Przed playoffami zastanawialiśmy się kto w tym roku w Miami wejdzie w buty Mike’a Millera. Był on w końcu ważną postacią dwóch poprzednich mistrzowskich runów. W zeszłym roku Heat bardzo pomogła zamiana ustawienia i wstawienie go do pierwszej piątki w czasie Finałów, w 2012 w ostatnim meczu to on rozstrzelał Thunder z dystansu, a w sumie w tych dwóch playoffach trafiał ponad 42% rzutów za trzy. Przed sezonem został jednak zwolniony ze względów finansowych i wydawało się, że teraz może brakować im kogoś takiego. Zawodnika mogącego grać na pozycjach trzy-cztery, który rozciągającego defensywę rywali. Tym bardziej, że Shane Battier jest już tylko cieniem samego siebie. Ale Erik Spoelstra przeszukał swoją ławkę i wyciągnął „królika z kapelusza”. Znalazł odpowiedniego role playera, którym okazał się już prawie 35-letni Rashard Lewis.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Od tego jest Pat, żeby Spo mógł takiego królika wyciągnąć :)
I przy tej okazji chciałbym zadać pytanie, bo wydaje się, że właśnie takiego gracza brakuje Miami na następne lata w S5, czy Michael Beasley mógłby ewoluować w tym kierunku?
Wiem, że założenie, jakoby mógłby stawać się wartościowym zawodnikiem jest dość ryzykowne, ale pomijając ten fakt (oczywiście wręcz absurdalnie istotny z jego stabilnością emocjonalną), to czy przypadkiem nie jest idealnym silnym skrzydłowym obok LBJa, tzn. czy obaj nie mogliby idealnie wymieniać się na swoich pozycjach i czy przypadkiem nie byłoby to idealne rozwiązanie w obronie (znowu pod warunkiem, że Mike zrozumie na czym polega istota obrony)?
Wiem, że to nie najlepszy moment na gdybanie o off-season, jakby nie było, ale przykład Rasharda pokazuje pewien asumpt dla kierunku przebudowy otoczenia dla Big 3, a Beasley ma w końcu – wciąż – tylko 25 lat, w dodatku raczej nie ustawi się po niego kolejka zainteresowanych.
A ktoś w ogóle orientuje się co z B-Easym się dzieje? On jest kontuzjowany, cały czas pali trawkę i nie wie co się dzieje czy ma tak fatalną formę? Na początku sezonu wyglądał obiecująco i w takiej formie na pewno by się przydał.
mamy lige nowych, popelniajacych malo bledow Gm-ów, transplantacje mozgu nie sa refundowane przez amerycki NFZ, w zwiazku z czym szansa jest ze BEAS-y sie odnajdzie w lidze, ale nikła.
Beasley przecież grał świetnie w RS, lepiej niż reszta skrzydłowych (nie licząc BIG 3).
Niestety w swoim “pierwszym” sezonie musi przesiedzieć całe PO na ławce, podobnie jak Cole. Nieważne jak gra.
Z tym świetnie to też trochę przesada, miał chłopak dobry początek, później szło mu nieco gorzej i pod koniec RS też już go nie widziałem w rotacji. Cole regularnie coś tam gra,a Beasley chyba nie zagrał w tych playoff ani minuty. Może niech ktoś mnie poprawi jeśli coś przeoczyłem.
Grał gdy w meczu z Indiana Lebron miał problemy z faulami
Umknęło mi to, dzięki za sprostowanie. Ale i tak był to udział symboliczny, ledwie przekroczone 3 minuty… Można jednak wnioskować,że jest zdrowy, nie został odsunięty z drużyny i chyba coś z formą jest nie tak…
przed rozpoczęciem się tych PO zastanawiałem się kto wejdzie w buty ze znaczkiem X w Miami Heat. W 2012 był to Udonis, w 2013 Birdman, a teraz pięknie odrodził się Rashard :)
Wydaje się, że Heat co rok mają kogoś, kto pełni rolę takiej cichej gwiazdy od czarnej roboty. Kimś takim dwa sezony temu w finałach był Shane Battier, rok temu fenomenalny steal Chris Andersen i teraz to może być Rysiu ;)
Rysiu ty stary rowerze :) Keep going!
2014 to rok San Antonio to wiem…