“Kto czyta książki, żyje podwójnie” – mawiał Umberto Eco. “Czytanie jest dla umysłu tym, czym gimnastyka dla ciała.” – twierdziła osoba bliżej niezidentyfikowana. My też chcielibyśmy i będziemy do tego gorąco zachęcać, abyście swoją wiedzę o NBA czerpali nie tylko z internetu czy gazet, ale i tradycyjnej tematycznej literatury. Warto, przynajmniej z kilku powodów.
Powiedzmy sobie szczerze, sytuację można jasno nakreślić w dwóch zdaniach i szybko nie powinna się ona zmienić. Dobra wiadomość jest taka, że istnieją całe tuziny znakomitych książek o koszykówce. Zła – niestety w 99,9% to amerykańskie oryginały. Ich polskie odpowiedniki można zliczyć praktycznie na palcach jednej ręki.
Nie każdy oczywiście jest obdarzony talentem językowym, nie każdy miał okazję i środki by po oryginały sięgać, a co poniektórym w latach pacholęcych nie do końca chciało się uczyć „współczesnej łaciny” na tyle, aby później z pomocą tej tajemnej wiedzy poczytać w rodzimym języku graczy NBA.
Korzyści? Tu kolejny komunał. Z czasem znakomite opanowanie języka, lub przynajmniej podniesienie poziomu. Upierał się będę niczym baran, że czytanie to jedna z najlepszych metod nauki obcego języka. Oczywiście niezbędne są podstawy, ale jak mawiał Edi odgrywany przez Henryka Gołębiewskiego w filmie pod tym samym tytułem, „jak czegoś nie rozumiem to do tego wracam”. I jakoś się kręci. Brać kibicka czyta zagraniczne portale, słucha oryginalnego komentarza, dlatego też podstawowe koszykarskie słownictwo powinno być większości znane, a stąd już jakiś punkt wyjścia do czytania w oryginale. Zbyt proste? Być może, ale czemu nie spróbować? Tym bardziej, że rozpocząć przygodę można od takich evergreenów jak „Playing for Keeps”, „When the Game Was Ours”, „Last Season”, „The Book of Basketball”, „The Breaks of the Game”, czy w końcu zeszłorocznego przepięknego albumu „Journey to the Ring” oraz tegorocznej, naszpikowanej anegdotami książki odsłaniającej kulisy “Dream Teamu”. Piszą starzy znajomi, często na co dzień aktywni w amerykańskiej blogosferze: Halberstam, Wojnarowski, Simmons, MacMullan, MacCallum, Wolf…
Począwszy od tego tekstu będę starał się zamieszczać cyklicznie na łamach Szóstego Gracza listę najważniejszych, aktualnie ukazujących się koszykarskich książek na amerykańskim rynku (i jeśli los pozwoli, także polskim). Poniżej najbardziej charakterystyczna szóstka ostatniego półrocza w kolejności alfabetycznej. W tym jedno wydawnictwo w języku Mikołaja Reja, które okazało się niemałym zaskoczeniem na naszym „ryneczku”.
A Father First: How My Life Became Bigger Than Basketball
Debiut rynkowy: 4.09.2012
Idąc z duchem czasu i wszechobecną modą panującą w NBA, Dwyane Wade w końcu wydaje swoją książkę. Nie skupia się jednak na koszykówce, ale przede wszystkim na istocie bycia samotnym ojcem dwójki chłopaków: Zaire i Ziona (brzmi ckliwie, prawda?). Jak twierdzi wydawca, książka ma być przepełniona uczuciem i gloryfikować relacje na linii ojciec-syn. Strzał w stopę (kolano?) czy powiew świeżości w dziedzinie literatury z NBA w tle?
After Artest: The NBA and the Assault on Blackness
Data publikacji: 1.05.2012
Pozornie rzecz z pieprzem, który gwarantować może nazwisko Rona Artesta sprzed transformacji w pokojowo nastawionego mieszkańca świata. W rzeczywistości jest to studium podejścia do czarnoskórych w NBA, analiza zmian jakie dokonały się w lidze po pamiętnym wydarzeniu. Punktem wyjścia – przypomnijmy – wielka bijatyka 19 listopada 2004 w The Palace pomiędzy Pistons a Pacers, która ostatecznie przekreśliła szanse tych drugich na mistrzostwo w prime-time najmniej pokojowo nastawionego z całego towarzystwa, jeszcze wtedy – Artesta. Strach się bać.
Dream Team: How Michael, Magic, Larry, Charles, and the Greatest Team of All Time Conquered the World and Changed the Game of Bask
Debiut rynkowy: 10.07.2012
Prawdopodobnie najlepsza książka o NBA który ukazała się tego roku za oceanem. Najeżona setkami anegdot o pierwszym (i jedynym) Dream Teamie. Pisze stary wyga dziennikarstwa sportowego – Jack MacCallum, odpowiedzialny między innymi za nie mniej dobrą „Seven Secons or Less”. Autor był naocznym światkiem większości opisywanych wydarzeń oraz dotarł do zapisu najważniejszego meczu, którego „nikt nigdy nie widział”. Wisienkę na torcie stanowi przepiękne wydanie z kuszącą czerwoną obwolutą.
NBA List Jam!: The Most Authoritative and Opinionated Rankings
Debiut rynkowy: 25.09.2012
Rzecz dla miłośników rankingów maści wszelakiej. 150 porównań graczy, najlepszych zespołów, trenerów, najgorszych wpadek, strzelców i co tam jeszcze kibic sobie wymarzy. Nie martwcie się miłośnicy Bobcats – fan każdej drużyny znajdzie w tej książce coś dla siebie – jak zapewnia krótki opis (z ang. blurb) – każdy z teamów otrzymał specjalnie poświęconą mu listę. Zabawa i pokłady wiedzy w jednym.
Shaq: bez cenzury
Debiut rynkowy (edycja Polska): październik 2012
Największa niespodzianka dla polskich kibiców NBA od czasu debiutu Marcina Gortata na ligowych parkietach. Spolszczenie tytułu, który podbił serca amerykańskich kibiców w roku ubiegłym. Prawdopodobnie wszystko o co chcielibyście zapytać Shaqa, ale nie było Wam nigdy dane. Śmieszne, szczere do bólu czytadło naszpikowane wspomnieniami najlepszego centra NBA ostatniego piętnastolecia. Za tłumaczenie odpowiada Michał Rutkowski (połówka Supergiganta), a wstęp napisał nie kto inny jak Adam Szczepański.
STAT: Standing Tall and Talented #1: Home Court
Debiut rynkowy: 1.08.2012
Ostatni na liście, leczący aktualnie kontuzję STAT postanowił zabić jakoś czas i zaangażować się w powstanie i promocję książki. Prace nad jej powstaniem trwały jeszcze przed osławionym starciem z gaśnicą, dlatego motorem napędowym mogła być moda wśród graczy NBA, aby zaistnieć na rynku wydawniczym. Lub chęć uczynienia świata lepszym, jakkolwiek pretensjonalnie to brzmi. I tak, na początku sierpnia światło dzienne ujrzała pierwsza z części książeczek Stoudemire. Historia opiera się na faktach, a głównego bohatera poznajemy jako 11-letniego Amare mieszkającego z ojcem i starszym bratem na Florydzie. Chłopak stara się sprostać oczekiwaniom ojca, który nadał mu przydomek STATa (Standing Tall and Talented) i polecił stosowanie się do patetycznie brzmiących reguł. Cel? Słuszny – propagowanie wartościowych postaw wśród młodszych (i starszych) czytelników. Kolejne epizody w przygotowaniu.
Miłej lektury. Godspeed!
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Shaq Uncut przeczytałem i zakupiłem na swoją pułeczkę ;) Najlepsza biografia sportowca jaką czytałem. A czytałem takie jak Lance Armstronga, Zidane’a, Dudka czy kilku innych piłkarzy (totalne gnioty…). Gorąco polecam. Shaq ma niesamowite poczucie humoru ;) szczerze się uśmiałem przy niektórych opisach. Czyta się lepiej niż niejedną książkę
Uważasz ze biografia Lance Armstronga to gniot? Którą czytaleś? Ja dostałem właśnie SHAQ’a i zobaczymy jak sie bedzie czytac, ale po pierwszych stronach juz widze ze jest niezle:)
Czytałem kawałek, akurat otworzyłem o jego relacjach z Kobem (chyba że to cała książka o tym?) i rzeczywiście, pozycja obowiązkowa dla fana NBA z przełomu wieków. Ale hejterzy (są tu tacy) i tak powiedzą, że Shaq sie sprzedał illuminatom :D
ja również czytałem, co prawda w oryginale, więc nie udało mi się zrozumieć w 100%, ale zdecydownie polecam. Można się dużo dowiedzieć o życiu i karierze Shaq`a, oraz najlepszych graczach z jakimi grał, no i jest sporo zabawnych momentów…
Najlepsza książka o koszykówce (imho) – powiem więcej, bijąca wszystkie jakie miałem okazję przeczytać kilka razy to: David Halberstam – Grać i wygrać – Michael Jordan i świat NBA.
Autor jest laureatem nagrody Pulitzera i to co napisał …. jest dla mnie 10/10.
PS. Nie wiem czy to przypadkiem nie jest Playing for Keeps?
Ja uważam że biografię Shaqa powinien przeczytać każdy bo to w końcu … biografia Shaqa. Ale polecić jako dobrej książki nikomu nie zamierzam. Cała historia opowiada o tym jaki to Shaq jest dobry na boisku i poza nim, jaki to Kobe nie jest gorszy od niego itp. Generalnie to interesujące są tylko ciekawostki ze świata NBA, ale sama książka bardzo subiektywna.
Poza tą, przeczytałem dwie inne biografie koszykarzy. Mianowicie Magica Johnsona i Denisa Rodmana. Pierwsza jest do dupy, bo trafił mi się egzemplarz w języku polskim, tłumaczony przez osobę która kompletnie nic nie wiem o żargonie koszykarskim. Natomiast biografia Rodmana – “Bad as I wanna be” polecam każdemu kto choć trochę zna j. angielski. Książka napisana bardzo prostym językiem, wielu wyrażeń można się domyśleć i przede wszystkim bardzo interesująca pod względem merytorycznym – w końcu to biografia “Robaka”.
Zgadzam się w stu procentach. Można dodać jeszcze, że cała książka jest napisana w dość infantylnym stylu. Ale tak jak piszesz, przeczytać warto bo to w końcu Shaq i momenty też są.
Mnie bardziej niż ciekwostki z NBA zainteresowały wspomnienia z czasów szkoły średniej i collegu, jak np kawałek o Abdul Raufie.
Do autora – a może w ramach akcji edukacyjnej zaprezentowałbyś nieco szerszą listę tych książkowych evergreenów ale wraz z komentarzem? Taki spis lektur obowiązkowych :)
Zgadzam się – podejście Shaqa mocno subiektywne, ale i tak warto przeczytać ze względu na te mniej subiektywne fragmenty :)
Kurde znów nie ma dniówek, a by sę przydało bo nie mam pomysłu jakie mecze sobie dziś wybrać i obstawić :)
Ja na Allegro zdobyłem “Earvin Magic Johnson – Moje życie”. Książka nie jest wcale taka do dupy, można sporo ciekawostek z niej wyciągnąć, wspominanie o zagrywkach koszykarskich to nie jest główny element tej książki.
Najfajniejsze są rozdziały w których opowiada o relacjach z MJ, Birdem, Thomasem, Kareemem czy Rileyem. Książka nie jest gruba, ale niektóre rozdziały czyta się dosyć mozolnie.
Na święta czaje się na biografię Maravicha.
z Biografiami juz niestety tak jest, że w wiekszosci wychwalaja opisywana osobe pod niebiosa. Najbardziej denerwujace jest jak czyta sie biografie (np. Ryan’a Giggs’a) w których nie jest opisana zadna porażka tylko same zwycieztwa. Sadze ze ludzie wola czytac troche nagiete, ale jednak te wszystkie poroty po upadkach. Dlatego wszystkim gorąco polecam biografie Lanca Armstronga ” mój powrot do zycia” ktora opowiada pol na pol o walce z rakiem i o sporcie wyczynowym.
Czyli rozumiem, że w tej książce jest o porażce przez którą stracił wszystkie tytuły? :)
Ja właśnie kończę czytać książkę Wade’a i mogę powiedzieć tyle: TYLKO dla fanów Wade’a. Słaby styl (jak w większości wydawanych od kilku lat autobiografii), jakoś za specjalnie nie wciąga, jest to bardziej taki opis życia zawodnika. Porad rodzicielskich też tam za dużo nie ma. Za to jest sporo o relacji z matką i byłą żoną. Także zwykły fan NBA nie zachwyci się raczej tą książką.
Biografia Szaka jest słaaaaba, wystarczy spojrzeć i ocenić czy osoba pomagająca Szakowi pisać tę biografię przypadkiem nie uważa siebie za ważniejszą, czyli, popatrzcie na podziękowania, lol
polecam biografię MJ, ale i współautor jeden z najlepszych (jak ktoś już wyżej wspomniał)
W sumie też bym z chęcią poczytał nie tylko o nowościach, ale właśnie o tych evergreenach. z chęcią przeczytałbym coś dobrego i na bank jest masa fajnych tytułów które mnie ominęły.