Sfrustrowany Kevin Garnett szuka swojego rytmu

1
fot. Harry E. Walker / Newspix.pl

Brooklyn Nets zakończyli miniony rok kolejną dotkliwą porażką, tym razem w San Antonio. Szybko pozwolili uciec gospodarzom, właściwie w żadnym momencie im nie zagrozili, a pod koniec trzeciej kwarty przegrywali już różnicą 32 punktów. W czwartej kwarcie nieco zmniejszyli straty i gdy tylko usłyszeli końcową syrenę szybko uciekli do szatni, czując ulgę, że ten mecz wreszcie się zakończył. Ale to jeszcze nie był koniec upokorzenia dla gości.

Spurs w ostatniej akcji nie chcieli ich już dobijać i przekołowali piłkę, jednak po upłynięciu 24 sekund na zegarze pozostało jeszcze 0.2. Mecz trzeba było dograć od końca, Nets musieli wybić piłkę z autu, ale brakowało im ludzi, ponieważ większość drużyny była już dawno w szatni. W tej sytuacji Jason Kidd był zmuszony poprosić o timeout na finiszu blowoutu, czekając aż któryś z zawodników wróci, żeby mieć pięciu na parkiecie. Przydał się wtedy Andrei Kirilenko, który w tym meczu wystąpił po raz pierwszy po ponad półtoramiesięcznej przerwie i co prawda nie uchronił Nets przed porażką, ale wrócił na boisko, żeby zobaczyć jak Mason Plumlee wyrzuca piłkę z autu. Koniec.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

1 KOMENTARZ