Maciek
Miami Heat nie chcieli tego matchupu, nawet jeśli to tylko starcie Dawida z Goliatem. Widzieliśmy w meczu nr 7, czy nawet w meczu nr 6, jak inna jest determinacja z jaką grają Chicago Bulls i Brooklyn Nets.
Heat pamiętają o meczu w Chicago, który miał być – a nie był – ich 28 wygraną z rzędu. Dwyane Wade zastanowi się dwa razy zanim wprowadzi swoje kolano w pole trzech sekund, ale właśnie tak agresywnie muszą grać Heat żeby wygrać tę serię w 4 lub 5 meczach – co planuję, że zrobią. Mogą jednak po drodze poświęcić jeden poważny uraz przed widniejącą już na horyzoncie rywalizacją z podobnymi Pacers.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mój typ: Heat w 4
Sercem za Bulls ale rozum mówi Heat. Ale nie wierze, ze nie wyrwą dwóch meczów. Heat w 6.
Swoją drogą jestem ciekaw jakby sprawy się miały ze zdrowym składem Byków.
Moim zdaniem, właśnie ze zdrowym składem Bulls mogliby liczyć na dwa zwycięstwa.
Ze zdrowym i rozgrywajacym sezon MVP Rosem, zdrowym Dengiem i Noah wyrwali jeden mecz. Uważasz, ze teraz wyrwą 2? Heat ich nie zlekceważą, nie ma mowy o wyrwaniu więcej niż 1 meczu, a tak naprawdę nie sadzę aby Bulls byli w stanie wyrwać nawet ten jeden.
W zeszłym roku Bulls przegrali też mając lepszy skład z gorszymi od Nets Sixers. To też jest inna drużyna. Nie ma co gdybać. TT też pewnie wyciągnąłby wnioski z nieudanej ostatniej serii Bulls-Heat. Bulls nie do końca leżą Heat, ale Miami jest po prostu zdecydowanie za mocne. Postawiłem na Miami w 5.
4:0 w najlepszym wariancie Bulls wyrwą 1 mecz u siebie
ogólnie te play-offy będą dla miami “za proste”
Nie doceniacie Bullsów i Thibsa. Wiadomo, że serii nie wygrają, ale dwa mecze powinni urwać. Boozer ostatnimi czasy błyszczy w meczach z Heat. Razem z Noah powinni zdominować tablice co pozwoli wyrwać jeden mecz. Jak wróci Deng i Hinrich to powinni zamęczyć obroną Wade i LeBrona dzięki czemu wyrwią drugi mecz. Thibs przerywając serie Miami z Nazrem w piątce pokazał, że ma pomysł na Miami. Przywoływanie serii sprzed dwóch lat gdzie Byki były jednowymiarowych teamem opartym w dużym stopniu na hypowanym wtedy Derricku jest nie na miejscu. Należy pamiętać że Miami poważnego meczu nie grali chyba od czasu starcia z Chicago o przedłużenie serii (koniec regular season czy seria z Bucks to mecze w tempie preseason), a to na może odbić się w starciu z walczącymi na noże zawodnikami Bulls.
Ponadto nie można wykluczyć, że nieobliczany Nate będzie miał znów jeden mecz w stylu The Great Nate i przyczyni się do zmniejszenia porażki Chicago.
Zapominasz o jednej małej, ale bardzo istotnej rzeczy. Heat nie podchodzili w RS do Bulls na super poważnie. Zobacz jaka była różnica w podejściu Miami do meczów z Thunder i tych z Bulls. Wszyscy dobrze wiedzą, że nie ma co się na nich napinać w RS, bo nie będą contenderem i nieczego im nie trzeba pokazywać. Przerwali im serię zwycięstw, jasne, to jest wyczyn, ale wcześniej blisko tego byli Kings i Magic, więc nie róbmy z tej serii głównego celu Heat na ten sezon i grę na śmierć i życie z każdym kolejnym meczem. Mam wrażenie że wszyscy hura optymiście mają przed oczami obraz Heat na wyjebce z Bucks i Bulls z game 7 i konfrontują te dwa obrazy ze sobą wróżąc byczkom jakieś duże szanse. Pierwszy mecz rozstrzygnie, jak Heat przejadą się po Chicago zgubić ich będzie mogła jedynie dekoncentracja. Jak Bulls nawiążą walkę, albo nawet coś urwą w Miami to możemy mieć świetną serię
No to w sumie wymieniłeś 3 zwycięstwa Bulls ;-). Nie mówię, że to niemożliwe bo Bulls mają niesamowite serce do gry (niektórzy ;-)) i za to serce powinni mieć mecz handicapu, ale pamiętaj, że po drugiej stronie stoi team, który wygrał 27 meczów z rzędu. Ok, serie tą przerwali Bulls, ale tylko najbardziej wybitne teamy maja takie serie. I te teamy nie dają sobie pograć nawet na nerwach w play-offach. Tym bardziej tak osłabionej drużynie jak Bulls. Może być różnie, ale zwycięzca na końcu każdego meczu raczej będzie jeden i ten sam. Naprawdę nie sadzem, aby Heat przegrali więcej niż 2 mecze w tych play-off (3 jak IND przejdzie NY).
Bulls wygrają jeden mecz, i chwała im za pokazanie czym jest koszykówka
sadzem :-) … sorry spłonąłem ze wstydu ;-)
byłbym w szoku gdyby tu bylo 4-2 dla Miami, gdyby Noah był zdrowy to może by powalczyli (plus oczywiście Deng i Kirk), nawet bez Rose. Za dużo nieleczonych kontuzji i innych przypadłości, żeby tu mieli siły żeby gryźdź parkiet i walczyć z Goliatem. Ale będzie na pewno ciekawie i sercem będę za Bykami.
II runda to i tak wielki sukces tych Bulls. Oni mają to coś, co sprawia, że nie wierzysz że jest w nich mentalność drużyny narodowej San Marino.
Czy mi się zdaje czy Bulls grali z MIAMI jeszcze bez Birdmana?
W 3 z 4 meczów już był
Miami w 5-ciu, no może w 6-ciu. Bulls wyszarpią jeden/dwa mecze i całym sercem będę im kibicował, ale patrząc całościowo – seria pod kontrolą Miami. Natomiast charakter jaki Chicago pokazało w 1 rundzie zasługuje na ogromny szacunek i jeden lub dwa momenty chwały (prawdopodobnie u siebie) w tej serii się im należą.
Też bardzo lubię Bulls, ale nie żartujemy bez Denga i Hinricha oraz z kontuzjowanymi Gibsonem i Noah nie ma szans, że wyrwą choć jeden mecz. Przy ociężałych w transtion defens Nets i grających w kółko i w kółko izolacje Nets, to jeszcze wydawało się realne, ale Heat?
Nawet wysokie p%r Nate i Noah nie będą czymś co zaskoczy Heat, bo Heat broni je całkiem nieźle.
Nie ma stopera dla Jamesa (Denga), a dodatkowo Anderson, Bosh i Haslem wyglądają nieźle, zatem przy problemach zdrowotnych wysokich Bulls to duży handicap dla Miami.
Nadziei szukać w kontuzji Wade, bo nie oszukujmy się, bez zdrowego Wade, Heat nie zrobią championship back to back.
Bardzo mi się podobało to co powiedział Stephan A. Smith odnośnie MVP Lebrona “He owes a lot to Dwayne Wade” i to samo moim zdaniem dotyczy się mistrzostwa.
To Wade będzie tym który jest niezbędny na Indianę i tym który potencjalnie z Grizz czy Spurs odegra kluczową rolę.
Zatem wątpię, że jeśli nie będzie w 100% zdrowy to będzie grał po 40 min. jak to ma w zwyczaju w PO ale po 30 min. plus przy 3:0, dostanie wolne aby odwiedzić siostrę w Chicago:) i wtedy może może może….
I macie :D :D :D
Wypadek przy pracy, tu raczej nie ma co się podniecać.
Dla serii fajnie, że coś się dzieje ale wątpię aby Spo popełniłby znów takie same błędy np. trzymanie Allena który kompletnie sobie nie radził z Robinsonem i był suchy na dystansie. Jak miałby kogoś zostawić to np. Battier który również był suchy ale przynajmniej nieźle broni.
Bardzo fajnie wyglądał Wade i to jest plus.
Z kolei Bosh zagrał wyjątkowo słabo, a co do zasady jemu dwa słabe mecze pod rząd raczej się nie zdarzają, dodatkowo to jest chyba taka seria, gdzie Anderson musi grać troszkę więcej niż te 15 min. bo 32 do 46 na tablicach to zbyt duża różnica.
Dla Miami taki zimny prysznic nawet dobrze zrobi, wiadomo, że jak złapią rytm meczowy to inaczej będzie to wyglądało, to także dotyczy LBJ, bo to co robił MVP w pierwszej połowie zbyt pozytywne nie było. Uwielbiam oglądać LeBrona, ale czasem musisz rzucać a nie podawać.
No i na sam koniec Mario Chalmersie jak jesteś pod obręczą to kończ to! a nie wyrzucasz extrapassem na obwód;-)
I wielki Ujjjj nagroda MVP odebral mu moce ?