Flesz: 54 punkty Curry’ego w MSG, supertrik Arizy, buzzer Ellisa w Houston, Suns szokują Spurs

9
fot. The Associated Press

To była noc, noc w środku tygodnia, w której możemy łatwo czuć się zawiedzeni tym, że jest różnica czasu między USA a naszym kontynentem. Kilka świetnych występów, nieprawdopodobny Stephen Curry w Madison Square Garden, game-winnery, buzzer-beatery lub takie, które były tylko złudzeniem optycznym.

Madison Square Garden od lat już wymusza na superstrzelcach pospieszną chęć naciskania na spust. A może to Spike Lee, od czasu jego nierównych pojedynków z Reggie’m Millerem czy Michaelem Jordanem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

9 KOMENTARZE

  1. Curry rzucał jak mężczyzna, ale zachowywał się jak dziecko… trójka, nie przybił piątki z kolegą. Trójka, a w następnej akcji strata… Nie zachował koncentracji i jego 54 punkty poszły na marne. Jeszcze chłopak musi dojrzeć. Liczyłem, że będzie gwiazdą wieczoru, ale zirytował mnie tym zachowaniem. Brawo dla Knicks za team-effort !

    0
  2. Jordan jak rzucał historyczne 63 punkty bostonowi to jego byki też przegrały i co, mieli wówczas nie drążyć tematu? Malkontenci!
    Nie jest winą Currego, że jego kolegom, tak jak i wszystkim oglądającym opadła kopara i zamiast mu pomóc, to stali i przyglądali się najlepszemu występowi strzeleckiemu tego sezonu. Próbował grać z nimi i wprowadzić ich do gry, głównie na przełomie 3 i 4 kwarty(7 asyst) ale oprócz egoisty Jacka, reszta nie miała dnia kompletnie( Thompson słaby występ plus czyste pudła w końcówce). Że niby słabo bronił?? Że piątki nie przybił? Pierce jak w tej samej hali celebrował buzzer beatera i cieszył się jak dziecko i nie złapał Robinsona to też pokazał niedojrzałość??
    Kurczak był niekwestionowaną gwiazdą wieczoru i przegrana(bez Davida Lee) nie jest akurat tutaj najważniejsza. Chłopak to czysty talent i chciałoby się napisać sky is the limit ale w jego przypadku to niestety kostki are the limit:(
    Niesamowity mecz, niesamowity występ Currego, a wisieńką na torcie będą rzuty J.Ra i Anthonego oraz deska Chandlera. Osobiście dużo bardziej wole mecze w stylu “dirty&playoff” ale ten meczyk zapamiętam długo…

    0
  3. Przypomniała mi się wpadka Redaktora Szaranowicza w czasie biegu lekkoatletycznego. Zawodnik “przeciął” linię mety. Redaktor w najlepszej formie- pieje- Proszę Państwa coś nieprawdopodobnego jest, wspaniały nowy rekord świata… Ale coś jest nie tak. Zawodnik biegnie dalej… A nie przepraszam Państwa – jeszcze jedno okrążenie…

    0