Za tydzień minie rok od meczu z Hawks, w którym Rajon Rondo doznał kontuzji kolana. Długo musieliśmy czekać, żeby ponownie zobaczyć go na parkiecie, ale wczoraj wreszcie wrócił i rozpoczął spotkanie z Lakers w pierwszej piątce.
Znowu jest podstawowym playmakerem Celtics, ale to już jest zupełnie inna drużyna niż ta, w której grał swój poprzedni mecz. Nie ma już KG, Pierce’a, na ławce siedzi Brad Stevens, a Celtics są poza pierwszą ósemką na fatalnym Wschodzie. Rondo wraca do zupełnie innego otoczenia i też jego rola w zespole się zmieniała. To on ma teraz stać się pierwszoplanową postacią w Bostonie, liderem drużyny i wczoraj ogłoszono też, że został kapitanem, przejmując opaskę zostawioną przez Pierce’a, który przez ostatnie lata pełnił tę rolę.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Rondo wbrew pozorom wyglądał gorzej niż D Rose po powrocie, grał tylko po jednej stronie parkietu, natomiast pod swoim koszem momentami przypominał starego Shaqa w dynamice ruchów.
Cieszy natomiast, że w ataku nie brakowało mu werwy i grał z typową, choć nie tak płynną jeszcze, dla siebie zmienną motoryką.
RR w obronie może teraz sobie bimbać, Boston i tak tankuje. Ważniejsze jak wygląda Jego gra, współpraca z młodymi KO, JS, i innymi.