Kto powiedział, że San Antonio Spurs nie są reprezentowani w hip-hopie? Że słowo ulicy ich nie dosięga? Że nie są wystarczająco hip? OK, nikt tego nie powiedział, jakiś chory wymysł. Tony Parker produkował wzruszające piosenki, Stephen Jackson nie trafia w bit prawie za każdym razem gdy w niego wchodzi – starali się, obaj, stara się, do dziś, jeden z nich.
W 2012 roku doszło do ukazania się dwóch produkcji, które pomagają rewolucjonizować miejsce Spurs w światowym hip-hopie. Najpierw raper Pill nagrał numer z Timem Duncanem w tytule, a teraz izraelska grupa przyjaciół, w tych trudnych czasach, demonstruje kawałek nazywający się “Popovich”.
Nie możesz przejść obojętnie:
Jak dla mnie wszystko psują te podciągnięte autotunem wokale. Fak faktem co raz bardziej zaczynam doceniać i lubić Spurs w erze hajpowych drużyn.
Kawałek nie z mojej bajki ale po tekście artykułu widać że Jimson siedzi grubo w HH. Pozdrawiam
Nie moje klimaty. Gdybym był Popovichem to chyba nie byłbym z tego dumny. No na pewno w szatni czy na przyjęciach takim klipem bym się nie chwalił ;)
choć w każdym razie, zawsze to jakieś ukoronowanie wybitnego trenera. Niech będzie i takie
hahahahahahahahhah, mózg rozjebany, genialny klip. :D