Bardzo dobry mecz – Paul Pierce przejął (27 pkt) go w drugiej połowie, Jeff Green (17 pkt) zmienił go przed przerwą, ale nie to było najbardziej interesującą moim zdaniem rzeczą w tym meczu. Jeśli nie widzieliśćie, a macie okazję obejrzeć – włączcie pierwszą kwartę i zobaczcie jak Oklahoma City Thunder – i powtórzę to – OKLAHOMA CITY THUNDER, największe hero-ball ligi, przesadza z podawaniem sobie piłki.
To już trwa od początku tego sezonu i widać to najbardziej w career-high asyst Kevina Duranta (4.5), czy w tym, że Russell Westbrook miał już cztery mecze z dwucyfrową ich ilością (czyli tyle i w całym poprzednim sezonie). To powoli kiełkuje i póki co wystarczyło tego na jedną kwartę. Ale OKC byli jak zupełnie inny team – trochę jak ta drużyna z finałów konferencji ze Spurs, ale poszli z tym jeszcze dalej.
Za dużo extra-passów.
Oczywiście – Kevin Martin miał tyle samo punktów co strat (3) i ławka Celtics prowadzona przez napalonego na ten mecz Greena pokonała ławkę Thunder 35-13. I był to mecz, w którym każde punkty były ważne, bo jeszcze na 73 sek. przed końcem piłka opuściła rękę Kevina Duranta po rzucie za trzy, przy stanie 101:98 dla Celtics. Nie wpadła, Kevin Garnett został sfaulowany przez Serge’a Ibakę i trafił dwa razy z linii. 25 sek. później Jason Terry zamroził mecz rzutem z trzy.
Thunder mieli 8 asyst w pierwszej kwarcie, z podaniami z pick-and-rolli, z extra-passem, penetracją/odegraniem – Kevin Durant miał kilka hokejowych, Russell Westbrook miał pięć, a potem przez dwie minuty jako shooting-guard (obok Erica Maynora) rzucił 8 punktów z rzędu. Grali cudowną i przy tym atletyczną koszykówkę, prowadząc 28:21.
Wejście Greena i Jareda Sullingera zmieniło jednak wszystko, a ławka Thunder i trzeci faul Duranta na 5 minut przed końcem połowy nie pomogły utrzymać stylu gry. W drugiej połowie Pierce podjął rękawice i rzucił 22 ze swoich 27 punktów, trafiając 3 z 4 rzutów za trzy i 7 razy dostając się na linię. Rajon Rondo miał 16 asyst i tytuł króla asyst – jeśli nie przytrafi mu się kontuzja – ma praktycznie w kieszeni.
Thunder przegrywali 65:77 po trzech kwartach, zanim porzucili wszystkie koncepty z jakimi zaczęli mecz i przeszli do Thunderball, czyli punkty punkty punkty. Obrona Celtics w pick-and-roll wyglądała tymczasem lepiej niż w meczu ze Spurs + Celtics mieli 8 punktów drugiej szansy. Wygrali mecz ośmioma.
Durant zdobył 29 punktów ale trafił tylko 16 z 39 rzutów w dwóch ostatnich meczach. Nie szuka już jednak swojego rzutu tak uporczywie jak w poprzednim sezonie. Wbrew pozorom, bo mógłby przecież to robić skoro OKC straciło Jamesa Hardena. Zamiast liderowania klasyfikacji strzelców – co i tak może mu wyjść na koniec sezonu – Durant ewidentnie pracuje nad tym, aby jego team grał lepszą koszykówkę. To bardzo mądry dzieciak.
Owszem, Russell Westbrook oddał 21 rzutów, zdobył 26 punktów, 8 asyst, 7 zbiórek (5 strat), ale Durant i Westbrook 15 ze swoich 41 prób mieli dopiero w czwartej kwarcie, gdy porzucili wszystko i próbowali po prostu wygrać mecz w starym stylu.
Świetny mecz Greena i świetna pierwsza kwarta Thunder. Zobaczymy gdzie będzie Green i gdzie będą nowi Thunder na wiosnę. W tym sezonie zaliczają 22.2 asysty na mecz po 18.5 w 2011/12, choć teoretycznie oddali najlepszego podającego do Houston.
oglądałem tylko drugą połowę i byłem zaskoczony postawą Bostonu. Starzy, dobzi Celci? Raany, nareszcie! Oby już taką formę utrzymywali
No teraz C’s wyglądali w defens i na tablicach solidnie. Doc odrobił pracę domową po porażce z Spurs i ustawił ekipę do pionu. Mam nadzieje ,że Green utrzyma poziom z tego meczu oraz kilku poprzednich i powalczy o SOTY.
Strasznie się oglądało ławkę OKC, Martin zawiódł na całej linii, bo to on ma być tym wsparciem. Słaba skuteczność za 3, i głupie decyzje Westbrooka, który w crunch 2 razy wchodził pod kosz i zostawał otaczany na linii wolnych, fajnie się oglądało. Pierce przejął mecz w 4q i dowiózł na swoich plecach.