Henry Abbott mnie przekonał, Thibodeau prawie zabił, NBA musi zmienić przepisy

44
fot. AP

Myślałem o tym faulu Nazra Mohammeda i prawie przejechałem rowerem buddystę jak w Grand Theft Auto. Wpadłem w poślizg na mokrym chodniku, potem na trawnik, uderzyłem siodełkiem w pachwinę, byleby nie wyjechać nagle w poprzek jezdni zza zaparkowanego samochodu. Chyba wiem kto chciał żebym się zamyślił.

Winię oczywiście Indian i zaklinaczy deszczu.

Zobaczmy raz jeszcze moment, w którym Mohammed fauluje Jamesa (nie mam zdjęć z trawnika):

James nie biegnie wcale sprintem z piłką wzdłuż lewej strony boiska, przez co daje się w porę wrócić Jimmy’emu Butlerowi, aby z kontrataku 3-2 zrobiło się 3-3. Butler robi cały mecz/serię fantastyczną pracę w tym, aby ograniczyć Jamesowi drogę do wejść pod kosz na lewą rękę. Tutaj istnieje jednak teoretycznie zagrożenie, że James zmieni prędkość, wejdzie na lewą stronę (jeszcze raz: nie biegnie sprintem, biegnie dosyć wolno) ukierunkowany tam przez Butlera i zabierze ze sobą do pomalowanego też Marquisa Teague’a, który już traci za plecami biegnącego do prawego rogu Norrisa Cole’a i raczej nie będzie wiedział jak zachować się w tej sytuacji (czytaj: może zostawić Cole’a).

Jest w tej akcji zagrożenie punktami z faulem Jamesa lub rzutem za trzy z prawego (Cole) lub lewego rogu (Allen/Belinelli), ale zastanawiam się czy aby na pewno był to prawdziwy powód faulu Mohammeda. Faulu jakiego dawno w tej lidze nie widzieliśmy. Nie jest to bowiem faul typu Hack-A-Ktokolwiek, nie jest to też faul ‘clear-path’, ani nie jest to łapanie gracza w pół przy kontrze 2 na 1.

Nie jest to sytuacja krytyczna.

Dostałem taki tweet w sprawie tego co wydarzy się za chwilę (James otrzepie się z Mohammeda, Mohammed popchnie go na parkiet):

“(James) Nie oddał nie dlatego że takie sytuacje go nie ruszają, tylko niestety boi się. Od początku kariery tak ma. To nie hejt, jednak unika konfliktów face to face. Ma agresję na piłkę, ale boi się konfliktu z zawodnikami.”

Myślałem godzinę wcześniej czy przypadkiem Mohammed nie był właśnie takim posłańcem, który miał zostać poświęcony po to aby sprowokować Jamesa do odpowiedzi. Kimś kto miał w pewnym momencie meczu spróbować złapać Jamesa w pół i zobaczyć co wydarzy się dalej.

Po meczu James powiedział dziennikarzom:

“Nigdy nie byłem w takiej sytuacji wcześniej, ale jeśli zostałbym wyrzucony z parkietu i Nazr też zostałby wyrzucony z parkietu, to Bulls by wygrali… To takie proste.”

To naprawdę takie proste. Gdyby James popchnął Mohammeda w trzeciej minucie drugiej kwarty meczu nr 3, wyleciałby z boiska, a my zajmowalibyśmy się dziś prawdopodobnie dyskusją o tym, że jest niedojrzały i dał się sprowokować. Robilibyśmy to też w obliczu 2-1 dla Bulls, zastanawiając się czy powinien zostać wykluczony z meczu nr 4.

Nie w tym jednak rzecz. Mijając sympatycznie wyglądającego gościa, któremu również deszcz nie przeszkadzał w przemierzaniu chodnika, zastanawiałem się czy przypadkiem Thibodeau nie próbował w ten sposób przetestować Jamesa. Czy nie był to przypadkiem plan trenera, który w obliczu pasma kontuzji próbuje ratować sezon Bulls na wszelkie sposoby. I w gruncie rzeczy mu się to udaje – wykonuje bardzo dobrą pracę, powtarzając jak mantrę to, że “mamy wystarczająco dużo, aby wygrywać”.

“Zdajemy sobie sprawę z tego co się dzieje. Widzę, w którą stronę rzeczy się rozwijają… Nie będziemy mieć korzystnych gwizdków. Taka jest rzeczywistość”- mówił Thibs na konferencji po meczu nr 3

I za sugestie, że liga chroni Miami i Jamesa zostanie ukarany grzywną dziś albo jutro, przy okazji okopując się w swoim obozie razem ze swoim zespołem, razem ze swoimi kibicami jak pewien polski polityk (jeden z niewielu).

Oglądam tę serię od początku i nie zauważyłem jeszcze jakiegoś nierównego rozkładu gwizdków. Tutaj oczywiście zawsze można dyskutować i wynajdywać rzeczy, przerzucać się liczbą fauli, rzutów wolnych, ale po prostu nic takiego nie ma miejsca. Nie rozumiem w zasadzie tylko decyzji o grzywnie 25 tys. dolarów dla Gibsona za wyzwiska w kierunku Scotta Fostera, kiedy Mario Chalmers w meczu nr 2 rzuca się na szyję Joakima Noaha i nie dostaje mu się po kieszeni (NBA podniosła tylko rangę tego faulu do ‘flagrant’).

Te dwa teamy nie znoszą się już od dawien dawna, jeszcze od czasów starć Noaha z Jamesem, kiedy ten był graczem Cleveland. Był Dwyane Wade atakujacy na szyję Ripa Hamiltona, LeBron zabijajacy pickiem Johna Lucasa. Ta historia trwa też przez lata dlatego , bo Thibodeau i jego koncept obrony jeszcze od 2008 roku, gdy był asystentem w Bostonie, zatrzymywał Jamesa w roli point-forward przy ograniczonym spacingu.

To jednak dosyć niespotykana rzecz, gdy oba zespoły nie przybijają sobie żółwików czy piątek przed meczem. Gdy nie chowają już pozorów. Ale tak właśnie było przed Game 3. Dwyane Wade był tylko trzy razy na linii w tej serii bo kalkuluje czy może przejść przez nią w cieniu Norrisa Cole’a i nie rekontuzjować kolana.

– Naprawdę nie lubimy się nawzajem i widać to na boisku – Taj Gibson

– Michael Jordan był faulowany i grał dalej. To koszykówka old-school – Gibson

Zastanawiam się jak bardzo szkodzą teraz NBA gwiazdy starej daty, które nie mogą przejść przez to, że są już po prostu stare i nie są w stanie dłużej uprawiać sportu, który był i jest ich życiem. Ludzie typu Shaq czy Charles Barkley, którzy siedzą w studio TNT. Albo Reggie Miller. O nich mowa. Właśnie wtedy w takich sytuacjach jak pojedynki Bulls-Heat słyszeć będziemy “Kiedy ja grałem, to ludzie zabijali się, nie było gwizdków” i całe to blablablabla dziadku. Old-School Basketball. Potem część kibiców słyszy to i wyobraża sobie, że faktycznie bicie atletycznych cyborgów było właściwym sposobem dla Detroit Pistons na zatrzymanie Michaela Jordana w latach 80-tych.

Łapię, że Dwight Howard będzie miał problemy z ramieniem dopóki nie nauczy się trafiać wolnych. Śmieję się na głos, gdy Festus Ezeli dostaje flagrant w I rundzie, uderzając Kostę Koufosa mocno po rękach. Nikt raczej nie powinien mieć problemu z biciem po rękach, z twardymi faulami pod koszem, których celem jest tylko postawienie kogoś na linii. Jednak sytuacje, w których Gibson nie celuje w piłkę tylko w głowę Jamesa albo Kirk Hinrich czy Nate Robinson łapią go w pół w kontrataku nie mają nic wspólnego z koszykówką.

 A jeśli mają coś wspólnego z “Old School Basketball”, to czemu powinniśmy kierować się historią jako przykładem tego jak koszykówka ma być grana obecnie? Trzydzieści lat później jesteśmy dużo bardziej mądrzejsi w wiedzę o tym jak wielkie spustoszenie przynieść mogą wstrząśnienia i urazy mózgu. Dziś gdy oglądam boks zawodowy myślę o ciosach i o konsekwencjach. Mój ulubiony bokser Mohammed Ali jest warzywem bo próbował walczyć zbyt długo.

Liga próbuje od dwóch lat wyeliminować faule zagrażające głowom, szyjom i karkom graczy. To nie powinien być jednak koniec. W NBA faule typu “taklowanie” uderzają w największe gwiazdy , te gwiazdy których rzepki z impetem wchodzą w pierwszy krok dwutaktu i są czasem zupełnie nienaturalnie zatrzymywane i wykręcane przez ludzi wieszających się na plecach. Te gwiazdy, których zdrowe kolana chcemy oglądać i jesteśmy o krok od dużej kontuzji doznanej właśnie w takiej sytuacji.  Chodzi o gwiazdy takie jak James, jak Russell Westbrook, jak Kevin Durant, James Harden, Dwyane Wade czy, hej, Derrick Rose. Czy naprawdę potrzebujemy aby do czegoś takiego doszło, aby wtedy dopiero zmienić przepisy?

Są inne sporty od tego typu zagrań – rugby, futbol, zapasy, judo, walki kogutów. Można przy odrobinie szczęścia zobaczyć walkę jeleni na wrzosowisku. Mam wrażenie, że Thibodeau zmanipulował swoich graczy w myślenie, że jesteśmy my kontra cały świat. Zaraz dojdzie do tego niechętna Jamesowi opinia publiczna i zapomnimy zupełnie w czym rzecz.

Rzecz w tym, że prostym rozwiązaniem dla NBA byłoby wprowadzenie dwóch rzutów wolnych i piłki z boku w sytuacjach takich jak faule polegające na łapaniu kogoś od tyłu. Takich jak ten Mohammeda, czy takich jak ten Robinsona z meczu nr 3. Do tego czasu Thibodeau będzie mógł nadal wykorzystywać tę niebezpieczną praktykę, a zawodnicy bać się będą stawiać pierwszy krok w dwutakcie, nie wiedząc czy ktoś nie uwiesi im się zaraz na karku. My przez to stracimy kilka efektownych zagrań na mecz, takich jak nie tylko potencjalny wsad Jamesa, ale np blok Robinsona na nim.

Żyjemy w czasach, w których to zagranie poniżej jest wciąż legendarne i utrwaliło się, że “zmieniło Finały NBA”. Kojarzone jest z Old-School Basketball.

“Czy fizyczny styl gry Bulls zmieni los półfinałów Konferencji Wschodniej?”.

Martwię się, że tak. I wiecie co? Oglądałem mecz nr 3 i nie podobało mi się zupełnie. W sensie – koszykówka.

44 KOMENTARZE

  1. tego typu faulowanie to taktyka looserow, robisz to tylko wtedy kiedy jesteś słabszy – nie ma to nic wspolnego z twardą grą. Można iść o krok dalej i poprostu odelegować jakiegoś ‘wykwalifikowanego’ gracza, żeby łamał nos/kontuzjował gwiazdę przeciwnego zespołu ale to chyba nie o to w sporcie chodzi.

    0
    • Przeklejam spod poprzedniego wpis:
      Bo właśnie do tego prowadzi styl, jak Bulls narzucili już w regular season, czyli łapanie się wszelkich możliwych środków, żeby ograniczyć rywali. W następnym wpisie Maćka w jednym zdaniu są odnośniki do trzech fauli Gibsona, Hinricha i Robinsona, które nie mają wiele wspólnego z koszykówką, a generują agresję po stronie rywali. Nigdy nie byłem i zapewne nie będę zawodowym sportowcem, ale gdyby ktoś permanentnie skakał mi po głowie, narażając moje narzędzie pracy (bo tak trzeba definiować ciało sportowca) na kontuzję, to pewnie sam bym się zamachnął na jednego z drugim, a gdybym pracował wcześniej z psychologiem, to pewnie desygnowałbym ku temu Dextera Pittmana: http://www.youtube.com/watch?v=irAsQGpykZs Wklejam akurat link do faulu Pittmana, żeby nie było: gracze Heat też potrafią grać brudno, gdy się ich do tego sprowokuje – z naciskiem na ‚gdy’. Bynajmniej nie jest to ich zamiarem jako takim.

      0
  2. Świetnie ujęte. Może dojdzie do tego że drużyny bedą zatrudniać po kilku zawodników z NFL aby na początku meczu wyeliminować najważniejszych graczy drużyny przeciwnej. Nikt sie nie przejmie że zostaną usunięci z meczu i poświęcą 2 punkty. Hmm idzmy dalej, nawet łatwiej bedzie niż powyższa taktyka złapać LeBrona pod halą i przetrącić mu kolana kijami pare razy. Problem rozwiązany. Tymczasem PO trwają i na zawodników bulls powinny za takie zagrania posypać się wielomeczowe zawieszenia. Nie tak traktuje się Legendy takie jak LBJ będzie za pare lat. A będzie. Koniec dyskusji

    0
  3. tak jest, kombinacja punchy jak muhammad za życia. teraz pozostaje tylko czekać na jakiś merytoryczny flagrant na kwiatkowskim ;). ale to co robil wade po bloku robinsona bylo właściwie flagrant flopem. tak mysle sobie tez, zabierz z nba wszystkie flopy i bedziesz miec kilka operacji kolan w roku mniej..

    0
  4. Po pierwsze nie podoba mi sie stawianie sprawy na zasadzie, ze Thibs zachowuje sie jak Palpatine, ktory wysyla swoich Darth Mauli czy innych Vaderow, zeby zalatwili Jamesa. Zwyczajnie wymyslona teoria autora i do tego mocno krzywdzaca. Tak jakby Thibs mial historie takich zachowan. Rozumiem, ze mam wierzyc w teorie w ktorej coach mowi do Mohammeda “hej, nie graja dzisiaj Rose, Heinrich, Deng i wlasciwie Hamilton, nie mam lawki, Noah walczy z kontuzja, wie wez Nazr wejdz na boisko i przypierdol Jamesowi, moze sie uda i obaj wylecicie”. C’mon. Po prostu Nazr zachowal sie jak osiol i zostal stosunkowo ukarany. End of, nie ma po co dorabiac jakichs bzdurnych teorii.

    Po drugie, glupio brzmi teoria w ktorej rzekomo gwiazdy sa O KROK od powaznej kontuzji z powodu twardych, tudziez niesportowych fauli:

    “W NBA faule typu „taklowanie” uderzają w największe gwiazdy , te gwiazdy których rzepki z impetem wchodzą w pierwszy krok dwutaktu i są czasem zupełnie nienaturalnie zatrzymywane i wykręcane przez ludzi wieszających się na plecach. Te gwiazdy, których zdrowe kolana chcemy oglądać i jesteśmy o krok od dużej kontuzji doznanej właśnie w takiej sytuacji. Chodzi o gwiazdy takie jak James, jak Russell Westbrook, jak Kevin Durant, James Harden, Dwyane Wade czy, hej, Derrick Rose. Czy naprawdę potrzebujemy aby do czegoś takiego doszło, aby wtedy dopiero zmienić przepisy?”

    Kontuzje gwiazd, pol-gwiazd, czy zwyczajnie dobrych zawodnikow w ostatnim czasie (Rose, Rondo, Kobe, Galinari, Lou Williams, Shumpert) nie maja nic wspolnego z niesportowym graniem, tylko sa efektem przegietego kalendarza rozgrywek. Nie chcemy kontuzji – zmniejszmy ilosc spotkan. Brutalne faule (poza jednostkowymi przykladami) skonczyly sie dawno temu, liga zmiekla i zrobila sie bardziej przyjazna pod tym wzgledem dla zawodnikow, wiec pisanie ze olaboga zaraz stanie sie tragedia jest dla mnie na wyrost.

    0
    • Dokładnie, ktoś tu chyba przesadza z troską, nawet nie pamiętam jakieś poważnej kontuzji po ostrym faulu w tym sezonie. Zawodnicy sypią się przez kalendarz przez zmęczenie organizmu, dodatkowo czemu Bulls i Heat nie mieli dnia przerwy w PO? to teraz ja posnuje sobie teorie spiskowe, żeby Hinrich nie wrócił na game 3? Żeby gracze Bulls którzy grają po 45 min na mecz nie odpoczęli za bardzo?

      0
    • „hej, nie graja dzisiaj Rose, Heinrich, Deng i wlasciwie Hamilton, nie mam lawki, Noah walczy z kontuzja, wie wez Nazr wejdz na boisko i przypierdol Jamesowi, moze sie uda i obaj wylecicie”.

      Genialne :D
      Oczywiście ręką i noga podpisuję się pod Twoim postem.

      0
      • Po pierwsze, jestem niemal przekonany, że Thibodeau w ciemno skróciłby rotację o jednego zawodnika, grając po 48 minut Robinsonem, Butlerem i Noah, gdyby miał pewność, że będzie to równoznaczne z absencją LBJ-a. Po drugie, minuty Nazra Mohammeda: Game 1 – 7 minut, Game 2 – 16 minut, gdzie był blowout, a na boisku przez 10 minut przebywał Radmanovic, a na parkiecie zameldował się też niejaki Malcolm Thomas, więc można zakładać, że gdyby nie wysoka przewaga Heat, to Mohammed nie grałby dłużej niż 7-8 minut – adekwatnie względem pierwszego spotkania, ergo dałoby się bez niego przeżyć. Co nie zmienia faktu, że nie uważam, żeby trener desygnował go do takiego zagrania. Błędem Thibodeau jest to, że przyzwala na takie chwyty w szatni, bo po faulach z regular season i tym, z czym mamy do czynienia teraz, wnioskuję, że albo to popiera, albo jest mało charyzmatyczny i nie umie zapanować nad swoimi zawodnikami (w co wątpię).

        0
        • Problem nie tkwi w dociekaniu, czy Thibodeau desygnował takie zagranie, czego prawdopodobnie nie zrobił. Kluczowe moim zdaniem jest to, w jaki sposób trener Chicago od dłuższego czasu przemyca kulturę “twardej” gry, w której brudne gierki uważa się w cenie, a konflikty obrazują “ducha walki”. I wcale nie musi rozrysowywać tego typu zagrań w szatni – wystarczy, że się na nie zgadza.
          Normalnie nie piszę komentarzy, ale tym razem zdecydowałem się wypowiedzieć. Wkurza mnie bowiem odwracanie kota ogonem i boję się, że w pewnym momencie ludzie autentycznie uwierzą, że LeBron jest cipką, a lilwayne czy inni jego pokroju to prawdziwi herosi, walczący z mięknącą w lędźwiach NBA i nowymi przepisami o flagrant fouls.
          Jeszcze jedna rzecz: mam wrażenie, że faule na Jamesie są traktowane przez niektórych z przymrużeniem oka, ponieważ nie odniósł on nigdy poważniejszej kontuzji. Ludziom zaczyna się chyba wydawać, że jest niezniszczalny. TO NIEPRAWDA! Dobitnie przekonaliśmy się o tym w przypadku Westbrook’a. Choć koszykarze w NBA mają wytrzymalsze stawy (spora część ich treningu i rozgrzewki ma właśnie na celu zwiększenie ich odporności na kontuzje), ale przecież LeBron nie ma ACL z włókna szklanego, gumowej rurki w kręgosłupie czy hydraulicznych dźwigni zamiast mięśni.
          Do cholery!
          Skończyłem.

          0
  5. W takie dyskusje już nie chcę mi się angażować, ale słowem końcowym: jeżeli Liga da nieme przyzwolenie na tego typu, nazwijmy to, praktyki, to za jakiś czas, może dopiero w przyszłym sezonie, gdy komuś coś się przy okazji jednego z takich fauli przydarzy, wrócimy do tej dyskusji, rozprawiając o tym, jak zawodnik X jest wyeliminowany z gry na Y czasu, jak to kontuzje gwiazd zmieniają układ sił itp. Zauważmy, abstrahując od tej serii, że w tych playoffach w np. Faried czaił się już na kostki Curry’ego i sądząc po tym, w jak trywialnej sytuacji, Steph podkręcił się wczoraj, nie powinniśmy wykluczać, że przy okazji tej próby ‘podhaczenia’, istniało wysokie prawdopodobieństwo kontuzji, która mogłaby odmienić losy tej serii.

    0
  6. Zgadzam się. To gadanie o old schoolowej koszykówce, gdzie walczy się twardo i brutalnie to jakieś p****lenie. Zachowania takie jak łapanie zawodników w pół w trakcie kontrataku powinny być surowiej karane. Jeśli taki rozpędzony James, który waży 115 kg, będzie “wyhamowywany” w taki nienaturalny sposób to w końcu postawi źle stopę i poleci mu cała noga, co spowoduje poważną kontuzje. Mam wrażenie, że niektórzy szukają na siłę usprawiedliwień dla Bulls i rzeczywiście szkoda, że nie mogą grać pełnym składem, ale to chyba jeszcze nie powód, by niebezpiecznie faulować i frajersko się zachowywać.

    0
  7. Nie rozumiem po co od razu trzeba dorobić cała ideologię do tej sytuacji? Chwile wcześniej Gibson był sponiewierany przez trzech obrońców, w tym Andersen wskoczył mu na plecy. Idzie kontra, która nie była kontra i Nazir przytulil Jamsa. Jaki był powód nikt nie wie. Ale zawsze można sobie do powiedzieć. Wiadomo, ze Miami ma przewagę, Chicago nadrabia obrona i w końcu jak to redaktorzy/ blogerzy przypominają na każdym kroku to są play offy. Tu się tak gra.Play Off baby! Bo i czym różnił się ten faul od fali w końcówce meczu? Tam tez nikt nie fauluje delikatnie i nikt jakoś nie krytykuje tych fauli. Kości zgrzytanie tak samo jak w tym przypadku.

    0
  8. Brian Cardinal w finałach 2011 tak pozbył się Wade’a na którego Dallas nie miało odpowiedzi. Później DW grał, ale to nie było to samo.
    Ja akurat cenię w Bulls to, że mają świadomośc tego, że są słabsi, więc zatem postarają się być twardsi i waleczniejsi. Tacy Lakers wyglądali w serii z Spurs dramatycznie. Przegraliby serię nawet z Bobcats, a w składzie Howard, Gasol. Odrobina walki, zaciętości i wyrwaliby mecz. Ale to kwestia charakteru, dla mnie porażka 4-0 to kompromitacja. Bulls walczą o każde spotkanie jak o życie.

    0
    • Co znaczy być twardym i walecznym? Kogoś napierd***ać? Twardym i walecznym to biegać i walczyć, walczyć i grać? Takie faule to po prostu zwyczajne braki w grze i umiejętnościach. Co mogą więcej zrobić? No co?
      A co do Lakers… Tam nie ma pomysłu na bycie twardym i walecznym gdy KB24 nie gra.

      0
    • Chcieliście przykład i sly wam go podał. To, że LBJ i paru innych to genialni atleci to nie znaczy, że są niezniszczalni. RW w sumie w niegroźnej sytuacji doznał urazu kończącego sezon. Kontuzja Wade’a w 2011 potencjalnie odebrała wtedy Heat tytuł a jemu samemu MVP finałów. Nikt nie lubi miękkiej gry i wszyscy chyba chcemy, żeby grali twardo, do końca itp. Jednak trzeba zdać sobie sprawę, że każdy taki twardszy faul czy nawet przypadkowe zagranie może skończyć komuś sezon. Jasne, że są też inne przyczyny urazów, jak za dużo meczów, ale te wszystkie faule też robią swoje. Gdyby Bulls grali teraz z GSW to pewnie już Stepha nie widzielibyśmy na parkiecie a resztę playoffów spędziłby na rehabilitacji.

      Twardo – jasne, ale miejmy też trochę szacunku do rywali. Łapanie kogoś wpół? Szkoda, że jeszcze nie rzucają się jak w futbolu amerykańskim w kilku i nie sprowadzają na ziemię. Też mi problem zatrzymać kogoś nie patrząc na zasady – minie cie to po prostu popychasz go – jak jest w pełnym biegu – na pewno tego nie ustoi.

      0
  9. Trzy sprawy:

    1. LeBron to jeszcze większy buc niż myślałem. “Nigdy nie byłem w takiej sytuacji wcześniej, ale jeśli zostałbym wyrzucony z parkietu i Nazr też zostałby wyrzucony z parkietu, to Bulls by wygrali… To takie proste.” Zajebiście bym się czuł, gdybym grał z nim w drużynie i usłyszał te słowa. Tak królu, jesteś najlepszy i bez Ciebie porażka byłaby pewna.

    2. Wielka krzywda stała się Jamesowi. Miałem zacytować tu pewien fragment, ale w trakcie czytania wyleciał mi z głowy. Nie ważne, cały tekst jest o tych niebezpieczeństwach i niesprawiedliwości wobec Miami itp. Ale czemu do cholery pieprzony Beverley, który wpieprza się w Westbrooka w jeszcze mniej groźnej sytuacji, ba, w zupełnie nie groźnej, bo Russell brał czas, był tutaj nawet chwalony? Zniszczył sezon zawodnikowi, zniszczył całemu klubowi, tylko dlatego że zachciało mu się skakać jak psu spuszczonemu ze smyczy do gościa, który brał czas. “Podoba mi się Beverley, blabla, game-changer, historia serii, zajebisty gracz, stoper, to się chwali…” Tutaj LeBron zostaje przytrzymany i są dwa newsy i komentarz o niebezpieczeństwach i głupocie z tego płynącej. W tamtym wypadku nie, bo w sumie przypadek i na dobrą sprawę to na plus dla Miami, które ma teraz tytuł w kieszeni.

    3. Kolejny news, który oczernia mniej lub więcej Chicago i gloryfikuje Miami i Króla. I tak nikt zdania nie zmieni. W tej sytuacji było zerowe zagrożenie życia, kontuzji, czy nawet upadku boskiej opaski z czoła Kinga, a tu są przytaczane jakieś teksty o latach ’80 i jeszcze uderzanie w niewinnych Barkleyów i Millerów i wyzywanie od dziadków. By żyło się lepiej. W żarze.

    0
    • Ty siebie słyszysz? A raczej czytasz? Bo ja takich pierdół dawno nie czytałem.
      1. Tak, to takie proste. Patrząc na mecz, bo zakładam, że obaj go oglądaliśmy, to jak widzisz końcowy wynik w przypadku nieobecności Jamesa? Wade nie jest jeszcze sobą, nie bierze gry na siebie, oszczędza się jak może, według mnie chce przez tą serie przebrnąć bez kontuzji. Miami ma potencjał wygrywania gier bez Jamesa, oczywiście, ale w tym momencie i przy takim rywalu byłoby to o wiele trudniejsze.
      2. Zagranie Beverleya to wejście po piłkę, nie atakował kolana Westbrooka, nie ściągał go do tyłu, kiedy ten biegł, przypadkowo go uderzył. Takie niefortunne kontuzje czasami się zdarzają, a ty wynajdujesz teorie spiskowe. Poza tym zdarzały się takie sytuacje jak zamarkowane timeouty, rzadko to rzadko, ale się trafiają.
      3. Nie jest to tekst pochwalny dla Chicago, jednak bez przesady, wątpię żeby Maciek bronił Jamesa, czy Wade (czy kogokolwiek z Miami), gdyby ten prowokował spowodowanie kontuzji u przeciwnika.

      0
        • Nieobecności, kiedy oddałby Mohammedowi. I nie, nie bronie Jamesa, ale chce oglądać jak najwięcej zdrowych zawodników na parkietach NBA. Nie chce żeby wyniki były wypaczane przez kontuzje. Nie uważam, że trzeba mu ustępować, ale oceniać jak każdego zawodnika i dbać o jego zdrowie. Jeśli tego nie pojmujesz to już nie wiem jak to wytłumaczyć.

          0
      • Trochę prawdy w tym jest to,że Beverley był gloryfikowany na 6-graczu strasznie kół w oczy a zagarnie było tak samo głupie jak to Mohameda, wykonane w celu zdenerwowania przeciwnika, wyprowadzenia go z równowagi. RW nie gra, pionek wykonał swoją robotę, 0 wpisów na ten temat.

        Nikt nie jest obiektywny :)

        0
    • Nie wiem czy w tej wypowiedzi LBJ nie chodziło przypadkiem o to, że Bulls wygraliby nie tyle mecz co zdobyliby to co chcieli ugrać na tej zagrywce czyli wyrzucić go z boiska. Ja przynamniej tak odczytałem to “wygrali”.

      0
  10. nie wiem, jak to ma świadczyć o graczach Miami, mają poza Jamesem dwóch zawodników z meczu gwiazd, z reprezentacji USA, plus wielu uznanych zadaniowców,
    a jednak wygląda na to, że James jest nie zastąpiony, bez niego Miami nic nie znaczą, a więc Król James, a reszta tylko stoi i patrzy, i zawija te sreberka…………
    a po drugiej stronie, w Chicago, nie gra Rose, Deng, Hinrich, duże problemy ma kilku graczy (Noah, Gibson), a jednak tak nie mówią, to takie proste,

    oskarżenie trenera Chicago o manipulacje to przesada, niczym nie poparte robienie z kogoś wariata,

    nie ma co się burzyć na starych graczy, czy polityków, łatwo wykreować, że ktoś jest kontra cały świat, i zrobić mu tym krzywdę

    Przykład z Beverleyem dobry,
    faul Mohammeda nie był ok, ale nie był niebezpieczny,
    pierwsza reakcja Jamesa wyglądała groźniej,

    Wade może nie ma dużo akcji na kosz, ponieważ tam stoją jedni z najlepszych wysokich obrońców w lidze, plus pomaga Butler, a przede wszystkim dlatego,że Wade ma problemy z kolanem

    0
    • I to jest właśnie cała prawda o Heat, to lepsza wersja Clevlend, mądrzejsza, lepiej dopasowane puzzle, ale nic nie warta bez jednego jedynego elementu. LBJ.

      I w sumie świadczy to o tym jak niesamowitym zawodnikiem jest Lebron.
      Cytując z jednego z artykułów:
      `Jeśli Curry trafi trochę rzutów, gram w stylu old-school. Muszę go trafić raz” – tak mówił …Jackson. I to jeszcze wczoraj przed meczem, tłumacząc Chrisowi Mullinowi w ESPN Radio jak zatrzymałby swojego najlepszego gracza.`
      Trener GSW mówi wprost jak zatrzymać najlepszego gracza rywali, nagonki na trenera Jacksona nie było. Zostawcie Thibisa w spokoju, przestańcie robić z LBJ porcelanowy wazon.

      0
    • @bulls .. “Wade może nie ma dużo akcji na kosz, ponieważ tam stoją jedni z najlepszych wysokich obrońców w lidze”

      w tym Nazr Mohammed i Carlos Boozer. Normalnie strach się bać. Butler jest kapitalny, to fakt, ale z 8 która gra: Boozer, Taj, Nazr, Joakim, Nate, Marco, Jimmy, Marquias – 4 to defensywne miernoty + 1 przeciętniak. Także nie przesadzaj. Nie wiem czemu nikt tu nie pisze, ze jak taj skacze innym po plecach, a skacze non-stop top oburza się n ewentualny gwizdek. A jak jemu skocza (Birdman) to … tez oburza się na brak gwiazdka. No tak, ale taj to nobody i nikt sobie nim w przeciwieństwie do Jamesa głowy nie zawraca.

      0
      • Noah i Gibson często grają obok siebie, a Butler gra cały czas, poza tym wymieniłem jako powód również kontuzje kolane Wade, więc razem te dwie przyczynt moim zdaniem tłumaczą dlaczego Wade tak gra, a dopisywanie innych wytłumaczeń to robienie z jednej z ekip wariatów, brutali, a drugiej świętych

        0
  11. Proszę nie mylcie “twardej gry” jak jest np. w serii OKC-MEM czy IND-NYK z chamską grą jaka prezentują Bulls pod wodza TT vs MIA. To dwie kompletnie oddzielne sprawy. Wychowałem się na koszykówce przełomu lat 80/90 i miłości do MJ, ale:
    1) Michael podobnie jak LBJ, może nawet bardziej był chroniony przez sędziów,
    2) Mimo wszystko, jednak nie dostawał, aż takiej ilości brutalnych zagrań jak dostaje LBJ (tu bardziej chodziło o szacunek ówczesnych graczy do niego .. i do własnego zawodu, którego teraz do końca już tak nie widać).

    Pada wiele krytycznych opinii w stosunku do Derrika wobec jego absencji w tej serii. Mimo tego, że jest w 100% sprawny. Ja osobiście uważam, że Rose chciałby bardzo grac i grałby jeśli tylko Thibs by mu na to pozwolił. Ale on na to w tej serii nie pozwoli. Z prostej i prozaiczniej przyczyny. Każde działanie ma swoją odpowiedź. Thibs zdaje sobie sprawę, że nawet ze 100% zdrowym Rosem, Kirkiem czy Dengiem nie ma większych szans w czystej konfrontacji z Heat. Sprowadza ja wiec do parteru, do brudnej gry na pograniczu kontuzji. Efekty są nadspodziewane, bo Wade chyba ani razu w tej serii nie wjechał pod kosz, nawet nie spróbował, Bosh może 2-3 razy , a James robi to 3 razy rzadziej niż w jakimkolwiek innym meczu. Czy to efekt super obrony Bulls (z Boozerem, Natem i Włochem na parkiecie ) – nie rozśmieszajcie mnie. To obawa o kontuzję i o własnie wyżej wymienione w artykule Pana Maćka uwieszanie się na ramionach, rzucanie na parkiet etc. A co to ma do Rose’a. Ano to, ze każdy taki faul rodzi potencjalną możliwość odpowiedzi i nie wątpię, że grający podobnie jak Wade Rose byłby wprost idealnym celem, bo tracą agresywna grę do kosza, traci on 60% swoje wartości. Thibs to wie i wie, ze ryzyko kontuzji i to kontuzji “career end” w takim przypadku jest zbyt znaczne i zbyt dla klubu, niego kosztowne. Bo chyba nikt nie wątpi, ze przy takiej grze na parkiecie Heat pojawiłaby się wersja 2.0 Dextera Pittmana w osobie JA, JH czy SB rzucając Dreikkiem o parkiet. Jakże inne byłyby wtedy narzekania kibiców Bulls. Nie padałyby słowa o tym, ze ten gracz nie jest z porcelany, czy że symuluje. Byłby płacz po zakończeniu kariery i niebywałym chamstwie graczy Heat a Spo byłby wrogiem publicznym No1. A tak naprawdę tylko i wyłącznie dostosowałby się do reguł narzuconych przez Thisba. Nic więcej.

    Kompletnie imbecylizmem, bo inaczej nie można tego nazwać, są wypowiedzi użytkowników, że Stern woli Miami i sędziowie chronią gwiazdy Heat. To już nawet nie chodzi o rozkład gwizdków w serii, wcale nie korzystny dla Heat, bo błędy lecą w obie strony, ale o fakt, że jeśli byliby kiedykolwiek w USA wiedzieliby, że akurat Chicago to większy rynek niż Miami, na świecie popularność obu klubów jest bardzo podobna, gwiazdy były chronione ZAWSZE, przepisy NBA w tej gestii nie zmieniły się dziś, na czas trwania serii CHI-MIA ale parę/paręnaście lat wcześniej.

    Tom Thibodeau to wielki spec od defensywy, przypuszczalnie najlepszy obecnie jaki trenuje klub NBA, ale jeśli będzie podążał ta drogą, tak naprawdę zamkniętą w 1990 r. dla Ch.D. nigdy nie zostanie wielkim trenerem.
    A kibicom obecnych Bulls proponuje opamiętanie w wypisywaniu bzdur. Bo ktoś może zacząć stawiać gwiazdki przy tytułach z 1991 r. (gwizdki chroniące Jordana i Pippena w serii z Pistons) 1992 i 1993 (gwizdki przeciw “brutalnej grze” NYK) …. Każdy kij ma dwa końce.

    PS. I dodam jeszcze jedno tylko kompletny ignorant realiów i historii NBA może napisać, że rzucenie zawodnikiem o parkiet, bez piłki w grze, tym bardziej gwiazdy ligi nie jest karane “ejectem”. Było jest i będzie. W 100% przypadków. Od tego od 30 lat nie ma wyjątków. I nie było.

    0
    • jeżeli domagasz się szacunku dla kogokolwiek to nie kieruj proszę w stronę innych kibiców emocjonalnych tekstów typu “kompletni ignoranci”, “Kompletnie imbecylizmem”, “wypisywanie bzdur”, “kompletny ignorant”
      zdania są podzielone także wśród ekspertów

      Nie posunąłbym się też w żadnym momencie do stwierdzenia, że trener Chicago uważa,że nawet ze zdrowym Rosem, Dengiem i Hinrichem Bulls nie mieliby szans z Miami
      Także nie stawiałbym tezy, iż gracze Miami mieliby zaraz polować na Rose,

      0
  12. A ja mam pytanie do kilku bardzo podnieconych komentujących. Czy gdzieś LBJ powiedział, że stała mu się wielka krzywda? :-)))))
    Co do stwierdzenia, że LBJ jest królem Miami i bez niego nic Miami nie znaczą. Ale czy tak nie jest w wielu klubach? Oklahoma bez Duranta? NYK bez Melo? LAL bez KB24? SAS bez Parkera? Bulls bez Rose’a? LAC bez Paula? Można przykłady mnożyć… No właśnie.

    0
  13. Pamiętam jak Faried wszedł w kostki Stefka, zaraz po tym tekscie Jacksona, ale wtedy nie było osobnego artykułu o zmianie zasad gry, i tysięcy komentów o beznadziejnosci swiata. Jesli chwytanie w pasie jest nie fair i grozi kontuzją i ogólnie powinni za to zabijac, to czemu nie było o tym słowa w momencie, gdzie gosc wszedł 100% świadomie, by kontuzjowac najlepszego strzelca GSW? Tam nie było akcji typu “złapię, może mnie uderzy”, tylko “podetnę, może pusci kosta”. Zresztą komentarze pod oboma tekstami też skrajnie różne….Wszystko spoko, ale może trochę obiektywizmu? Liga nie kończy się na LBJ

    0
    • Dokładnie Komin! Nie kończy się na LBJ! Powiem tak, skoro Bulls narzucają takie reguły gry, to trzeba się poboksować z bykami.
      Tak naprawdę władzę NBA to uwielbiają bo rośnie oglądalność i strumień dolarów płynie szeroko. Media kochają krew, kontuzje. Jak KB24 ma kontuzje to jego antyfani sikają ze szczęścia. Jak coś się stanie LBJ to jego antyfani będą posrani z radości. Czyż nie jest tak?????

      0
  14. Obecncie , po przebytej kontuzji kostki i zrozumieniu zasady fair play w sporcie jestem stanowczo przeciwny celowemu polowaniu na kostki i kolana przeciwników, bo w żadnym sporcie zespołowym, a szczególnie w koszykówce to o wyniku powinny decydowac umiejętności techniczne i taktyka a nie “unieszkodliwianie przeciwnika”. Kiedyś, jak byłem jeszcze młody i głupi jako kibic Barkleya i Malona (z którymi MJ wygrywał), to nienawidziłem Jordana tak bardzo że aż wyobrażałem sobie w myślach że robie mu krzywde, tak żeby nigdy już nie mógł grać w kosza. Potem jak dorosłem to zrozumiałem że to fanatyzm i z ideą sportu ma niewiele wspólnego, i że to po prostu boisko a czasami po prostu łut szczęścia decyduje o tym kto jest lepszy !!

    Byc może zdrowi Bulls byliby w stanie pokonac Miami, niestety w tym seszonie zdrowie im na to nie pozwoliło, ale za rok jesli zdrowie im dopisze będą się mogli zrewanzować na boisku – i to jest właśnie piekno sportu !

    0