Był 7 marca 2013 i po kilkunastu godzinach podróży i przesiadkach w Monachium i Filadelfii lądowałem wreszcie w Atlancie. Nie miało to wiele wspólnego z przyjemnością, nienawidzę latać, była w tym jednak delikatna, bardzo delikatna nutka ekscytacji. Ostatecznie już za dwa dni spełnić miałem jedno z największych marzeń w moim życiu, odkreślić z listy rzeczy do zrobienia przed śmiercią coś, o czym lata wcześniej skulony pod kocem okrywającym telewizor (by jego światłem nie budzić rodziców) i oglądający finały Chicago z Utah, marzyć się właściwie bałem. Miałem obejrzeć na żywo mecz NBA.
W plecaku poniewierały mi się wydruki kilkunastu stron makulatury, które dostałem z europejskiego biura NBA. “Prosimy zapoznaj się z nimi i przestrzegaj wszystkich zawartych w nich punktów w czasie twojego pobytu w obrębie Phillips Arena”. Wykułem wszystko na pamięć. Chyba przede wszystkim, dlatego że oznaczone były logiem ligi, a ja wciąż nie mogłem uwierzyć, że nie tylko zobaczę mecz na żywo, ale z akredytacją zobaczę “kuchnię” tego całego cyrku, który z jakichś powodów pełni tak ważną rolę w moim życiu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“nie musiałem wchodzić do Internetu, by zobaczyć Derona Williamsa wychodzącego spod prysznica” – brzmi podejrzanie :P
Traumatyczne przeżycie…
Chciałem napisać “domyślam się”, ale w sumie nie… nie domyślam ;)
gratuluje i zazdroszcze, dobrze sie czytalo
Wiem, że łatwiej mówić a trudniej wykonać ale moim zdaniem Atlanta powinna pokonać Indianę w obecnej dyspozycji. To, że tego nie zrobiła nie świadczy, że to słaby zespół, ale też nie przesadzałbym z zachwytami. Przyznam się bez bicia, że w tym sezonie widziałem może ze trzy mecze Atlanty więc na temat stylu gry się nie wypowiadam. Nie wierzę jednak, że ta drużyna nagle zmieni swoje oblicze i że uda się tam przyciągnąć największe gwiazdy. Jedyna szansa to ściąganie picków w drafcie a jak uda się trafić kogoś fajnego to wtedy można próbować budować drużynę.
Przemku, zapomniałeś dodać, że ‘wymiana’ Smitha na Millsapa to mistrzostwo świata.
Dobry art.