Doc Rivers miał łzy w oczach i uderzał pięścią w powietrze na dwie sekundy przed końcem meczu nr 7.
Los Angeles Clippers wychodzili do II rundy z potyczki z Golden State Warriors i tej, która w ostatnim tygodniu nie pozwalała mu zmrużyć oczu. Drużyna bez właściciela, niekompletna, nie bez błędów, ale wkrótce być może typowo amerykańska historia.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Świetnie napisane!
“…i odkurzony z powrotem prawy nadgarstek JJ’a Redicka…” miazga :D
tylko clippers potrafią wykorzystywać alley oop jako pierwszą opcję w crunch time :)