W nocy z piątku na sobotę Phoenix Suns prawie udusili się w crunchtime, gdy oddali serię 0-8 w ostatnich 76 sekundach czwartej kwarty. Wygrali jednak dogrywkę z NO Hornets, ale Marcin Gortat spędził ją na ławce.
Mieliśmy za to dwa game-winnery. Pierwszy w Detroit, gdzie Brandon Knight rozbił obronę pick-and-roll Raptors i skończył layup obok spóźnionego Andrei Bargnaniego.
Drugi był komiczny. Gordon Hayward wyszedł zza zasłony i niepilnowany trafił łatwy rzut z półdystansu na 5 sek. przed końcem. Obrona Kings w tej sytuacji była zaprzeczeniem definicji “jak po sznurku”. Tzn – może i nie – bo zgubiła się jak po sznurku:
Biedne Toronto
Kings zagrali w obronie w tej akcji na poziomie NCAA. Taki rzut dopuścić w ostatnich sekundach? Masakra …
Kings zagrali jak Kings ;)
Marcin miał -26 w pluso/minusach. Tak złego meczu Gortata jeszcze nie widziałem. Katastrofa. Dobrze, że O’Neal (+29) i PJ Tucker (+25) grali dziś w PHX. Upiekło się MG4, bo to by była jego wina głównie
Akcja Utah po prostu poezja. Kings obrona jak u mnie na orliku przy Jakiejkolwiek przećwiczonej akcji.
Nie znam się na obronie, ale tu gołym okiem widać, że chłopaki przysnęli. I to dość solidnie.