Rok temu Lakers przystępowali do sezonu mając w składzie Kobe’go Bryanta, Dwighta Howarda, Steve’a Nasha, Paul Gasola i Metta World Peace’a. Wyglądali imponująco ‘na papierze’ i byli uważani za jednego z głównych kandydatów do mistrzostwa. Miało być tak pięknie… To miał być początek kolejnej dominacji Lakers. Plany były wielkie, ale ostatecznie mało brakowało, a nie znaleźliby się nawet w playoffs. To był dla nich bardzo trudny rok. Nie tylko drużyna nie funkcjonowała jak należy, ale też w trackie sezonu zmarł ich właściciel Jerry Buss, na koniec rozgrywek Kobe zerwał ścięgno Achillesa, a w wakacje odszedł Howard. Wszystko się posypało.
Teraz, po raz pierwszy od bardzo dawna Lakers nie są w gronie najlepszych drużyn na Zachodzie i istnieje spore ryzyko, że ominą playoffs (dopiero po raz trzeci od 1976 roku). Jak na razie w Los Angeles jest przede wszystkim mnóstwo znaków zapytania, na czele z tymi o zdrowie Bryanta i przyszłość drużyny. Nadzieją dla nich ma być kolejny offseason. Wtedy będą mieć mnóstwo wolnych pieniędzy, planują ponownie zbudować gwiazdorski zespół i wrócić do walki o tytuł. Tylko czy Lakers nadal mają tak wielką siłę przyciągania jak wcześniej? To nadal ta sama marka, ten sam szyld, ale czy Jim Buss jest w stanie poprowadzić swoją drużynę do równie dużych sukcesów co jego ojciec?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Zachód jest za mocny, nie wejdą do PO. Chyba, że Nash i Gasol będą się trzymać naprawdę zdrowo.
Nash zdrowy? On nie jest zdrowy nawet jak nie gra i to jest problem.