John Wall nie rozgrywał dobrego spotkania przeciwko Pelicans, nie mógł się wstrzelić, popełniał straty, ale na finiszu zrobił to, czego oczekuje się od lidera – poprowadził Wizards do zwycięstwa. Pomógł im odrobić 4 punkty straty na dwie minuty przed końcem. Najpierw sam zakończył kontrę, a za chwilę po zbiórce uruchomił szybką akcję dalekim podaniem do Marcina Gortata. Natomiast na 26 sekund przed końcem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie zdobywając punkty po penetracji. Pelicans odpowiedzieli i Wizards mieli 7 sekund na oddanie zwycięskiego rzutu. Ponownie piłkę dostał Wall. Minął broniącego go Briana Robertsa, wszedł pod kosz, ściągnął na siebie trzech obrońców i świetnie znalazł wolnego Nene.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Muszę powiedzieć, że Wizards w tym sezonie to jest bardzo ładnie poukładany zespół. Każdy wie co ma robić i robi to dobrze. Akurat w tym meczu nie zadziałała ich mocna bron czyli trójki, ale grę ciągnęli środkowi. Kilka razy w tym sezonie zabrakło im zimnej krwi i przegrali wygrane mecze albo zacięte końcówki, ale muszę powiedzieć że nieźle się to ogląda. No i wreszcie pozbyli się Wesołego Janka.