Po dwóch przekonujących zwycięstwach w domu Indiana Pacers pojechali do Georgii i wrócili z powrotem do Indianapolis z remisem 2-2. Czemu? Trudno wskazać jeden drastyczny powód.
Larry Drew przed meczem nr 3 dokonał teoretycznie dużej zmiany. Drew podwyższył line-up, wprowadzając do piątki centra Johana Petro w zamian za Kyle’a Korvera. W ten sposób zmatchupował swoich dwóch najlepszych graczy i obrońców z dwoma najgroźniejszymi ofensywnie graczami Pacers – Josh Smith kryje Paula George’a, Al Horford kryje Davida Westa, a Petro próbuje sprostać Roy’owi Hibbertowi.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Czy wszyscy typowali 4-3 dla Indiany? ;)
Indiana jest cieeeeńka…trafił swój na swego czyli drużyny za mocne dla słabych i za słabe dla mocnych. Bawi mnie to, że niektórzy typowali Indiane jako jedyną drużynę mogącą zagrozić Miami :)
…jedyną drużynę na wschodzie oczywiście ;)