Duża część fanów Miami Heat (bądź ludzi, którzy się nimi nazywają) zaczęła opuszczać American Airlines Arena już na kilka minut przed zakończeniem meczu, o czym pisze tu Adam. Na twitterach w mgnieniu oka pojawiły się sarkastyczne komentarze mówiące o tym, że w tle słychać skandowanie: „Let’s Go Eat!”.
Strasznym faux pas byłoby generalizowanie w kwestii fanów zespołu z Florydy. Polscy sympatycy Miami Heat często muszą mierzyć się z atakami zarzucającymi im nielojalność. To wynika jednak bezpośrednio z zachowania osób, które mogą sobie pozwolić na systematyczne odwiedziny AAA. Symbolicznym obrazkiem jest w tym wypadku kobieta wymachująca środkowym palcem w kierunku Joakima Noah i ta sama kobieta ukazana później poprzez zdjęcia z policyjnych kartotek. To tylko mój osobisty pogląd na to, że najsilniejszy fan-base Miami Heat wcale nie musi być w… Miami.
So many people have left that I’m honestly embarrassed for this city.
— Dan Le Batard Show (@LeBatardShow) June 19, 2013
Now I’m watching horrible, drunk, quitting fans desperately trying to get back in. This is madness.
— Victor Oquendo (@VictorOquendo) June 19, 2013
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ci kibice, stojąc pod wejściem do hali powinni byli urządzić sobie grupowe plucie w twarz :D
Helloooouuuu, porównanie do Barcelony jest trochę nie na miejscu.
Rozumiem pojęcie “sezonowcy”, tyle samo 12-latków z Bravo-Sport w tornistrze ma Real, ManUtd czy inne kluby.
Wierzę, że Miami też ma kibiców, którzy są im wierni z czasów sprzed “ery” Jamesa.
Jakoś mnie to dotknęło osobiście – kibicuję Barcy od 1990 i Chicago Bulls też, nawet jak Barca dostałą 0-5 z Realem, a Byki były najgorsze w NBA.
Miami to nie Barca. James nie ma szans do Messiego….. musiałby mieć 50 pts avg ;-))))))
Też jestem kibicem Barcelony od chyba 2001 albo 2002, ale akurat autorowi chodziło pewnie o to, że Barcelona po skucesach w ostatnich latach zrobiła się “modna”, w paru ostatnich latach tych kibiców i “kibiców” znacznie przybyło, stad to porownanie
a jak wiadomo przy sukcesach obok zwolenników rośnie pewnie jeszcze większa rzesza złośliwców. I to właśnie jest punktem wspólnym Miami i Barcelony w ostatnich latach :P
Ja się spotkałem z osobami, które w trakcie gran derbi w zależności od wyniku przechodziły z Barcelony do Madrytu i nie bały się tego obwieścić “całemu światu”, więc zapewniam, że nie o takich fanów jak Ty chodzi;)
Z drugiej strony myślę, że w Los Angeles przy analogicznej sytuacji podobna sytuacja nie miałaby miejsca.