Flesz: Rose zatrzymany w Miami, ławka Lakers potrząsnęła Clippers

15
fot. AP

Miami Heat rozpoczęli swoją pogoń po three-peat stosunkowo łatwym entree w nowy sezon. Atak space-and-pace przypomniał o sobie już od końca pierwszej kwarty, gdy obrońcy tytułu zaczęli uzyskiwać przewagę i w drugiej prowadzili już 41:20.

Heat trafili 11 z 20 rzutów za 3 (6/8 za rogów), a trapująca obrona sprawiała kłopoty Derrickowi Rose’owi, który w oficjalnym debiucie zdobył tylko 12 punktów z 15 rzutów (1/7 za 3) i miał więcej strat (5) niż asyst (4).

The Great Norris Cole skończył layup po akcji coast-to-coast i na początku czwartej kwarty Heat prowadzili już 83:58. Kradnący piłki Jimmy Butler (20 punków, 5 przechwytów) i Bulls mieli jeszcze w sobie jeden run 29-12, ale Shane Battier trójką z rogu, a potem LeBron James zamrozili w ostatnich dwóch minutach mecz otwarcia w TNT. Miami Heat – Chicago Bulls 107:95.

James i Dwyane Wade nie musieli być we wtorek na szczycie swojej gry. James zdobył 17 punktów z 11 rzutów, miał 8 asyst i 6 zbiórek. Wade 13 punktów z 13 rzutów. Chris Bosh w agresywnej wersji (szczególnie jeden rzut z łokcia po pindown 4/5 z Haslemem, niewidziany wcześniej) rzucił 16 punktów z 11 rzutów, miał 6 zbiórek, 3 bloki i jeden videobomb.

To jednak Cole, Battier i fantastycznie atakujący closeouty i podający Ray Allen (11 punktów, 7 asyst – jego career-high w Miami) zrobili przed przerwą ten mecz runem 31-5 przeciwko ławce Bulls. To trio zagrało jak MVP i wykombinowało 36 punktów i 11 asyst (8/13 za 3).

W Chicago Carlos Boozer był jedynym, który miał gorącą rękę, kończąc z 31 punktami (13/18). Joakim Noah grający świeżo po kontuzji pachwiny, nie mógł wykończyć dunków przy obręczy na 1/4 z gry (2 pkt) i 11 zbiórek. Luol Deng spudłował wszystkie pięć trójek (4 pkt), a Mike Dunleavy obudził się dopiero w czwartej kwarcie (9 pkt).

Heat trafili 51.4% rzutów z gry i asystowali przy 70% swoich rzutów. Nie było tak różowo, bo jeszcze sporo offseasonowych niedociągnięć przy prostych podaniach (20 strat), ale mimo to dominujące zwycięstwo. Bulls trafili tylko 7 z 26 trójek.

The Great Norris Cole prawie zerwał Rose’owi ACL:

Rezerwowi Heat zrobili mecz w Miami? Rezerwowi Los Angeles Lakers zrobili sensację w Staples Center. 76 punktów. Lakers – a dokładni zmiennicy – rzucili wszystkie 41 w czwartej kwarcie i hellllllo Los Angeles Clippers. 116:103 Lakers, którzy są 5-0 w meczach otwarcia, gdy grają bez Kobe’go Bryanta.

Zimny prysznic dla Clippers w tym szybkim, bardzo szybkim meczu – dokładnie tak jak Mike D’Antoni lubi i sobie życzy. Różni nieznani i mniej znani ludzie typu Xavier “Get Him to Your Fantasy Team” Henry (career-high 22 punkty, 3/4 z 3) czy Jodie Meeks (13 punktów, 3/6) nagle zaczynają trafiać i rywale nie do końca wiedzą co ich trafiło.

Lakers trafili 14 z 29 trójek, mieli 18 ponowień (Jordan Hill 7). Pau Gasol rzucił 15 punktów, miał 13 zbiórek, 5 strat, ale grał tylko 24 minuty – najwięcej (!) ze starterów Lakers.

Jordan Farmar rzucił 16 punktów i miał 6 asyst z ławki, razem z Henry’m, Meeksem i Hillem (12 punktów, 8 zbiórek) robiąc ten mecz dla Lake Show.

Kilka imponujących quick-hitterów po timeoutach Doca Riversa, ale nad tą obroną czeka go jeszcze bardzo dużo pracy.

Cóż, Rivers nie był jedynym trenerem, który nie był zachwycony obroną w tym meczu.

Choć zawsze, gdy D’Antoni denerwuje się o obronę, rośnie mu nos.

D’Antoni maaa swóóóój team – hi hi. Mój typ na 8 miejsce Lakers wygląda ŚWIETNIE po 1/82 sezonu.

Chris Paul rzucił 15 punktów z 13 rzutów, miał 11 asyst, 6 zbiórek i 5 przechwytów, DeAndre Jordan trafił fade-away’a (:>) na 17 punktów, 11 zbiórek, 3 bloki i 3 przechwyty, a Blake Griffin miał 19 punktów z 15 rzutów i 7 zbiórek.

JJ Redick wyglądał bardzo, bardzo dobrze w pierwszej kwarcie, trafiając rzut za rzutem, potem zniknął – 13 punktów z 12 rzutów w 34 minuty.

Hellllo Clippers. Who needs Kobe?

Indiana Pacers rozpoczęli czwartą kwartę runem 17-4 i relatywnie łatwo pokonali na własnym parkiecie Orlando Magic 97:87. Magic, którzy szykują swoją tankującą formę, więc trzymali się w grze tylko przez trzy kwarty.

Victor Oladipo został kilkukrotnie zablokowany przy obręczy i w debiucie zdobył tylko 12 punktów z 11 rzutów, wchodząc z ławki rezerwowych. Dla Magic Andrew Nicholson – też z ławki – rzucił najwięcej, bo 18 punktów z 10 rzutów, wszystkie w pierwszej połowie.

Pacers zablokowali 18 rzutów (rekord hali), zatrzymali Magic na 38.7% z gry i sami trafili 47.9%. Paul George od startu w formie na 24 punkty z 16 rzutów (3/6 za 3), 6 zbiórek, 5 asyst i 3 bloki. Człowiek Dynamo Lance Stephenson już zajął miejsce w piątce na 19 punktów z 12 rzutów (2/3 za 3), 7 zbiórek i 5 asyst. Roy Hibbert miał tylko 8 punktów, ale dominował w środku na 16 zbiórek i 7 bloków.

Pierwsze koty za płoty. Helllllo Clippers.

Poprzedni artykułMiami Heat odebrali pierścienie
Następny artykułClippers zaczynają sezon od zimnego prysznica

15 KOMENTARZE

  1. Bosh w formie (bomba przy ceremoni i przy wywiadze Jamesa;D ), Mario powitał Derricka Rose’a po jego przerwie od NBA stealem w pierwszym posiadaniu, później Cole poprawił łamiąc mu kostki i osobiście się zawiodłem po tym co widziałem w preseason (tak… preseason)

    btw. wow Lakers…

    0