Na początku grudnia 2011 roku, noc z NBA miała charakter, który zamiast poczucia sportowego podniecenia – wzbudzał przejmujący niepokój wynikający z biurokratycznych zawiłości funkcjonowania profesjonalnej ligi. Pamiętam, że wówczas razem z Adamem mocno sililiśmy się, aby być na bieżąco i choć mogę mówić tylko za siebie, jestem pewny, że i jemu zdarzyło się kilka razy wstać w nocy przepełnionym nadzieją, że to już koniec, że liga wraca, że jest porozumienie i wizja nierozegrania całego sezonu rozpłynie się równie skutecznie, co wszelkie nieścisłości między stronami. Przybici wcześniejszymi rozczarowaniami doczekaliśmy się.
Wkrótce po tym nastało przekonanie, że spokój zapanuje na co najmniej kilka lat, bowiem umowę podważyć któraś ze stron może dopiero w 2017. Czas leci nieubłaganie. Nadal jest go wystarczająco dużo, aby uniknąć kolejnej próby sił obu stron.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie chciałbym hard-capu. Jeśli już, to taką hybrydę, by istniał dzisiejszy salary-cap i wyższy hard-cap, do którego wliczałoby się salary i luxury tax.
Na chwilę obecną nie widzę szans na lepsze stanowisko negocjacyjne po stronie graczy. Wskutek braku zainteresowania znowu stracą $$. Ale kto by się tym przejmował? Chyba tylko my że w 2017 z opóźnieniem zobaczymy NBA.