Sztuką jest grać źle i wygrać. POR pokazało, że posiadają tę umiejętność i mimo nędznej skuteczności, lekkiego przymulenia liderów wschodnim wybrzeżem, dali radę wymęczyć zwycięstwo.
To nie był piękny mecz. On nawet koło brzydkiego nie stał. L. Aldridge pokazał jednak dlaczego jest ASGP. Oddał rzut, przy którym zespół Death brzmi jak „Wśród nocnej ciszy”. T. Chandler mógł mu, co najwyżej podwiązać nasieniowody.
Rozśmieszył mnie R. Felton, który próbował wczoraj rozprawić się z chyba niespodziewaną dla niego krytyką jak spadła na jego wątłe ramiona w ciągu ostatnich dni. Napisałem, w ostatniej NI, że jak Ray gra słabo to cały zespól wygląda jak plecha po defragmentacji. Cold hard facts. R. Felton jest przeciętym rozgrywającym, słabym obrońcą, o niewielkim talencie (co R. Felton robi lepiej niż inni? Kucharzy?), który nie zrobił nigdy realnego postępu. Idealna druga opcja w contenderze. Przytrzyma grę, coś wyciosa w drewnie. Cudów nie zdziała. Finezją nie zadziwi. Inni, którzy przyszli za nim już dawno go prześcignęli. Połknęli. Przetoczyli się. Wyminęli. W średniej zdobyczy punktowej, wśród rozgrywających Ray jest na… 31 miejscu w NBA… Ktoś wreszcie się zreflektował, gdzie leży problem. To co broni Feltona to kontrakt. Gdyby brał za to oręby, którymi nas co wieczór karmi tak z „ósmaka” byłby już od dawna tarczą strzelniczą dla rozstrzelanych dziennikarskich KBKs-ów. A tak za te swoje „trzy i pół” trudno się wydrzeć, żeby zaraz nie chcieć przeprosić. Felton to jednak ambitna sztuka. Próbował w 1Q udowodnić, ze statystyki kłamią i starał się przejąć mecz. Na złości. Na irytacji. Takie historie albo kończą się czymś więcej albo wzbudzają uśmiech. Wyszło niestety groteskowo. Ale punkt za spirit.
Cytując Maćka – Przytul Pocałuj Wiewiórkę. W zimie ma trudno.
Doug Collins nigdy nie był moim wielkim życiowym faworytem. Wzorem czy pomnikiem? Doceniam warsztat przy braku wielkich zdolności interpersonalnych. Choleryk, który rozwiązuje problemy szatni krzykiem i zastraszaniem zawodników. System trójpolówki: ozime (pierwszy sezon), jare (drugi), ugór (trzeci) (w WAS nie przeszli do ugoru i w PHI było od razu jare a potem dwa ogóry). Ale zrobił jedną celną uwagę. Która daje ciekawy asumpt do rozważań. Harujący jak wół przez całe spotkanie Carmelo Anthony w 4Q ma tak ciężkie nogi i jest tak wypluty, że nie ma siły pociągnąć zespołu, kiedy ten potrzebuje go najbardziej. Wczoraj był 0-5 w tym fragmencie gry i wyglądał, jakby zorał, ze dwie skiby tępym radłem. Trochę szczęśliwie zjawiły się trójki JR Smitha i T. Hardaway’a, które sprawiły, że mecz się ocieplił… Ale Melo był już wtedy w obórce.
No bo kto ma być realnie drugą opcją?
Amare był jak parująca pampucha. Nie dało się go dotknąć gołymi palcami.
Trener Woodson znowu robi za karkówkę na grillu. Skwierczy. I pędzlem się go pokrywa jakąś zalewą. Dochodzi. Raczej do kresu. Dopływa do brzegu. Koła nikt nie rzuci. Dlaczego NYK nie faulowali zaraz po 26 sekundzie do końca, a pozwolili POR zjeść cenne 14 sekund. Nie wiem. Może w EZO TV będą mieli rozwiązanie?
Rozmawialiśmy z Maćkiem o sytuacji M. Woodsona dziś przez dłuższą chwilę. Być może toczą się już jakieś rozmowy. Tam mniemam. Pan Mills podejmuje już jakieś przesłuchania kandydatów na kandydatów (wybory do Europarlamentu już za winklem). Ktoś się skrobie po głowie. Wchodzić do tej rzeki? Być odpowiedzialnym za katastrofę braku PO czy poczekać? Kto jest tak zdesperowany i wygłodniały na trenerski stolec?
Coś wisi w powietrzu. Odczuwam drganie eteru. Czy nowy trener uratuje sezon? Czy tę grupę która wygląda jak rozszczepione jądro plutonu da się jeszcze połączyć jakimś sznurkiem od snopowiązałki w jakąś większą całość? Gdzie jest w tym wszystkim Melo? Jakie myśli zapisał jego pamiętniczek? Jaki jad sączy mu do ucha Lala? Czy diengi brzęczą czule?
Dwa tygodnie rozważań. Niepewności.
Moja predykcja?
Przyszły sezon w S5 A. Bargnani na czwórce….
DEATH? Uderz w stół, a nożyce się odezwą:
http://www.youtube.com/watch?v=Qd4q0Xx-u1Y :)