Sacramento Kings przed sezonem 2012/13

0
fot. Randy Pench / newspix.pl

Kings są drugą najgorszą drużyną NBA ostatnich 5 lat. W tym czasie wygrali 32% swoich meczów i tylko Timberwolves byli pod tym względem gorsi. Jednak podczas gdy w Minnesocie w tym roku już poważnie myślą o playoffs, z perspektywy Sacramento pierwsza ósemka Zachodu wydaje się być oddalona o lata świetlne. Prędzej niż do playoffs Kings zawędrują do innego miasta, ponieważ władze klubu nie potrafią porozumieć się z władzami Sacramento w sprawie budowy nowej hali. I to też jest jedna z przyczyn chudych lat w Sacto. Rodzina Maloof nie myśli o inwestowaniu w drużynę, zajmuje się tylko znalezieniem dla niej nowego miejsca, gdzie będą mogli czerpać większe zyski niż w niewielkim Sacramento. W Kings nie ma pomysłu na zespół, brakuje człowieka, który pokierowałby tę drużynę w odpowiednim kierunku. Niby podążają tą samą drogą, którą do finałów dotarli Thunder, czyli przebudowują się poprzez draft, jednak ich przykład pokazuje, że to co zrobili w Oklahomie wcale nie jest takie proste. Nie wystarczy tylko kilka sezonów spędzić na dnie tabeli, nazbierać w draftach młodych talentów i już można myśleć o playoffs. Trzeba mieć dobry plan, wiedzieć jakich zawodników chce się pozyskać, a w Sacramento tego brakuje. Mają kilku świetnych młodych graczy, ale póki co to tylko zbiór indywidualności i do tego z trudnymi charakterami. Nadal natomiast nie ma tu zespołu, który mógłby dawać nadzieję na lepszą przyszłość.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.