LeBron jest lepszy bez Wade’a, ich duet nie działa

21
fot. AP Photo

Kiedy w meczu numer dwa LeBron James razem z Mario Chalmersem prowadzili run Miami Heat, Dwyane Wade siedział na ławce i tylko przyglądał się jak robią 33-5. Jego udział przy tej serii to jedynie 42 sekundy, które spędził w tym czasie na boisku. Do niego natomiast należał run w czwartej kwarcie Game 4. Miał 10 punktów podczas 16-9 i zrobił to właściwie bez pomocy LeBrona, który grał przez dwie minuty z ponad pięciu jakie trwała ta seria. W Game 6 znowu przyszła kolej na Jamesa. 20-7 na starcie czwartej kwarty, Wade na ławce.

Czy to przypadek, że Heat zanotowali decydujące runy, kiedy na parkiecie nie było duetu LeBron-Dwyane? Nie, w tych playoffs ten tandem nie jest tak zabójczy jak wcześniej i zespół spisuje się lepiej, kiedy nie grają razem. W finałowej serii ze Spurs jeszcze bardziej się to uwidoczniło. W dotychczasowych sześciu meczach Heat są -56, kiedy James jest na parkiecie razem z Wade’m. Kiedy LeBron jest sam +48, sam Wade +4.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

21 KOMENTARZE

    • Jasne. Weź wymień ikonę tego klubu, dzięki któremu Heat zdobyli swój pierwszy w historii tytuł, ulubieńca publiczności, ba! przyjaciela LeBrona.
      Pijarowo toż to masakra. To tak jakby Celtic’s zdezelowanego w latach ’90 Birda chcieli wymienić albo Lakers obecnie chcieli dostać coś ciekawszego za Bryanta.
      Może gdyby klubem rządził Bill Belichick ze swoją polityką, to wtedy ten temat byłby otwarty, póki co to czysta fantasmagoria.
      Dodatkowo Wade pewnie by chciał grać w dużym mieście z szansami na misia, a nie w Cleveland, gdzie nikt nie jeździ na wakacje, czy w chłodnej Minnesocie.
      Jedyną ciekawą opcją która przyszła mi na myśl są Nets:)
      Joe Johnson za Wade’a.
      Przepłacony Joe jest niezłym strzelcem i nie najgorszym obrońcą, wpasowałby się idealnie przy LBJ, a gdyby Heat nie chcieli jego gigantycznego kontraktu to mogliby go amnestionować, zapewniając sobie trochę kasy na ciekawszych FA.

      0
  1. Mogliście sobie darować tak daleko idące wnioski biorąc pod uwagę, że Wade gra na jednym kolanie i w tych finałach zaliczył aż jedną, spektakularną połowę, których w poprzednich PO miał 10 razy tyle

    Duet Howard – Kobe z zerwanym achillesem też jest do bani. Są 0-4 w PO i przegrali wszystkie serie od tamtego czasu

    0
    • Za to ty mogles sobie darowac wniosek o duecie Howard-Kobe z zerwanym achillesem. Rzeczywiście bardzo mądrze jest porównywać duet grający ze sobą trzeci sezon, bez żadnej długiej przerwy z dwójką która zagrała jeden niepełny sezon, właśnie z powodu kontuzji.
      Ja widzę sporą różnicę między graniem z lekkimi urazami, które nie wyłączają Cię z gry, a nie graniem wcale z powodu zerwania achillesa, przez które nie możesz nawet normalnie chodzić…

      0
          • ale oczywiście jeśli Ty widzisz tu jakiś związek to chętnie sie dowiem jaki ;)
            Może mnie oświecisz i zmienię zdanie.

            0
          • Moim zdaniem specjalnie przekoloryzował problem. Wade podobnie jak rok temu nie jest w 100% gotowy do gry, nawet chyba nie jest w 70%, czasem ma przebłyski jak game 4, ale to nie jest ten Wade, chociażby ze streaku. Stąd też uogólnianie i wyciąganie daleko idących wniosków typu “trade Wade”, nie ma sensu.
            Mam wrażenie, że takie były intencje Vojtazzza.
            Jeśli chcesz dokonać dokładnej egzegezy postu, to poproś autora.
            Jeśli go ładnie poprosisz, tak jak mnie, to pewnie Ci odpowie.
            PS. Przeczytałeś “Kobe” i się spociłeś, niepotrzebnie:)

            0
          • 1. Tu nie chodzi o Kobe’go tylko o nietrafione porównanie
            2. Ja wcale nie twierdzę że Wade jest zdrowy. Ale jakby nie było gra we wszystkich meczach. Bryant z Howardem nie mieli tej szansy. A to że ich współpraca nie wyglądała tak jak sie tego spodziewano to inna sprawa.
            Nie czepiam sie też uogólnien i daleko idących wniosków, po prostu nie widzę związku pomiędzy tymi przykładami :P

            Chciałeś mi wbić “szpilę”, ok, ale też trochę niepotrzebnie ;)

            0
          • Oczywiście że chodzi o wyjaskrawienie. Kompletnie bez sensu jest branie takiego porównania na tapetę tylko i wyłącznie dlatego, że jest to teraz wygodne i pasuje do jakiejś tam tezy, która normalnie nie ma miejsca. Takie szukanie sensacji, trzeba było pisać podczas streaku że Wade pieprzy spacing i się nie nadaje do Jamesa, jak rozjeżdżali całą ligę po kolei

            0
  2. Jak Miami wygra ten finał to w przyszłym sezonie raczej nic się nie zmieni. Wade się wykuruje i będzie ok. Zastanawiać się co dalej pewnie będą w przypadku przegranej i wydaję mi się że prędzej odejdzie Lebron niż Wade.

    0
    • A ja myślę, ze Wade opuści ( za rok) Miami i zakończy swoją karierę w Chicago. Siostra go namówi i razem z Rose’em i Noah zdobęda mistrzostwo dla Bulls :-). Pod warunkiem że Rose i Noah przeżyją kolejny sezon ;-) (co pod wodzą Thibsa nie jest takie pewne)

      0
  3. Bardzo dobry tekst – dwóch graczy obwodowych bez rzutu zabija spacing i nie jest to zadne odkrycie. Oczywistym jest ze Lebron bedzie lepiej radzil sobie indywidualnie bez Wade’a i vice versa.

    To jest to o czym pisałem tu dawno temu – Lebron musi mieć 4 strzelców i świetny spacing bo inaczej jego efektywność bardzo spada.

    0
  4. Ale gadanie bez sensu. Zgoda line-up ze strzelcami dobrze dziala, ale tylko do pewnego czasu – przy innej druzynie pewnie pasowalby inny wariant ofensywny. Ciekawe, ze gdy Miami mialo serie 27 zwyciestw to duet Wade-James funkcjonowal znakomicie i wszyscy sie nim zachwycali. Z tego tekstu wynika, ze Wade tylko zawadza w Miami i tez jego wina sa straty Jamesa a nie bezmyslnym wpychaniem sie LeBrona na sile pod kosz. Jesli Heat przegraja final to pewnie powiecie tez ze to wszystko wina Wade’a.

    0
  5. Nie będę się wgłębiał w artykuł, bo jak ktoś pisał wyżej nie wiem jak mam to przypiąć, kiedy piszemy o graczu, który nie jest zdrowy, ale jedna herezja nie daje mi spokoju.

    “Na półdystansie nigdy nie był realnym zagrożeniem”. Wade od zawsze zdobywał sporo punktów na 5-6 metrowych jump shotach mając z kariery z grubsza średnią ligową na dystansie 16-23 feet, więć nie wiem skąd to się wzięło.

    Chyba panowie redaktorzy chcieli coś napisać, gdzie znajdzie się dużo PER , +/- itd. Kiedy DW3# jest w formie to akurat tworzy genialny spacing razem z Jamesem, ponieważ ma szybkie minięcie, jest często podwajany a podanie jak wiemy ma świetne (z podwojenia czy bez), gra być może najlepsze w lidze ścięcia bez piłki. Właśnie on kreuje mnóstwo punktów swoją grą.

    Dziś widzieliśmy jak zabił cały spacing w Miami, w obronie też się nie przydał, dobijmy go bo się męczy :P

    Pozdrawiam

    0