Trener M. D’Antoni z głośnym „pop” otworzył paczkę chipsów. Spojrzał na swoją podobiznę na wieczku. Pod jego wąsem wykwitł lekko dostrzegalny uśmieszek. „Łysa Polana” pomyślał o wypucowanym czerepie „byłego asystenta” jak pieszczotliwie nazywa M. Woodsona odmawiając mu tytułu trenerskiego i co za tym kwestionując jego dziedzictwo. 51 pkt. “Dodge this bald sucker“. Potem pomyślał o Carmelo. To już drugi raz Melo kiedy dostałeś pięćdziesiątaka na twarz w jednej kwarcie. 9 października 2010. Mecz z IND. 54 pkt. Nie pamiętasz? Nie? To Ci przypominam. I nie pozwolę zapomnieć.
Złapał jak krab cztery faliste krążki na raz. Przełamał się sam z sobą. Złożył życzenia.
Spojrzał na wibrującą komórkę. Phil.
„Dzięki Mike – odezwał się basowy głos w słuchawce– że zastosowałeś się do moich diagramów. Sorry za tę pierwszą kwartę, ale wydaje mi się, że to była trochę Twoja wina, bo patrzyłeś na rysunki do góry nogami. No worries. Każdemu się zdarza. Ja kiedyś uznałem Stacy’ego Kinga za koszykarza. Ty wiesz, że ten facet komentuje mecze CHI? Jerry jest niesamowity… Naprawdę to 51 pkt. wiele dla mnie znaczy Mike. Jeanie może nawet dopuści mnie do siebie… Jak obiecałem porozmawiam z nią, żeby dała Ci jeszcze jedną szansę i spróbuję ją przekonać, że naprawdę „robisz wielką robotę w mieście”.
Wiem jest jeszcze ten podstarzały Lakers, któremu się wydaje, że jest TOP3 graczy a biorąc pod uwagę zarobki to gra chyba w lidze w Trumpem i Rotschildem. Tak… Z nim mam obiektywnie kłopot. Facet nie słucha już nikogo. Oderwał się i dryfuje w stronę Plutona. Nie obiecuję. A tak na marginesie. Wziąłbyś w off –seasonie Melo? Nie za bardzo? Ciągle nie podaliście sobie pisiorków na zgodę? Nie dobrze. Mogę zorganizować jakieś przypadkowe spotkanie w tureckiej łaźni Nie jesteś przekonany. Geez. Facet odpuść. Liczyłem na Ciebie. Bo co ja mam zrobić z tym Anthony’m. Niby w prasie radiu i telewizji mówię, że jest filarem na, którym podwieszę gwiazd firmament, ale przecież Ty i ja możemy być ze sobą szczerzy. Każą mi to mówić. Maleszka to przy mnie wzór prawdomówności. Rozumiesz Mike. 12 milionów USD piechotą nie chodzi. Ten głupi, arogancki Dolan zapłaciłby i dwadzieścia, gdybym się tylko lekko skrzywił. Widziałeś jakie ma zęby? Podobno czysta kość słoniowa. Kiedy próbował opuścić Tanzanię chcieli go oclić. Frajer. Myśli, że ja mogę coś zrobić z Knicks. Spójrz na roster. Czy on nie słyszał o cap space? Nie to nie są wolne dziurki w czapce z daszkiem. Facet był w szoku gdy mu to powiedziałem. No powiedz sam gdzie jak mogę wysłać takiego A. Bargnaniego? Chyba jako wolontariusza do oprowadzania wycieczek niemieckich rencistów wokół Wezuwiusza? JR Smith? Nie mam z nim kontaktu. A do zioła nie wracam. Mam po nim wzdęcia. R. Felton wczoraj zaklinował się w windzie w hotelu. Część niego rozlała się na parterze a druga część pojechała na górę. Chandler poszedł w reklamy przy drodze i kampanie społeczne.
Dobrze, że Twój syn z nieprawego łoża – Amare lekko powrócił. Wszystko zawdzięczamy okładom z macy i skopolaminie. Nie mam lekko Mike. Naprawdę. Robią, ze mnie cudotwórcę. Gościa który będzie Mostem Brooklyńskim między 1973 a jakąś rychłą przyszłością. Stary nie ma takich przęseł. Jaja sobie robią. Frazier mnie cały czas poklepuje i mówi – Musisz Filip w imię dawnych czasów. Fcuk. Presję na mnie wywiera. A garnituru w krowę nie chciał pożyczyć na ostatki. Nawet B. Bradley do mnie dzwonił z zapytaniem, że po tym jak wszedłem do NYK na krawata to przede mną już tylko wybory do Kongresu. Prezydent F. Underwood podobno na mnie liczy. Co więcej myślą, że ja przejmę ławkę. Muszę ich lekko zwodzić. Prawda jest taka, że jedyne trójkąty jakie widzę, to te w publicznym szalecie. Reszta to jakaś bajka. Nigdy nie rozumiałem, o co w tym chodzi. Tex Winter raz mi to tłumaczył. Rozbolała mnie głowa. Dostałem migreny. Pringels mówię, szczerze. Doczytałem w zarysie na Wikipedii co to jest. Wo wons du? Nic nie kapuje. Aaaaa teraz mi powiedzieli, że nie mam draft picków w najbliższej dekadzie. Jak mam trafić Norrisa Cole’a? Zadzwonię chyba do M. Kwiatkowskiego. He knows. He forsees. He is the light in the valley of darkness. Stary powinienem zostać pastorem. Założyć jakiś kościół. Trochę Yody, Zen i New Age. Dodałbym do tego Mettę. Jego uczyniłbym nawet boskim wcieleniem tego co będziemy wyznawać. Właśnie Where is Metta? Miał tu być. Mam S. Browna. Ale nie jest tak intelektualnie wyzwolony. Życiowo ciekawy. Matko dziś Sacramento. Czy ja tam aby nie aspirowałem na gońca? Nie wiem może Jeany przechowa mnie do końca road trip w szałasie? PO? Czy oni zwariowali? Dzwoniłem już do ATL i prosiłem, żeby wreszcie przestali się wygłupiać i robić, że mnie kretyna. Mówią, że się starają. Paul Millsap’owi obiecałem do wyboru dowolny z moich pierścieni. Może powinienem zadzwonić do Minny? Znasz tam kogoś? A prawda. K. Rambis tam był. Może on. Ale on jest jakiś dziwny stamtąd wrócił. Robi herbatę z szyszek. I mieszka z rodziną praczy. I myje się śniegiem. Nieważne. Potem GSW i PHX. Tam chyba spokój. Mark i Jack znają się na robocie. W UTH nadal mnie nienawidzą za 97 i 98. Na pewno zagrają na czworakach. A może nawet na grzbiecie. Jak się wysypiemy na 0-5 to chyba już będzie spokój. Jak mnie jest ciężko Mike. Jak ja muszę kręcić. Nie masz pojęcia. W właściwie to masz. Byłeś tu. Tylko Ciebie w przeciwieństwie do mnie nikt o zdanie nie pytał. Mogłeś przygryzać szczecinę nad wargami i wypychać do kamer Dona Walsha. Ja mogę co najwyżej wypchnąć się przez okno. Sam. Ehhh. Kończę. Jeannie weszła. To ciało… prawie jak w maju 1995 r… Szalona… Na razie”.
Gdyby Sydney Pollack żył byłby odtwórcą roli w filmie biograficznym…
Coach Waginousty się załamie.
A co do Melo. Może mieć w offseason taki sam dylemat jak marszałek Menno Coehoorn w bitwie pod Starymi Pupami:)
zawsze jak słucham Pogrzeb króla kojarzy mi się bitwa pod Starymi Pupami
Impresja znakomita, palce lizać.
Knicks znowu padaka, podjarali się chyba za mocno tym 8-0 ,żeby teraz nie było w drugą stronę 0-8.
Pozostaje mi teraz pokibicować Warriors na drugiej połówce Stanów, bo na wschodzie już wszystko jasne…
Dzwoniłem Znyk do chłopaków w Salt Lake. Zapewnili mnie że mają jasny cel na ten rok. Sprawić aby Nuggets nie miało picku w TOP 10 i aby sami mieli w TOP5 więc spoko nienawiść do Kolorado jest większa niż do Phila….
A mecz matko jedyno i wszyscy święci – 75% z gry w drugiej kwarcie, 73% w trzeciej. W 2 kwarty Lakers rzuciło 87 pkt. Popovich chyba by wszystkim kolana poprzewiercał. Dobrze że dziś Kobe był na urlopie bo kto wie czy rekord z Toronto nie byłby dziś zagrożony.
Popłakałem się przy czytaniu- dzięki Znyku;) Zanowu kilka perełek do zapamiętania..
Baraka allahu feek, ilá ăl-liqā’ !!! :)
PS. “What now” Rihanny powinno zastąpić “Empire state of mind” Alicia’y, może już jest ulubionym kwałkiem Philla do nucenia?