New York Knicks przetrwali. Pozostają w grze i nie muszą się jeszcze pakować na wakacje. Wygrali, ale to nie było przekonywujące zwycięstwo. Nie wynikało z tego, że poprawili coś w swojej grze, czy znaleźli sposób na rozbicie defensywy rywali. Pomógł im szczęśliwy los i osłabienie Indiana Pacers nieobecnością George’a Hilla.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
J. Kidd niszczy ;) szkoda chłopa, bo nie zasłużył na taki koniec kariery śrubując rekord meczów bez punktu. Ale w tej akcji widać, że to nie tylko wina Kidda, to niebiosa się sprzysięgły przeciw niemu… BTW jakby się seria ta nie zakończyła, to naprawdę wygranym jest Miami :D
następny mecz będzie ostatnim Kidda w NBA i na pewno nie zakończy kariery taką serią bez punktów.
Tak, Kidd nie daje rady, ale są też inne zalety posiadania takiego weterana w składzie – zawsze może pomóc młodziakom, a tego nie widać w 3 minutowych skrótach i statystykach…
Panie, idź pan w d… z takimi tekstami.
Nagłówek:
“Knicks wykorzystali nieobecność George’a Hilla”
Pacers nie wykorzystują kontuzji dwóch najważniejszych graczy Knicks, Melo i Chandler’a?
“aż dziwne, że Knicks nie zrobili z tego blowoutu. To nie świadczy dobrze o sile drużyny z Nowego Jorku.”
Aż dziwne, że Indiana nie wygrała tej rywalizacji 4:0, 4:1 mając na uwadze problemy zdrowotne, z jakimi Knicks borykają się od początku tej rywalizacji.
Oczywistym jest, że jestem kibicem NYK, ale to nie ja piszę teksty na stronie za którą oczekuję zarobku. Oczywiście, najlepsi “dziennikarze” to tacy, którzy nie boją się stawiać odważnych tez.
Problem w tym, że oni nie zaklinają rzeczywistości. Skoro piszemy o kontuzji Hilla, to warto wspomnieć o:
-kontuzji łokcia, ramienia u Melo
-Chandlerze nie będącym ewidentnie sobą po tych 20 spotkaniach przerwy, prawdopodobnie zdrowie dalej szwankuje. Widać to z resztą po braku jakiejkowiek werwy, energii, którą wcześniej się wyróżniał.
-skręconej kostce Felton’a
-chorobie Martin’a
-plecach Novak’a
-Camby prawdopodobnie już nigdy nie wyjdzie na parkiet
Zdrowy z tych najważniejszych można powiedzieć, że przed serią był tylko Smith. Do niego można mieć wielkie pretensje o to, jak podszedł do tej rywalizacji.
Nie bulwersuj sie. Knicks i tak ssą.
Nie dziwię się autorowi artykułu. Ja postawiłbym odważniejszą tezę – Knicks nawet gdyby byli zdrowi wcale nie mieliby o wiele więcej szans w tej serii. Ale nie dziwię się też Tobie, Kuba. Gdybym był kibicem Knicks też byłbym sfrustrowany, kiedy patrzę, jak obijają ich jeszcze bardziej przeciętni przez ostatnie 40 lat Pacers.
Beke mam z tego KIdda. Nie lubie goscia od finałów 2011. Smiechowy dziadek.
Nie wiem jak można nazwać Kidda Bekowym?? Fakt że po wygraniu finałów z Dallas powinien spasować i zakończyć karierę, tak samo jak Nash zresztą, nie zmienia faktu że zasłużył na szacunek!! Bardzo go lubię i uwielbiałem oglądać go w duecie z Carterem czy w kadrze USA. Generalnie szkoda mi NYK bo potencjał jest, ale zdrowie nie pozwoli dojść dalej niż półfinał bardzo słabej konferencji.
no widzisz, Ty bardzo go lubisz a ja go nie lubię.
Lubisz czy nie, ale szanować wypada. Ja np. bardzo nie lubię Lebrona, ale nie uważam go za nieudacznika bądź śmiesznego gracza. Czasami trzeba umieć oddzielić sympatię od oceny poszczególnych graczy…
Wiec jeżeli nie wolno żartować i posmiać sie z goscia ktory od 9ciu meczy nie trafil do kosza to z kogo można?
troszke dystansu do tego.
Pośmiać się z tego że nie trafia i owszem można, tylko jest różnica między śmianiem się z nieudanej serii czy jakiegoś śmiesznego zagrania, ale nazywanie kogoś śmiesznym to inna kwestia. Mam bardzo duży dystans ale nie lubię jak się wyśmiewa nie tych graczy których powinno. Jak dla mnie jest dużo dużo innych zawodników z których można “toczyć Beke”.
A dla mnie jednym z nich jest Kidd. I rozumiem ze nalezy mu sie szacunek i szanuje to ze zapisal sie w historii ligi ale nie lubię go i wybacz ale wydaje mi sie że mogę z niego zartować. Bo od tego jesteśmy my kibice. Raz chwalimy i zachwycamy sie zawodnikami innym razem śmiejemy sie z nich. Nasze prawo.
Prosiłbym o więcej szacunku dla jednego z najlepszych, najbardziej widowiskowych i najefektywniejszych rozgrywających jaka nosiła ta ziemia. Rozpoczął profesjonalną karierę, gdy niektórzy z Was pewnie robili jeszcze w pieluchy i od razu było wiadomo, że to ktoś wyjątkowy. Jako sportowiec osiągnął wszystko. Rzutowo nigdy nie należał do najlepszych i nikt tego od niego tego nie oczekiwał, bo w sposobie kreowania gry nie miał i długo nie będzie miał sobie równych. Poza tym, ilu koszykarzy w tej lidze rozegrało 18 sezonów na tej pozycji, hę?
Ręce precz od Jasona Kidda!
a, i jeszcze lektura obowiązkowa:
http://www.youtube.com/watch?v=__cNop3BY4s
Ludzie, Kobe tez jest jednym z najlepszych koszykarzy jakich nosiła ziemia a kazdy moze go hejtowac.
Kilka smiechów z Kidda i oburzenie.
Troche racja, jak Kobe rzuci 8/27 z gry albo LeBron odda piłkę w ostatniej akcji przegranego meczu to hejty są na porządku dziennym, a jak Kidd nie zdobywa punktów w 9 meczach z rzędu to wciąż nie jest “bekowym dziadkiem”:D.
Ejj czy wy naprawdę nie widzicie różnicy w hejtowaniu czy wkurzaniu się na zawodnika a mówieniu o nim że jest śmieszny… Weźcie sobie słownik chłopaki i przeczytajcie definicje tych wyrazów. Nikt nie mówi że nie można hejtować formy jaką ma Kidd czy jak Kobe rzuca 8/24. Ale mówienie że ktoś jest śmieszny to inna para kaloszy.
A moim zdaniem nazwanie Kidda bekowym dziadkiem przez pryzmat ostatnich występów to właśnie krytykowanie jego formy. Umówmy się, czy zawodowy koszykarz nie zdobywający punktów przez 180 minut pod rząd to nie jest śmieszny obrazek (w zasadzie smutno-śmieszny, bo mówimy o legendzie NBA)?
Miedzy krytykowaniem formy Kidda a nazwaniem go “bekowym dziadkiem” jest taka różnica, jak między stwierdzeniem “Kobe ma tendecję do forsowania zbyt wielu trudnych rzutów, co negatywnie wpływa na jego wskaźnik skuteczności z gry”, a powiedzeniem “Kobe to ceglarz”. To różnica w formie, nie w treści.
To prawda, że Jason mógłby skończyć po zdobyciu pierścienia w Dallas, kiedy był na szczycie (tak jak dzisiaj Beckham), ale czuł i chciał, że może pomóc w odniesieniu sukcesu nowojorczykom i to, że są tak daleko częściowo jest też jego zasługą.
Arturze, masz rację. Niestety, “wielkiznafca” nie rozumie języka polskiego…
Jeżeli mowisz cos w moim kierunku to prosze pisać moj nick formie prawidłowej. Wtedy napewno odpowiem.
Post Burasa powinien wam wszystko wyjaśnic.
Beka z Kidda