez nich. Ale Spurs mimo że raczej są nawet mocniejsi, już nie powodują nudy w lidze. Piszę to któryś raz, ale ty nadal coś o konstruowaniu drużyn, niesmaku itd. Nie wiem co jest niezrozumiałe.”
Mnie za to dziwi jak można nie dostrzegać różnicy w poziomie skomplikowania ścieżek ku sukcesowi tych dwóch drużyn.Spurs są mało atrakcyjnym rynkiem marketingowym, niewielkim ośrodkiem bez wszelakich wygód i atrakcji, z dala od fleszy oraz nudną i prowadzoną po żołniersku organizacją.Nie przyciągają wolnych agentów, nikt z topowych graczy nie żąda transferu do San Antonio ani też nie mają luksusu, który pozwoliłby im na szastanie pieniędzmi.Totalna opozycja w stosunku do bogatych i atrakcyjnych Heat.Co w tym więc dziwnego, że wielu ludzi cieszy sukces kopciuszka?Okupiony cięższą pracą, skrupulatniejszym przeliczaniu pieniędzy i podpisywaniu tych których na ogół nie chcą gdzie indziej, a zestawienie 3 graczy z top 20 ligi w jednej drużynie oceniają jako drogę na skróty?Gdzie tu hipokryzja?
Sam piszesz “Poza tym dobrzy gracze będą się dalej jednoczyć dla tytułu (co miało już miejsce w przeszłości). Będą dalej zwykłe nędzne wybory, będą draft busty, będą niezadowolone gwiazdy, deal with it. ”
Pogódź się zatem z tym, ze dla wielu ludzi takie dobierane, gwiazdorskie kolektywy są oceniane jako coś słabego i nie cieszą ich sukcesy takich drużyn.