Nie żartuję, Chris Birdman Andersen jest jednym z trzech najlepszych graczy serii Miami-Milwaukee. Być może (shoot me) najbardziej wartościowym, choć gra nie więcej niż 15 minut na mecz. Miami jest +37 w tych 43 minutach i tylko +11 w pozostałych 101.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Zaczynam się zastanawiać czy Miami na wschodzie w ogóle będzie potrzebować 100% tego co ma.
Świetne zdanie Panie Maćku,
“Myślałem, że Miami już było faworytem do mistrzostwa. Potem podpisali Birdmana…” w pełni popieram.
Miami Heat w tej chwili gra tak dobrze jak w ostatnich latach w NBA grały tylko dwie drużyny. Boston Celtics w sezonie 07/08 oraz Dallas Mavericks w sezonie 11/12, zwłaszcza legendarna piątka Kidd – Stevenson – Marion – Dirk – Chandler. Zaczynam myśleć, że Miami wygrałoby mistrzostwo nawet gdyby nie grał Wade. Są po prostu potężni. Herkules Poirot jest pod wrażeniem.
Lubiłbym go (Birdmana) gdyby nie te obleśne dziary na szyi. Sam mam i popieram tatuatorstwo jako sztukę, ale co jak co – jego dziary są drętwe. Z drugiej strony respect, że wnosi “to coś” do teamu MIA. Kwadrans gry i naprawdę można z tego nieźle wycisnąć. Oby tak do finałów (bo na to się zanosi, prawda?)
Co do serii – mamy kupę (oczywiście piachu) w duecie ATL-IND i tu podobnie, ALE inaczej. Tu mamy kupę, ale w innym wykonaniu – MIA grają po prostu na 70-80% gniotąc kiepskich (sorczak fani Kozłów) Bucks.
4-0, łatwa seria, więcej na regenerację.
@herkules, legendarna piątka? haha.
http://youtu.be/IYkQb4DwzVQ?t=2m31s “Birdman, Birdman”