W rozpoczynającym EuroBasket meczu z Chorwacją koszykarze reprezentacji Polski przegrali z Gruzją 67:84.
Nie ma nas w Celje, ale otrzymaliśmy donos w drugiej kwarcie od jednego z zaprzyjaźnionych i obecnych tam dziennikarzy, że zrobiło się dziwnie niespokojnie na polskiej ławce. Zawodnicy szeptali do siebie, wychylali się, aby ukradkiem rzucić okiem na trenera. Zamyśleni asystenci bezszelestnie wertowali kartki, z trybun nie krzyczał nikt Hrvatska, tylko Adam Wójcik nadal wyglądał świetnie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Czytają?:>
Może któryś z młodych rzeczywiście czyta ;)
Nic więcej nie napiszę bo nadal odczuwam gdzieś w środku dziwny, piekący ból…
słyszałem wczoraj w radio jak jeden z naszych najważniejszych zawodników z pewnością w głosie zapowiadał ten mecz jako mocny statement siły reprezentacji – no to k.. mamy statement…
skoro czytają to analogia do Legii z poprzedniego artykułu pewnie zabrała im jajka – mogłeś się powstrzymać Maćku
Można było się wszystkiego spodziewać, ale nie tego, że nasi po prostu stulą uszy i położą się na parkiecie… Czy oni nie wiedzieli, że jedyna szansa na cokolwiek to wygrane z Gruzją i Czechami, oraz kosmiczny fart w jednym z pozostałych meczów?
A tak, będzie tak samo jak z piłką nożną – liczenie “matymatycznych szans”, i “dopóki piłka w grze”….
Niestety, dla nas Eurobasket właśnie się skończył.
Tylko po co było to pompowanie balonika? No po co ja się pytam???
Nienawidzę Koszarka w reprezentacji… jest tak epicko statyczny w grze, że…
Szkoda, że brakuje nam w reprezentacji kogoś kto ma jaja. Kto wejdzie na ten cholerny parkiet i złamie jedną, drugą, trzecią zagrywkę by poruszyć trochę ekipę, nada jakiegoś impetu.
Dlaczego Marcin nie odważył się ani razu zagrać przodem do kosza?
Dlaczego nikt nie potrafi u nas zagrać pick’n rolla z wysokim?
Dlaczego nikt nie atakuje obręczy (z małymi wyjątkami)?
Dlaczego Karnowski w ciągu kilku minut wygląda lepiej niż Lampe kiedykolwiek w meczu?
Dlaczego nie mamy ani jednego plastra w obronie na obwodzie?
Dlaczego nie wiemy jaką obronę gramy?
Dlaczego trener nie rotuje składem kiedy widzie, że 7-9 zawodników ssie w tym momencie?
Dlaczego nikt nie potrafi szybko odegrać do Gortata, kiedy ten akurat jest głęboko pod koszem?
Dlaczego Gortat dostaje piłkę tyłem do kosza gdzieś na 4 metrze?
Dlaczego Koszarek ma więcej fauli w IV kwarcie niż punktów?
Dlaczego Zamojski przy jedenastej próbie udowadnia Europie, że jednak Polacy potrafią rzucać za trzy?
Dlaczego nikt w trakcie meczu nie zagrał żadnego statement play, która by chociaż na moment poderwała drużynę?
Dlaczego nikt nie wykazał się żadną większą agresją w grze?
Dlaczego polskim sposobem na strefę jest kozłowanie na 7metrze w miejscu?
Jak dla mnie to cała nadzieja w Ponitce, serio. Gortat ok, zrobił swoje, bez fajerwerków, ale źle też nie zagrał. Ignerski do połowy wyglądał też całkiem spoko. Szubarga zrobił kilka fajnych wjazdów pod kosz przy okazji których wybierał “tą gorszą opcję”, ale przynajmniej miał jaja je zrobić, nie to co Koszarek. Ponitka może grał nieskutecznie i z ułańską fantazją, ale było w nim widać, że ma mnóstwo energii i chce poderwać drużynę do walki.
Cały czas zastanawiam się dlaczego Gortat przy wsadzie był taki… “przepraszam że wam wjeżdżam na kosz”? To była idealna sytuacja by jakimś gwałtownym dunkiem pokazać, że ku*** jest w nas życie i wola walki. Zamiast tego było prawie że podkulenie ogona… To jest chyba problem mentalny. Na parkiecie trzeba pokazać moc i siłę, być twardym, zagrać brudno, niech przeciwnik boi się o swoje zdrowie, niech ich boli ten mecz!
Well said sir. Dodam tylko, ze dopoki jedynka w team poland jest koszarek, a zmiennikiem szubarga to mozemy isc sie pierdolic.
Pompowanie balonika to nasz sport narodowy – Maciek wcale nie był gorszy po szparingach w Lublinie. Ale co ma biedny kibic zrobić jeśli nie żyć halunami?
Dla mnie niepokojące było gdy Szwedzi w ostatnich paru minutach zaczęli COKOLWIEK grać w obronie(pressing!) i nagle nie mogliśmy rozegrać ani jednej akcji, robiliśmy same straty + konkurs slam dunków Jeffa Taylora (który zresztą całkiem fajnie zagrał).
Ale spokojnie teraz będą “matemetyczne szanse” i “walka do końca”. I pewnie nawet wygramy mecz o nic z jakąś Hiszpanią/Słowenią.
Do boju biało czerwoni!!! :)
@Maciek: BTW zaprosiłeś tatę przed TV? ;)
Nigdy jeszcze nie dałem 5 gwiazdek za art z takim bólem.. wyglądało to jak trening, jakby nikt nie zdawał sobie sprawy co jest grane.
Po pierwszych punktach było widać że dalismy Gruzinom mecz – pomyśleli że mogą to wygrać, biegali szybciej, rzucali skuteczniej, w obronie grali o wszystko, a polacy nie reagowali.. wtedy Gruzini nie odpuścili i przegraliśmy ten mecz po pierwszych paru minutach. Co jeszcze się rzucało w oczy to nierzucający Koszarek. Pusta trumna, obrońca bez balansu, a ten rzuca z obwodu.. (cegła ledwo dotykająca obręczy), albo ładny wjazd na kosz i w górze, bez rąk obrońców rzut… na obwód (i próba zza linii już nie pamiętam kogo ale czy to ważne, skoro tak standardowo nieskuteczna?).
Aha i jeszcze jedna rzecz, która mi umknęła. Tyle mówiło się o grze pomiędzy naszymi wysokimi, o tym ile będzie zależało od chemii między nimi. Ok fajnie, Marcin widzi Macieja, Marcin chętnie odgrywa z low post do ścinających (CZASAMI?!) zawodników lub rzuca crossowe podania.
Natomiast Lampe ewidentnie szuka wykończenia akcji, szuka statystyk wręcz.
Najbardziej utkwiła mi sytuacja przy rzucie wolnych Gruzinów, w której to Lampe nie zastawił swojego zawodnika rzucając się na piłkę, która leciała prosto w ręce Gortata, co wykorzystał Gruzin przeskakując ich obu.
Fajnie Maciek zamiast +1 reb mamy -2 punkty. Może to incydent, a może objaw nie tak doskonałej komunikacji jakby to się mogło wydawać, tudzież współpracy w jedną stronę.
Problem jest tak naprawdę jeden- brak ciemnoskórego z USA na jedynce.
Problem to też media które nie wiedzieć czemu po przygotowaniach i sparingach z outsiderami zrobiły nagle z repry faworytów i czarnego konia Eurobasketu.
Polska mentalność jest już taka, że chyba czytając takie bzdury w gazetach i necie Polacy w to uwierzyli i podeszli do tego meczu roszczeniowo z nastawieniem ze należy im się wygrana i Gruzini powinni się poddać bez walki.
Jakby byli wyśmiewani i mieszani z błotem od samego początku, jakby w nich nikt nie wierzył to na pewno by się potrafili zmobilizować żeby pokazać że wszyscy się mylili. Pompowanie balona jest niedźwiedzią przysługą. Chyba to narodowa przypadłość. Potrafimy zaskoczyć tylko wtedy kiedy jesteśmy skazywani na przegraną, w roli faworyta się nie sprawdzamy :(
Kiedy nic Ci nie wychodzi to wracasz to tej jednej jedynej zagrywki lub mano-o-mano, którą masz opanowaną do perfekcji, którą pomimo tego ćwiczysz zawsze, i wiesz że pomimo tego że przeciwnik też wie jak zagrasz to pkt i tak wpadną.
Czy mamy w drużynie samców alfa? chociaż jednego?
Czy rozgrywający potrafi zagrać pick&rolla? wie co to jest chociaż?
Czy ktokolwiek potrafi zagrać pick&pop?
Dlatego nie oglądam tych mistrzostw, a Wy? Macie jeszcze ochotę na polski basket?
Tomasz -> ja. Zawsze to sobie robię. Mimo, że wkurzam się w trakcie i obiecują sobie nie marnować więcej czasu to jak przychodzi co do czego znowu to robię. Mam cholernie malutką (ale zawsze) nadzieje, że się poprawią.
Aczkolwiek jak przypomnę sobie “Generała” Koszarka to ta nadzieja szybciutko znika. Zresztą nie tylko on wczoraj robił za statystę. Nawet nie mam siły wymieniać, analizować itp itd.
To wszystko zrobili już wyżej koledzy a to, że napisał bym w zasadzie to samo ponownie niczego nie zmieni :|
powiem tyle – byłem w Lublinie na sparingu z pseudo UK – fajnie to wyglądało jak z rezerwowymi rezerwowych rzuca się 48 pkt z darmowych trójek. nasze chopaki uwierzyli w swoją moc rażenia z dystansu z kulawiakami z dupy ale zapomnieli, że jeśli się chce wygrać coś poważniejszego to trzeba walczyć..
koszykówka to nie skórokopanie dla ciot, gdzie Koszarek byłby pewnie wyróżniającym się juniorem, farbowana blond trwała nie przeraża już przeciwników jak w 83im ( choć to mogła być niezła strategia z Czechami) a inni nagle pożyczają sobie potrzebne części ciała z kurnika pod Szlichtyngową…
żal…
żal…
żal…