Przed sezonem 24/25: Załatać dziurę po KCP

5
fot. YouTube

W miniony weekend Denver Nuggets sfinalizowali wreszcie zapowiadane już dawno temu przedłużenie z Jamalem Murray’em. Płacenie mu maksymalnego kontraktu w tym momencie wydaje się bardzo ryzykowne ze względu na jego ciągłe problemy zdrowotne, ale jest koniecznością. Trzeba było pokazać jak bardzo cenią to, co już zrobił dla klubu i jak mocno dalej w niego wierzą, że odbije się po tym słabszym ostatnim okresie. W końcu jest drugim najlepszym zawodnikiem w Denver, był gwiazdą ich mistrzowskiego runu w playoffach i tworzy fantastyczny duet z Nikolą Jokicem.

Nie mogą ryzykować, że popsują sobie relacje z Murray’em i za rok ucieknie jako wolny agent. Tym bardziej, że mają za sobą drugie z rzędu wakacje, w których tracili swoich ważnych zawodników. Dlatego przedłużenie Murraya to także sygnał, że klub jest gotowy dalej płacić, żeby utrzymać mistrzowski trzon i marzenia o kolejnym tytule. Przynajmniej swoim gwiazdorom. Ważny sygnał dla Jokica, że dalej będzie miał swojego partnera i dla Michaela Malone’a, że będzie miał kim grać.

A jeszcze zanim pojawiła informacja o przedłużeniu, usłyszeliśmy o szmerach w ligowych kuluarach, że w Denver management i sztab trenerski „nie są dokładnie po tej samej stronie”. Nie po raz pierwszy pojawiły się tego typu doniesienia. Już zaraz po sezonie mówiło się, że wizja GMa odmłodzenia składu w celu wydłużenia mistrzowskiego okienka, nie odpowiada trenerowi, któremu brakuje sprawdzonych zawodników. Calvin Booth nawet nie ukrywał, że czasami nie jest im po drodze, ale przekonywał, że to naturalne. Jego zadaniem jest długofalowe planowanie, podczas gdy trener skupia się na danym momencie, każdej nocy walcząc o zwycięstwo. Zach Lowe jednak sugeruje teraz, że poziom tego konfliktu w Denver nawet jak warunki NBA jest nietypowy.

Malone zaraz po playoffach nie narzekał wprost na GM’a (przypomnijmy, że po odejściu Tima Connelly’ego lobbował za tym, żeby nie szukali nikogo z zewnątrz, tylko awansowali Bootha. Długo się znają i do tamtego momentu dobrze się dogadywali), ale jasno dawał do zrozumienia, że krótka ławka była jego największą bolączką, przyczyniając się do porażki już w drugiej rundzie. Przez cały sezon musiał w większym stopniu korzystać ze swoich starterów, grać nimi dłuższe minuty i więcej meczów, bo nie mieli takiego komfortu jak rok wcześniej i do końca walczyli o pierwszą pozycję w tabeli. To w połączeniu z długim wcześniejszym sezonem sprawiało, że po prostu zabrakło im paliwa w playoffach.

Młodzież nie była gotowa i nie zdobyła zaufania trenera. Ale też pojawiły się narzekania, że to Malone nie dał im więcej szans w sezonie zasadniczym, żeby mogli się ogrywać i z czasem zapracować na większe minuty. Trener nie podążał za kierunkiem wyznaczonym przez GMa, żeby rozwijać młodzież obok gwiazdorów drużyny.  Nie pozwalał im uczyć się na błędach, ponieważ dla niego priorytetem było wygrywanie i zdobycie jak najwyższej pozycji. W efekcie, debiutanci mało co grali. Jedynie Julian Strawther miał okazję się zaprezentować. W grudniu zaliczył nawet kilka obiecujących występów, ale potem doznał kontuzji, stracił kilka tygodni, a kiedy wrócił, trener już nie przywrócił go do stałej rotacji. Bo też nie stanowił zagrożenia na dystansie na jakie liczyli (tylko 29.7% za trzy). Tymczasem dwaj pozostali rookies – Jalen Pickett i Hunter Tyson – łącznie spędzili na pakiecie ledwie 171 minut przez cały sezon.

Więcej grali drugoroczniacy Christian Braun i Peyton Watson, będąc ważną częścią ławki rezerwowych. Ale kiedy przyszedł czas playoffów, nie byli w stanie wystarczająco pomóc. Defensor Watson w ataku pozostaje problemem, dlatego wypadł z rotacji w serii z Wolves, w której nie trafił żadnego rzutu. Braun był najlepszym rezerwowym Nuggets, ale nie na tyle dobrym, żeby można było polegać na nim w większym wymiarze w playoffowej koszykówce i grał średnio tylko po 17 minut. Jego poprawiona w sezonie skuteczność za trzy (38%) nie przetrwała i poszedł w 4/18.

Jeszcze wspomnijmy o Zeke’u Nnaji’m, z którym rok temu Nuggets podpisali przedłużenie kontraktu. Bardzo liczyli na jego przełomowy sezon. Miał stać się wreszcie solidnym zmiennikiem dla Jokica, ale to się nie wydarzyło. Nie poczynił dużych postępów, za to coraz bardziej można zapomnieć, że zapowiadał się na stretch-wysokiego, bo zupełnie zgubił gdzieś swój obiecujący rzut. Po tym jak przez pierwsze dwa lata trafił 61 trójek ze skutecznością 44%, w kolejnych dwóch zanotował ledwie 23 przy 26%.


Nuggets nie obronili tytułu, ale już rok wcześniej Booth mówił wprost, że priorytetem nie jest back-to-back, tylko zbudowanie drużyny, która w dłuższym okresie sięgnie po więcej mistrzostw. I teraz konsekwentnie się tego trzyma, chociaż na razie wkład młodzieży możne poddawać w wątpliwość cały ten ambitny plan. Ale nawet jeśli Malone’owi to nie odpowiada, GM coraz bardziej ogranicza mu opcje, zmuszając do korzystania z graczy, których daje mu do dyspozycji. Będzie musiał w większym stopniu polegać na młodzieży. Oczywiście teraz zatrudnili też weteranów Russella Westbrooka i Dario Sarica, ale żaden z nich nie załata dziury po odejściu Kentaviousa Caldwella-Pope’a. To była największa historia wakacji w Denver i teraz wkomponowanie nowego startera będzie głównym tematem preseason.

Wiadomo od dawna, że to miejsce ma zająć Braun. Jeszcze zanim dowiedzieliśmy się, że KCP przenosi się do Orlando, Booth przekonywał, że są gotowi na różne scenariusze, w tym właśnie przesunięcie Brauna do wyjściowego składu.

Christian był objawieniem jako rookie, miał swoje momenty w playoffach 2023 i rozegrał też dobry drugi sezon w nieco większej roli, ale nie zanotował breakoutu na miarę wielkich oczekiwań, rozbudzonych mistrzowską atmosferą. Nie stał się nowym Bruce’m Brownem. Jest solidnym two-way playerem, który ma większy potencjał gry z piłką niż KCP (już w zeszłym sezonie miał więcej od niego pick-and-rolli), ale nie jest jeszcze tak dobrym obrońcą, a przede wszystkim nie dysponuje takim rzutem jak Kentavious. Skuteczność 38.4% z zeszłego sezonu wygląda ładniej niż realne zagrożenie, jakie stanowi na dystansie, bo niewiele rzucał i też po raz drugi mocno pudłował w playoffach (łącznie 6/28 w postseason). Nie jest spot-up strzelcem, więc będzie musiał się dostosować, a przy tym ucierpi spacing Nuggets.

A przecież rzuty za trzy już poprzednio były ich słabym punktem. Oddali najmniej próba zza łuku w całej lidze. Tymczasem teraz poza KCP, stracili też Reggie’go Jacksona i Justina Holidaya, którzy dostarczali trochę trójek. Westbrook na pewno ich w tym elemencie nie zastąpi, dlatego tutaj też ogromna presja będzie na młodzieży. To oni muszą pomóc. Nuggets będą potrzebowali więcej rzutów od Brauna i zwłaszcza od Juliana Strawthera, który zapewne będzie jego zmiennikiem. Przynajmniej w Denver bardzo na to liczą, że Strawther w swoim drugim roku będzie gotowy przejąć miejsce w rotacji. Potrzebują nowego rezerwowego i jego umiejętności strzeleckich. Co prawda w debiutanckim sezonie nie zaprezentował się jako snajper, ale przypomniał na co go stać w Summer League: 22 rzuty za trzy w dwóch meczach i 41% celnych.

Braun i Strawther wspólnie mają zastąpić KCP. Obaj dysponują obiecującym potencjałem, ale przed nimi niezwykle trudne zadanie wejścia w znacznie większe buty. Poprzedni sezon pokazał, że nie jest to łatwy proces i wymaga dużo cierpliwości. Braun nie zastąpił Browna, a teraz ma zastąpić KCP. Startera, który swoją grą bez piłki i 3-and-D umiejętnościami idealnie uzupełniał liderów drużyny. Wraz z nim Nuggets stracili ważny element układanki, równocześnie tracąc swój żelazny lineup.

W zeszłym sezonie żadna piątka w całej NBA nie spędziła na parkiecie więcej minut niż starterzy Nuggets. Co prawda wystąpili tylko 48 meczach, ale i tak 958 minut było zdecydowanym numerem jeden. Nikt inny nie osiągnął pułapu 800. To dobrze pokazuje jak bardzo Malone polegał na swoich najlepszych zawodnikach, jak tylko miał ich wszystkich do dyspozycji. Bo też ta piątka świetnie funkcjonowała (NetRtg 13.6). Natomiast w sumie ledwie 28 minut przez cały sezon trener grał ustawieniem, w którym Braun zastępował KCP obok pozostałych starterów. To będzie więc niemal zupełnie nowy lineup, który dopiero będzie musiał zbudować swoją chemię.

Poprzedni artykułRound-Up: Max dla Jamala, niestety prawdziwy-hip-hop w Gdańsku
Następny artykułBen Simmons celuje w powrót na obóz przygotowawczy

5 KOMENTARZE

  1. Ta ale pamiętam kiedyś był artykuł jak to Murray jest wdzięczny, że w czasie kontuzji nie olali go i zaufali mu a teraz co jakiś o tym zapomniał kasa kasa, cóż dziwny jest ten sport gdzie jednostki za 4 lata dostają 1 mld złotych (minus podatki niech będzie że na czysto 0,5 mld )

    3
  2. Denver popełnili błąd przedłużająć MPJ ma submaxie, zwaliło im to elastyczność, skoro zawodnicy mówią to just buisness, bro , Jestem wart maxa, przy połamanym kolanie, chłop przesiedział sezon prawie 85 meczy przez kontuzje a dostawał 35baniek/rok za nie granie

    Do tego Rok dochodził do jako takiej regularnośći, a słabe miał PO mistrzostwskie , solidnie zbierał , nieregularnie dostarczał 3pts

    Klub bezlitośnie powinnien to wykorzystać i dać mu niższy kontrakt, kto dałby mu więcej to raz, dwa kto dałby mu wysoki kontrakt, ktorego Denver nie mogli by wyrównać jako RFA

    Małe kluby z mniejszych rynków maja podwójnie przewalone- chcą płacić za lojalność, ale gracze nie będą lojalni , nawet jak im to zamknie mistrzostwską szansę na kolejnego majstra

    W próżni Murray, nie jest moim zdanie top 6 guardów w lidze, a taki będzie miał kontrakt w nastepnym sezonie, chociaż dobrze się paruje w Jokicem, ale z nim to każdy guard by wygladał dobrze

    2
    • Dla przykładu lojalność w stosunku do drużyny , widać różnice

      Adrian Wojnarowski, ESPN: Jalen Brunson podpisał czteroletnie przedłużenie umowy z Knicks o wartości 156,5 mln dolarów. Brunson wziął 113 mln obniżkę, żeby dać klubowi więcej elastyczności finansowej.

      3
      • Teraz zawsze będzie przywoływany Brunson ale to jest wyjątek w dzisiejszych czasach, także nie jest on zbyt miarodajny.
        Żeby nie było Murray nie jest max playerem, tak samo jak MPJ nie jest wart swoich pieniędzy. IMO Nuggets mieliby i jednego i drugiego taniej, bo nikt by nie przebił ich ofert.

        BTW. Biorąc pod uwagę, iż ojciec Brunsona jest w strukturach NYK, ciekawe czy tam nie będzie innej formy wyrównania kontraktu Jalena. Nie mówię, że tak jest ale nie uważam żeby to było takie niemożliwe.

        2