Niesamowite, że jesteśmy już na półmetku sezonu regularnego. Ostatnie miesiące z koszykówką NBA były rozprawianiem się z wszystkim co nieprawidłowe lub potencjalnie krótkodystansowe. Koszykarskie peryferie, do których należą m.in. Charlotte Bobcats, przebijały się przez ocean błahych informacji tylko i wyłącznie w towarzystwie znacznie bardziej medialnych środowisk. Sukcesy malućkich zazwyczaj traktowane są jako dobry akapit do weekendowej kolumny. Powodem takiego tematycznego przesiewu jest brak zainteresowania czytelników bogatszą treścią w kontekście zespołu, który nigdy wcześnie nie przyniósł im radości z oglądania koszykówki.
Steve Clifford w gronie trzydziestu coachów NBA jest postacią niemalże anonimową. Stał się bardzo dobrym przykładem trenera, który swoimi decyzjami czy wypowiedziami nie odwraca uwagi od zespołu. Wyjątkowi specjaliści na trenerskiej ławce nie mają w zwyczaju prezentowania swoich dokonań poprzez manifesty w prasie. Ich stanowisko staje się całkowicie przejrzyste, gdy podopieczni zatrzymują jedną z najlepszych ofensyw w lidze na 31% z gry. To jest głos, jakim chce przemawiać prawdziwy trener i jego zdyscyplinowani zawodnicy. Cliffordowi udało się przekonać grupę młodych graczy, że sukces nie rodzi się tam, gdzie szukają go fani – na łamach gazet i portali. Skutecznie odizolował Bobcats od wszelkich intryg, dzięki czemu jego praca bardzo szybko nabrała sensu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Bobcats cechuje wczesny powrót do obrony: ich przeciwnicy zdobywają najmniej punktów z kontry (12.9/100 pos.), a oni sami nie kwapią się do zbierania piłek na ofensywnej tablicy – pozwalają przeciwnikom zbierać ich najwięcej (36.2/100 pos.)
Artykuł merytorycznie spoko, ale napisany strasznie kłującym po oczach egzaltowanym tonem. Mozna by pomyslec, że nie wiadomo jaka to historia sezonu. A Rysie mają bilans 22-28. Fajnie by było czytać bardziej chłodne analizy a nie peany na cześć tezy stojącej za artykułem – ok maja dobra obronę, ale nie egzaltujmy sie niepotrzebnie, na razie niewiele to znaczy jak się spojrzy na tabelę beznadziejnego wschodu…