Wake-Up: Kings i Sixers wygrali po raz drugi. Green wyleciał za nadepnięcie Sabonisa. DPOY dla Jacksona

36
fot. NBA League Pass

Playoffy ruszyły, tymczasem obrońcy tytułu nadal nie przełączyli swojego switcha i nie grają mistrzowskiej koszykówki. Golden State Warriors pozostają drużyną z problemami, która nie potrafi wygrywać na wyjazdach i teraz przegrali po raz drugi z rzędu w buzującej Golden 1 Center.

Sacramento Kings nie zwalniają z tempa, kontynuując swój rewelacyjny sezon.

Light The Beam!

Komplet zwycięstw na własnym parkiecie mają także Philadelphia 76ers, którzy nawet grając słaby mecz pokonali Brooklyn Nets.

Brooklyn @ Philadelphia 84:96 (0-2) C.Johnson 28 – T.Maxey 33
Golden State @ Sacramento 106:114 (0-2) S.Curry 28 – D.Sabonis 24/9

1) Sacramento Kings znowu byli bardziej clutch niż ich doświadczeni rywale. Goście prowadzeni przez atakującego pomalowane Stephena Curry’ego odrobili straty i w połowie czwartej kwarty Gary Payton trójką z rogu doprowadził do remisu. Ale finisz należał do gospodarzy. Szybko odpowiedzieli, odzyskując prowadzenie, a kiedy jeszcze Klay Thompson rzucił dwie duże trójki, za chwilę De’Aaron Fox trafił ze szczytu i 77 sekund przed końcem Davion Mitchell kolejną trójką przypieczętował zwycięstwo.

Warriors znowu popełniali mnóstwo błędów i stracili piłkę 22 razy, oddając w ten sposób 25 punktów rywalom. Mieli też problemy z faulami i na starcie drugiej połowy Kings już po niespełna dwóch minutach byli w bonusie. Do tego kończyli mecz bez Draymonda Greena, który zachował się jak… głupi Draymond Green.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułNie ma mowy o wakacyjnym trzęsieniu ziemi w Chicago Bulls
Następny artykułFlesz: Strength Is Not In Numbers

36 KOMENTARZE

    • z jednej strony beka z Poola, za ten kontrakt na zachete,ze dostal luja otrzezwiajacego, z drugiej strony smiecia Greena, trzeba by przekopac przez cala dlugosc boiska za kazdy jeden flagrant, za te wszystkie chamskie nie intencjonalne faule, jak mu sie zawsze wymsknie-jak sam zawsze twierdzi

      0
      • mcgregor to raczej nie.
        za małe gabaryty, już nie ten timing, za bardzo mu odkleja się po spożyciu properka, no i jeszcze nogę popsuje sobie znowu.

        ale taki alex “poatan” pereira to byłoby coś.
        wraca po porażce, idzie wagę w górę.
        green dużo większy nie będzie.

        no i te niskie kopnięcia.
        to by było to.
        wybitna egzekucja.
        ;)

        0
          • mcgregor ostatnimi czasy ma całkiem sporo przeciwników.
            twitterowych oczywiście.
            za dużo hajsu, properka, prądu i przewraca się w głowie.
            u greena podobnie tylko bez properka.
            ;)

            0
    • Sympatii do Greena nie mam za grosz, jak się wozi. Taki Chris Paul na sterydach. Już za “przypadkowy” cios w twarz Lylesa w pierwszej połowie powinien dostać flagrant.

      Ale z drugiej strony w pomeczowym wywiadzie Sabonis nie żalił się nagabywany, żeby pojechać Greena. “Play-off basketball”

      0
    • Moim zdaniem nie ma najmniejszych szans na zawieszenie Greena

      Nie zgadzam się też w sprawie oceny co do jego kompetencji, dla mnie to wygląda tak: srogi debil > dobry gracz

      Idealny do pracy w amerykańskich mediach po zakończeniu kariery, będzie znakomity w zestawieniu z Perkinsem, obstawiam że dostanie wysoki kontrakt od ESPN

      0
  1. Kiedy podjedzie śmieciarka i zabierze tego niespełna rozumu półgłówka z tej ligi? Przecież on jest niepoczytalny i stwarza zagrożenie dla innych graczy, także tych w swojej drużynie. Jak długo NBA będzie to tolerowała?

    Są jakieś sygnały, że liga ma się przyjrzeć tej sytuacji? Przecież to jest kilkanaście meczów zawieszenia, to ze sportem nie ma nic wspólnego.

    0
  2. Oczywiście zagranie Greena było o wiele bardziej głupie niż niebezpieczne, bo on jednak kontrolował się i de facto po postawieniu nogi na klacie Saba wybił się z drugiej nogi… co w efekcie jeszcze gorzej świadczy o jego głupocie, bo jednak wiedział, że tak naskoczyć to nie można ale już nie powstrzymał się przed nadepnięciem…
    Chciałbym żeby na swojej drodze boiskowej spotykał Kermita Washingtona, raz, tak za całokształt

    0