Znaleźliśmy się na półmetku sezonu, a to oznacza, że najwyższy czas wybrać najlepszego debiutanta pierwszej części rozgrywek. Podobnie jak rok temu, także teraz jest to bardzo łatwe zadanie, ponieważ Michael Carter-Williams zostawił konkurencję w tyle. Rozpoczął swoją karierę w NBA od tego fantastycznego występu przeciwko obrońcom tytułu, kiedy zanotował 22-12-7-9 prowadząc Sixers do zwycięstwa i od tego czasu utrzymuje się na pozycji numer jeden wśród rookies. To było niezwykle mocne wejście, które spowodowało, że oczekiwania wobec niego natychmiastowo wzrosły. Nie każdy potem potrafi temu sprostać. Takim przykładem był chociażby Brandon Jennings. 17-9-9 w pierwszym meczu, chwilę później 55 punktów, ale później było już znacznie gorzej i ostatecznie zajął trzecie miejsce w głosowaniu na Rookie of the Year. Na szczęście w przypadku MCW jest inaczej i utrzymuje swoją bardzo dobrą grę. Jest najlepszym strzelcem wśród rookies, najlepszy podającym, zbierającym i przechwytującym. Jest też na dobrej drodze, żeby zostać piątym debiutantem w historii z średnimi na poziomie co najmniej 15 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwytów. Przed nim dokonali tego tylko Magic Johnson, Michael Jordan, Penny Hardaway i Chris Paul. Znaleźć się w takim gronie to naprawdę spore osiągniecie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
A Tony Snell?