Dorell Wright spudłował wszystkie swoje pierwsze 4 rzuty we wczorajszym meczu z Kings i schodząc na ławkę na początku czwartej kwarty, raczej nie przypuszczał, że jeszcze będzie miał okazję ponownie wyjść na parkiet. Ostatecznie nie tylko wrócił do gry, ale został nawet bohaterem spotkania, trafiając swój jedyny rzut tego wieczora, a zarazem swojego pierwszego game-winnera od czasów szkoły średniej.
Blazers przegrywali dwoma punktami na 14.8 sekund przed końcem. Jak zawsze w takiej sytuacji oddali piłkę w ręce Damiana Lillarda, który zagrał pick-and-rolla z LaMarcusem Aldridge’m i mijając DeMarcusa Cousinsa wszedł pod kosz. Ściągnął na siebie obrońców i świetnie znalazł wolnego w lewym rogu Wrighta. To ulubione miejsce za łukiem rezerwowego Blazers. Tam oddał w tym sezonie najwięcej rzutów, trafił 41.4% z nich i mimo że wczoraj miał problem z celownikiem, w tym kluczowym momencie nie pomylił się.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.