Półfinały Wschodu: Pacers zdobyli MSG w meczu otwarcia

9
fot. AP Photo

Indiana Pacers w pierwszej rundzie bardzo męczyli się na wyjeździe, ale teraz przyjechali do Nowego Jorku i rozpoczęli półfinały Wschodu od wyrwania rywalom przewagi własnego parkietu. Zaprezentowali to co przez cały sezon było ich znakiem firmowym, czyli najlepszą w lidze defensywę, wykorzystali swoją przewagę centymetrów pod koszem i sprawili gospodarzom mnóstwo problemów.

INDIANA 102, NEW YORK 95 (1-0)

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

9 KOMENTARZE

  1. NY trochę bezradnie wyglądał w tym meczu.
    Chociaż w sumie może źle nie było, bo Carmelo się chichrał przez większość meczu mimo -16 na tablicy… może w tym roku zaplanowali dojść tylko do drugiej rundy?

    0
  2. Indiana wyglądała jak contender, a Roy Hibbert jak DPOTY. Obstawiałem w 7 dla Indiany, ale po tym co pokazała Indiana, to może być sweep:)
    Miami będzie miało baardzo ciężko w finale konferencji i teraz to wcale się nie zdziwię jeśli naprawdę finał będzie wyglądał Pacers-Grizzles.
    Jestem ciekaw czy small talkowcy nadal uważają, że Miami mają 90%?
    BTW. Wczorajszym meczem, Melo pokazał dlaczego nie będzie nigdy MVP:)

    0
  3. W czym doprawdy Pacers czy Grizzles są lepsi od Heat dla “fachowców” ….. czy kibiców wychowanych na koszykówce lat 80-tych i 90-tych? Bo nie kumam tego. Alleyoopy grali wówczas zarówno Lakers, Bulls jak i choćby w sposób porównywalny do dzisiejszych Heat para Payton/Kemp. Za smallball z Billy Owensem na 4, grającym ponitfowarda Szalony Don Nelson otrzymał COTY. Co to ma wspólnego z niedzielnymi kibicami ?

    0
    • Chodzilo mi bardziej o to, ze wladzom ligi taki final bylby nie po drodze, bo ktos ogladajacy srednio 3 spotkania w miesiacu pewnie oleje mecze druzyn bez wielkich gwiazd, grajacych defensywny basket i pochodzacych z malych rynkow.
      A z tymi latami dziewiecdziesiatymi mialem na mysli fizycznosc Pacers i Grizz, bardziej spotykana wtedy niz teraz.

      0