Trade-deadline za nami. Nie wstrząsający, ale Larry Bird wyczekał i ukradł nagłówki tuż przed godziną zero wymieniając Danny’ego Grangera na Evana Turnera. To fascynujący ruch, omówiliśmy go w Między Rondem a Palmą (ok. 11) – Adam pisze o nim już tutaj – ale ostatniej nocy rozegrano też drugą odsłonę potencjalnego finału NBA i starcia dwóch gigantów.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ten wsad LBJa taki nostalgiczny – klasyczne LeKroki, ahh gdzie te czasy kiedy połowa komentarzy dotyczących James’a brzmiała: “LeBron kroki”?
lebron kroki :D
teraz zamiast LeKroków były DuraKroki, czyli w ostatecznym rozrachunku sędziom się zgadza ;)
Nie uważam tego za Statement Game dal Miami, tak jak pierwszy mecz dla OKC tez nie wiele znaczył. Owszem LBJ był wielki i grał swietny mecz ale 8 Strat to za dużo. Uważam że bohaterem(cichym) tego meczu był D-Wade który udowadnia że jeśli ma czas żeby odpocząć, potrafi grać jak top 5 gracz ligi. Dalej jest świetnym obrońca a i celownik jest nastawiony odpowiednio. Do 100% szczęścia brakuje tylko tego rzutu za 3, a grało by mu się zdecydowanie łatwiej. Widać to choćby po LBJ który zaczął trafiać na dużym procencie i otworzyła mu sie droga do kosza bo obrońcy musza podchodzić bliżej przy lini 7,25. Co do meczów OKC – Miami może byc jak w zeszlym sezonie w konfrontacji z Indi gdzie praktycznie każdy mecz byl Blowautem. Ciekawe jak wyglądał by finał ale myślę że OKC jest jeszcze zbyt nie ogarnięte i widac było że Brooks absolutnie nie radzi sobie w momentach kryzysowych. Westbrook wyglądał dobrze ale chyba było wiadomo że z rzutem może być problem szczególnie że Miami świetnie radzi sobie w obronie przeciwko PG/SG. Nie wiem czy Brooks nie powinien postąpić jak Kidd(z D-Willem) i na jakiś czas przerzucić Westbrooka na ławkę. Łatwiej grało by mu się przeciwko 2 unitom i mógłby spokojnie wejść w sezon.
@artur
Jeśli to nie było Statement Game dla Miami to co to było?
“Co do meczów OKC – Miami może byc jak w zeszlym sezonie w konfrontacji z Indi gdzie praktycznie każdy mecz byl Blowautem.”
WTF? Praktycznie każdy mecz? de facto game 7 był blowoutem, no może jakbyś się upierał to również game 6. Chyba chodzi Ci o Heat-Spurs?
PS. Po co Heat Granger?
@grasshooper
fenomenem jest to, że Sam Presti ma talent do wyboru zawodników, gorzej już sobie radzi w sprawie skompletowania staffu trenerskiego.
Cieszę się, że LBJ nie odpuścił MVP.
Masz racje to były normalne mecze w wykoaniu obu drużyn. Miami zwykle trafia 54.7 procent swoich rzutów z drugiej strony OKC co mecz rzuca 37.8 i 10 procent za trzy. Mecz jak mecz. Super ogląda się starcie Lebrona z Durantem. Smutno wygląda konfronntacja Spo vs Brooks. Jeszcze gorzej wygląda Brooks w momencie kiedy grasz kontuzjowanym Westbrookiem z Topową obroną na obwodzie Brawo. Jak dla mnie gdyby zagrali dzis, mogły by się proporcje odwrócić i moglibysmy mówic o Statement Game dla OKC.
Mecz numer trzy 96-114 dla Miami
mecz numer pięc 79-90 dla Miami
mecz numer sześć 91-77 Dla IND
mecz numer 7 76-99 dla MIami
Tak naprawdę tylko pierwsze 2 mecze i 4 były wyrównane. Oczywiście najwazniejszy dla Serii był pierwszy przegrany mecz przez Ind na wyjeździe 113-114.
Hmm…nasuwa się pytanie, w takim razie czym dla Ciebie jest blowout lub statement-game? Bo widzę, że mamy różne definicje. Nie odpisuj, nie musisz:)
Pozdrawiam.
Nie nostalgiczny, tylko wszyscy tak robia i jest ok, a do LBJ ssię czepaisz jak prawdziwy polak który zawsze będzie staral sie zgnoic lepszego. LBJ jest MVP i udowadnia to od zawsze, Durant ladnie rzuca ale jak pisałem kilkukrotnie wcześniej to go nie zaprowaszi nawet do finałów konferencji. Jak przestawi swoja grę i zacznie grac jak LBJ jak prawdziwy MVP to wtedy może pomarzyć o czyms wiecej niż tylko król strzelców. Wspomnicie moje słowa. Pozdrawiam
Przecież nikt się go nie czepia?? Uważasz że 8 strart jest okey, nic się nie stało LBJ(MVP) to może?? Oczywiście że Lebron jest najlepszym koszykarzem na świecie, udowadnia to już 3 sezon. Choć w tym sezonie statuetka należy się Durantowi. LBJ po prostu nie musiał sie starać, ma dwóch allstarów, zawodników top 10 ligi(Bosch może top 20) trenera który wie jak to poogarniać i na końcu ma zespół który jest Drużyną. OKC to zbiór ogromnego talentu i atletyzmu ale brakuje tam kogoś kto wprowadzi trochę taktyki. Chemia to nie wszystko. Zamiast narzekać jak to wszyscy gnoją LBJ, WHO? Ciesz się ze w tym sezonie jest ktoś kto wogółe wystartował po to miano!
Wade w tym sezonie miał 4-5 meczów na poziomie top 10 ligi, a zdarzały mu się takie okresy że grał na poziomie 50 gracza. OKC jest b. dobrze poukładana, ma świetnych role players, bardzo dobrego Ibake (coś jak Bosh). W MIA nie jest tak kolorowo dwaj kluczowi gracze Battier i Allen grają fatalnie, nie mówiąc już o Haslemie który chyba już nie umie grać w kosza.
Nie twierdzę że OKC jest lepsza, ale też w MIA nie jest tak kolorowo jak piszesz.
Zgadzam sie z Toba, tylko że Wade zawsze kiedy trzeba wznosi sie na wyżyny albo chociaż gra b.dobrze. Zdecydowana różnica to Trener i organizacja. Pat wie co trzeba zrobić, tak jak teraz zostawił sobie miejsce w składzie być może po Grangera. NIestety OKC z Brooksem wygląda meeeega słabo!!
Sprecyzuj kolego co znaczy “zawsze, kiedy trzeba”? Bo jeżeli gramy o home court advantage, to każdy mecz jest sezonu jest tak samo ważny i trzeba wygrać, a jak gramy w PO to trzeba móc zagrać w każdym meczu serii. To że Heat w zeszłym roku wygrali z Indy i SA (cudem w 7 meczowych bataliach) to nie była zasługa, że Wade spiął się na dwa mecze w każdej serii (pewnie kiedy trzeba jak to uważasz), tylko szczęście, że tyle wystarczyło, mimo że na więcej zdrowie nie pozwoliło…
Pozdrawiam
Arturze pisałem swoja wypowiedź do koleigi Mishu.
Jeżeli ta uwaga była skierowana do mnie, to sprostuję tylko, iż była to całkiem czytelna – w moim przekonaniu – ironia i jeżeli ktoś tego nie widzi to bardzo mi przykro…
Nie była to odpowiedź w twoją strone tylko VIPMEn 4 :)
Właśnie o tym pisałem jakiś tydzień temu, że prawdopodobnie zaraz będzie tak, że wystarczą 2-3 świetne mecze Jamesa, wygrana nad Oklahomą i zaraz pojawi się jakiś baran który będzie udowadniał, ze to Lebron jest MVP tego sezonu.To po wyżej to najlepszy przykład, właśnie się dowiedzieliśmy, ze wszystko było od początku jasne a Durant to tylko “ładnie rzuca” i nic poza tym.Jeszcze z 3 mecze a dowiemy się, że to w zasadzie taka większa wersja Bryanta i wygrywali dlatego, że albo mieli łatwy terminarz albo to zasługa Ibaki i doświadczenia Dereka Fishera.
Taa, Durant w ogóle skończył się na Kill’em All…
Ten mecz OKC niestety potwierdza, że Scott Brooks to kiepski trener.Mimo iż każdy od początku wiedział, że Perkins jest bezużyteczny to i tak zaparł się i wystawił go w wyjściowej piątce.Teraz po meczu mówi “we didn’t have good rhythm tonight”, no kurwa, jak można być w rytmie skoro wpuszcza się na starcie gościa, który na tą chwile jest w dwumeczu po 11(sic!) minutach gry -23?
Pomijam już granie Westbrookiem po takiej przerwie, z takim przeciwnikiem bo na samym początku sezonu Rus potrzebował kilku spotkań żeby w ogóle złapać jakikolwiek rytm a i tak miał w tym sezonie może z 5 spotkań gdy wyglądał jak top 10 ligi.
Ten facet uczy się dwa razy wolniej niż inni, jest przywiązany do swoich rozwiązań jak wieśniacy z Konopielki do sierpa i do póki nie przegra 2-3 razy w ten sam sposób to nie wprowadzi ulepszeń.Jeśli nie daj Boże te drużyny spotkają się w Finale i Brooks znów zacznie lineupem z Perkinsem to w wypadku porażki pierwszym ruchem powinno być wywalenie go na zbity pysk.
Problem niestety z takimi trenerami jak Brooks, Del Negro czy Collins w Chicago za czasów Jordana jest taki, że dysponując ogromnym talentem graczy, są przez długi czas w stanie markować swoją indolencję i braki warsztatowe wygrywając mecze tylko potencjałem jednostek.Dlatego sądzę, że nawet mimo braku sukcesu Oklahomy, Brooks nadal będzie zasiadał na ławce do momentu aż pojawi się ryzyko utraty kogoś z duetu KD-Russell.
Tu się zgodzę, bo trzeba być slabym Scottem Brooksem zeby wpuszczac gościa po takiej przerwie w takim meczu zeby ambitnie ganail za wadem lub rio i znowu sobie cos zerwal. Trzeba go przetrzeć z jakims Milwaukee albo innymi przedskoczkami a nie z ostrymi jak zyletki graczami Miami. LBJ jedynu, słuszny i wieczny MVP !!!
Brooks już dawno nie powinien być trenerem OKC. Tępy ogórek z niego. Perk to woda na młyn dla Miami. Przypomnę, że ściągnęli go aby skutecznie rywalizować z Lakersami, których od 2 lat nie ma już wśród kontenderów. I nie ma już tego stylu w którym Lakersi grali wśród topowych drużyn lig. Ale Brooks dalej gra tak samo. I dalej na small bal wystawia kloca do obrony mało ruchliwych, wielkich centrów. Good luck.
Odrzucam też argument, że przy Brooksie chociaż młodzi się wylansowują. Młodzi zdolni w OKC to zasługa manegementu a nie Brooksa. On jakby mógł to by grał Fisherem na PG/SG i SF. I niestety dobry wynik OKC broni Brooksa, choć zawdzięczany jest wyłącznie graczom.
Oczywiście, że w finale rozpocznie z Perkiem w s5. Może tylko Brooks założy modniejsze oprawki w swoich zerówkach, żeby wyglądać jeszcze poważniej i ynteligentniej.
Jak po tym sezonie go nie wywalą to zacznie się spadek po równi pochyłej OKC, bo zaczną się frustracje graczy będących w swoim prime a nie da się już tłumaczyć kolejnych porażek ich młodością i niedojrzałością.
“LBJ po prostu nie musiał się starać” – nie Panie Arturze, rzeczywiście nie musi/musiał… To co gra na razie w tym sezonie samo sobie przyszło (pewnie się jeszcze dowiem że “jak zwykle”). Czytam w kółko to zdanie i coraz bardziej irracjonalnie brzmi. Pewnie bilans Miami ugrali sami Chris “17/7” Bosh i Dwyane “nie gram w 1/3 spotkań” Wade. A boxscore to się w ogóle nabijał za stanie przy linii autowej i czekanie na swoją kolej. Coach SPO powinien chyba pogadać z LBJ, żeby się w końcu zaczął starać, bo od tej jego ściemy bilans im się psuje… Jednym wychodzi ten sport lepiej, innym gorzej to fakt, ale stwierdzenie, że Durant się naszarpał, a LBJ nie musiał się starać to takie brednie, że aż żeby bolą.
Ale że za dużo czasu nie ma bo robota goni to tylko jeszcze jak dla mnie to bohaterem meczu jest Scott Brooks. Co ten gość robi na tej ławie? Ja wiem, że w wyczynowym sporcie nawadniane jest ważne, ale brać timeouty tylko po to, to szkoda jednak, a innych efektów nie widziałem. Dobrze, że Kendrick pachwinę naciągnął, bo nie wiem jak to wtedy by wyglądało, gdyby forsował go na 30 minut np.
Pozdrawiam
A co do dyskusji o MVP to może zaczekajmy wszyscy, aż sezon się skończy? Bo za tydzień znowu napiszecie Panowie redaktorzy, że KD wygrywa zdecydowanie w tym wyścigu, a za dwa tygodnie, że LBJ przypomniał kto tu rządzi…
No właśnie.. A nuż morderczo skutecznie zaatakuje z drugiego szeregu Paul George albo brawurowo wprowadzając NYK do playoffs Melonik… ;-)
Jedyny skuteczny atak George’a na mvp musiałby byc naprawdę zabójczy (czytaj z nożem na konkurencję) :) Jest najlepszym graczem drużyny z najlepszym bilansem, ale mimo to nie jest graczem kalibru mvp, not yet…
Dojrzeje jako ojciec… :-p
Co do MVP – jeśli obaj utrzymają dotychczasowy rytm to nagrodę dostanie ten, który będzie miał lepszy bilans na koniec. Że niby zapewnił swojej drużynie HCA w ew. finale.
Spokojnie Panowie, to tylko zasłona dymna trenera Brooksa przed ewentualnym finałem z Miami ;) On nie mógł odkryć swoich kart przed tym mądralą Spo ;) Zobaczycie w finale jak pomysłowo OKC będzie grać, i czy wtedy trener Spo znajdzie odpowiedź na “nową” OKC ;)
Prowadzi drużynę jakby cały czas w jakiejś zasłonie dymnej siedział i wyjścia z niej nie mógł znaleźć :)
Finał to będzie, jak wcześniej na Miśki nie trafią..
ja już sam nie wiem, jak to tłumaczyć. Może ten Brooks taką chemię w zespole tworzy, jest takim megamotywatorym, załatwia tanie fajki, jak onegdaj Tomek Hajto? przecież oni prawie nic nie mają ustalone. Nie ma gry pod Ibakę, Durant walczy z wszystkimi, Russ (już mniej) i Reggie Jackson (coraz bardziej) są w swoim własnym malutkim świecie, gdzie są tylko oni i obręcz.. Teraz widać, jak mógłby się przydawać Perry, gdyby Brooks nim trochę pograł w poprzednim sezonie. teraz to samo jest z Adamsem, który nic nie gra, bo jest Kendrick “drzewa umierają stojąc” Perkins.. Szaro to widzę, jedyna szansa to gra wszystkich na swoim maksie, co i tak może być storpedowane przez Scottiego jego bogatykm playbookiem. Mimochodem najlepiej oddały to słowa Wielkiego Wojciecha M. z all-starów, kiedy to stwierdzał, iż “Scott Brooks nie byłby sobą, gdyby nawet na mecz gwiazd nie przygotował paru specjalnych zagrywek”.. a na ekranie Durant rzuca daleką trójkę przez ręce..
W czasie sezonu Brooksa już nie posuną, po sezonie przypuszczam, ze wątpię. Tylko wiecznie oszczedzając to się jednak tytułu nie wygra, a w 2016 Durant skończy w Lakierach albo, z mała inspiracją Jaya Z (a może i Beyonce..)na Brooklynie
@ corso “Durant skończy w Lakierach albo, z mała inspiracją Jaya Z (a może i Beyonce..)na Brooklynie”
Sugerujesz, ze Beyonce da mu .. no…. tego … cukierka ;-)
Sugeruję, powiedzmy, że są na to większe szanse, niż na to, że cokolwiek dałby mu Kobe… :’-D który notabene pewnie będzie negocjował kolejny swój maksymalny kontrakt..