Przegląd najlepszych akcji pierwszych dni pre-season

0
fot. Hector Acevedo / Newspix.pl

Było trochę latania na początku rozgrywek przedsezonowych. Nie chce zarzucać czegokolwiek europejskiej koszykówce (wyłączając z dyskusji CSKA Moskwa), ale pierwsze dni z NBA zdjęły nam z oczu klapki, które nieumyślnie mogły nałożyć turnieje międzynarodowe, jedyna dostępna dawka świeżego basketu w trakcie off-season. Jesteśmy więc z powrotem w krainie czarów i znów cieszymy oczy widowiskiem, które samo wyznacza sobie standardy.

Mogliście nie mieć czasu bądź nie zdołaliście ogarnąć wszystkiego, co działo się w trakcie tych trzech dni. Wiele można zawrzeć w analizach, co też robią Maciek i Adam, ale w obecnym społeczeństwie obraz ma znacznie silniejszą siłę przekazu, a to z kolei ma swoje lepsze i gorsze strony. W przypadku highlightów NBA wszystko dzieje się automatycznie, bez udziału skomplikowanych procesów myślowych. Tak naprawdę nikt za nas nie wciska replay po stokroć przy kolejnym face-dunk’u Blake’a Griffina.

– Zabawę rozpoczął Kevin Durant i jego monster-jam z meczu przeciwko Fenerbahce Stambuł. Oklahoma City Thunder mimo wielu ostrzeżeń pojechała do Stambułu na obóz przygotowawczy. Wszystko wskazuje na to, że bawili się dobrze. Na Starym Kontynencie zadomowią na dłużej, gdyż kolejnej nocy zagrają w Manchesterze z Philadelphią 76ers.

W drugim filmiku Serge Ibaka. Skrzydłowy poświęcił całe lato, aby mieć absolutną pewność, że może robić takie rzeczy bez żadnych ograniczeń.

– Ktoś mówił, że Los Angeles Lakers bez Kobego Bryanta są strasznie nudnym zespołem, ale to nie zmienia faktu, że tak jak wszystkie pozostałe drużyny – mają swoje mniejsze historie, które przyozdabiają okres przygotowań do (tank-mode?) rozgrywek 2013/2014. Tutaj w roli głównej człowiek mający rzekomo za mało do zaoferowania nawet dla Monty’ego Williamsa.

– Philadelphia 76ers może być pierwszym tak szczerze tankującym zespołem, ale to nie znaczy, że automatycznie przestaną reprezentować poziom NBA. Jest tam kilku high-flyer’ów, którzy starają się zrobić wszystko, aby ludzie marketingu Sixers mieli materiał wideo, jakim zachęcą fanów do odwiedzania Wells Fargo Center.

– Steve Nash odpoczywał w pierwszym meczu Los Angeles Lakers, bo Mike D’Antoni nie chciał grać coraz szybciej starzejącym się Kanadyjczykiem w back-to-back. Wrócił na starcie z Denver Nuggets i był zadowolony, że Ty Lawson zmuszony był łapać oddech po kilku akcjach przez Nasha wyprowadzonych. W tym posiadaniu Steve wygląda jak młody Ricky Rubio.

Potem był jeszcze Darius Johnson-Odom. Bez pardonu dla przeciwnika.

– Z Maćkiem rozmawialiśmy o tym, co Derrick Rose jest już w stanie robić. Przy zawodniku Chicago Bulls trzeba uwzględnić przede wszystkim próg tolerancji Toma Thibodeau, w gruncie rzeczy najbardziej wystraszonego trenera najlepszej ligi świata. Obserwowanie każdego kroku i każdego grymasu twarzy MVP wynika z wielkiej obawy. Obawy o to, że dynamiczny styl gry zawodnika ponownie będzie za dużym przeciążeniem dla jego – mimo wszystko – ograniczonego ruchowo ciała. Jednak Houdini przygotowywał się na ten występ bardzo długo. Płynność kozła za plecami jest poezją koszykówki.

– Chris Bosh zwolniony z łańcuchów w pierwszym meczu pre-season był retrospekcją bestii z Toronto. Brakuje nam tego zawodnika, dlatego powtarzając treść porannego Flesza – ten gość może skusić się na ofertę zawierającą zapis o budowaniu rotacji wokół jego umiejętności. Choć z drugiej strony NBA naszpikowana gwiazdami i młodzianami przygotowywanymi do roli franchise-player’ów mogła dawno zapomnieć o Krzyśku Boshu. Tymczasem w Miami zawrót głowy.

PS: Najlepszy koszykarz na planecie ziemia także grał w tym meczu.

– Ricky Rubio i Kevin Love muszą koniecznie poznać swoje potrzeby, aby przez cały sezon 2013/2014 jechać na jednym wózku. Proces ten może im również umożliwić rozwinięcie indywidualnych umiejętności. Silny skrzydłowy włączył do swojego repertuaru m.in. bounce-pass ala Ricky, jakiego nie powstydziłby się sam Joakim Noah czy Marc Gasol. Timing, finezja, pomysł – wraca Kevin Love.

– DeAndre Jordan od zawsze miał być bronią obosieczną. Jego defensywna niezdarność bardzo długo stała na przeszkodzie, ale z sezonu na sezon obserwujemy coraz dojrzalsze zachowanie środkowego Los Angeles Clippers. Czujne oko Doca Riversa powinno zadziałać stymulująco, bowiem w tym ciele tkwi jeszcze więcej shot-blockera. Poniżej jeden z najlepszych komików w NBA jest usposobieniem czegoś zupełnie innego.

– Po przenosinach do Oakland kilka osób stawiało w wątpliwości czysto praktyczny ofensywny arsenał Andre Iguodali. Ktoś zarzucał mu brak odpowiedniej szkoły wykonywania jumpera, inni sporadyczny brak użycia głowy do podejmowania decyzji, a jeszcze jedna grupa podkreślała, że Iggy stanowi przeszkodę sam dla siebie, zostawiając dużo niewykorzystanego potencjału. Nie rozwiążemy tych zagadek, ale Iguodala latał nad obręczami poprzedniej nocy.

Poprzedni artykułSzósty Gracz NBA Rank #70-61
Następny artykuł5-na-5: Power Forwards – najlepsi, przeceniani i niedoceniani