Heat znaleźli się pod ścianą

21
fot. Michael Laughlin / Newspix.pl

Miami Heat nie przegrali dwóch meczów z rzędu od 10 stycznia, kiedy ulegli gospodarzom w Portland, po porażce w Indianie dwa dni wcześniej. W międzyczasie zanotowali serię 27 kolejnych zwycięstw, ale teraz mają problem z wygraniem dwóch spotkań pod rząd w playoffach. Ostatni raz udało im się to 22 maja, kiedy po wyeliminowaniu Chicago Bulls, rozpoczęli Finały Wschodu z Indianą Pacers od zwycięstwa.

Teraz znaleźli się w sytuacji, w której już za chwilę mogą zakończyć sezon po raz pierwszy od ponad pięciu miesięcy przegrywając back-to-back, albo obronią tytuł po raz pierwszy od blisko miesiąca wygrywając dwa razy z rzędu. Jedno albo drugie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMecz nr 5 Finałów: Manu Ginobili wrócił, oczywiście. Spurs trafili 60% rzutów
Następny artykułDanny Green wyrósł na gwiazdę Finałów

21 KOMENTARZE

  1. Byłem przekonany że Miami wyjmie G6, ale zwątpiłem jak przeczytałem to: “Jak podaje ESPN Stats, od 2003 ich bilans w spotkaniach na wyjeździe, kiedy mają okazję zakończyć serię to 14-2. Dla porównania, reszta ligi w tego typu meczach ma wskaźnik zwycięstw 45%.”
    Myślicie że Spurs rzeczywiście przełamią odpowiedź Miami i wezmą dwa z rzędu? Czy ta statystyka jest silniejsza niż natura “dojrzałych” Heat? To w końcu statystyka z całego PO, więc i z 1 i 2 rundy, a mówimy tu jednak o finale z broniącym mistrzem..

    btw. CO ZA NOC! :D

    0
  2. gdy james jest pod sciana w finalach to pamietamy co sie dzieje, wiemy co sie dzialo w 2011. przed playoffami i po poprzednich po, gdzie nie chokowal ani razu, wierzylem, ze w koncu zalapal, ze jest najlepszy na swiecie, all time candidate, ale nie. przeciez w przypadku porazki (a w mojej opinii ona nastapi) highlightem kariery jamesa bedzie jego klepanie pilki przy kryciu splittera. fajna historie sobie budujesz panie CHOSEN ONE

    0
    • Hmm… w 2012 (finały konferencji) z kolei przy 3:2 dla Bostonu, w TD Garden zrobił 45 15 5;) więc nie przesadzałbym z “gdy james jest pod sciana w finalach to pamietamy co sie dzieje”.
      Możliwe, że Spurs wygrają mistrzostwo. To zasłużony i zbilansowany team z obecnie najlepszym coachem w NBA, a wyciąganie wniosków z ’11 jest lekko anachroniczne. Troszkę w Heat się zmieniło od tego czasu.
      Mój typ – 4:2 dla Heat nie wszedł, ale nadal sądzę, że Heat to wygra.

      0
  3. Lanfaust, jaki związek z trwającymi finałami ma to, że odpadli z grizzlies w 1 rundzie, bo nie za bardzo rozumiem?

    Zawsze Po Drugie, mozesz miec racje, zmienilo sie wszystko, heat poszli w small ball, moze numerki sa duzo lepsze, ok w porzadku.

    jedno sie nie zmienilo, a mianowicie to o czym w ogole jest ta dyskusja, LEBRON JEST PASYWNY w finalach, boi sie rzucac, boi sie wjezdzac pod kosz i wymuszac osobiste (danny green ma wiecej trojek w tych finalach niz lebron osobistych), choc obroncy spurs bezczelnie zostawiaja mu miejsce. to jest lebron 2011, od nowa ta sama historia, brakuje tylko, zeby jakis gary neal czy boris diaw zaczal go trashtalkowac.

    finaly to specyficzny moment sezonu, czas bohaterow, osobowosci, gdzie synergy, cyferki i statystyki nie maja az takie znaczenia, a liczy sie odpornosc na stres, podejmowanie decyzji i pewnosc. czyli cos na co potocznie mowimy jaja i bycie clutch ;)

    0