Dniówka: Najciekawsze mecze pierwszego weekendu sezonu

3
fot. YouTube/NBA

Po trzech dniach sezonu wszystkie drużyny mają za sobą pierwsze występy, a niektórzy zdążyli już nawet zebrać dwie porażki. Na wstępie NBA dozowała nam mecze i poza tradycyjnym środowym maratonem mieliśmy tylko dwa double-headery, ale teraz tempo zostanie podkręcone, liczba meczów wzrośnie i pojawi się stały dylemat, co oglądać?

Sprawdźmy więc, jakie najciekawiej zapowiadające się mecze NBA przygotowała dla nas na pierwszy weekend sezonu.

(1-0) Boston @ (0-1) Miami 1:30

Boston Celtics udanie rozpoczęli sezon na własnym parkiecie, a teraz wracają do Miami, gdzie kilka miesięcy temu w decydującym meczu zapewnili sobie awans do wielkiego finału. Gospodarze będą próbowali wziąć rewanż, ale czy po tym jak w środę nie udało im się zatrzymać DeMara DeRozana, teraz poradzą sobie z Jaysonem Tatumem i Jaylenem Brownem, którzy na otwarcie rzucili po 35 punktów?

Erik Spoestra nie był zadowolony z defensywnego wysiłku swojej drużyny. Zwłaszcza nowa pierwsza piątka Miami Heat z Tylerem Herro i Calebem Martinem wypadła fatalnie pod tym względem. Pozwolili rywalom (osłabionym Bulls) na aż 138.9 punktów na sto posiadań.

(0-1) Orlando @ (1-0) Atlanta 1:30

Paolo Banchero nie tylko jest pierwszym graczem od czasu LeBrona Jamesa, który rozpoczął swoją karierę w NBA zaliczając cyferki na poziomie 25-5-5, ale też w swoim debiucie zdobył więcej punktów niż w przeszłości zrobiły to największe legendy Orlando Magic (Shaquille O’Neal, Penny Hardaway i Dwight Howard). To ma tylko potwierdzać, że na Florydzie wreszcie znaleźli swojego nowego franchsie playera.

19-letni Banchero rozpoczął od mocnego wejścia, a teraz jedzie do Atlanty na pojedynek z Dejounte Murray’em. To będzie ich pierwsze spotkanie w NBA, ale to już jest trwająca rywalizacja, bo przecież świetnie pamiętamy ich starcie w czasie wakacyjnego grania. Murray ewidentnie miał o coś pretensje do swojego młodszego kolegi, chciał mu coś udowodnić i pokazać miejsce w szeregu. Ośmieszał go na parkiecie, nazywał „małym i za miękkim chłopcem”, a potem pisał, że stracił do niego szacunek. Zobaczymy czy dzisiaj też będzie tak nakręcony. Banchero na pewno podejmie wyzwanie. To też pojedynek o to, kto jest obecnie najlepszym graczem z Seattle.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Sixers nie rozpakowali prezentów – i co z tym challengem
Następny artykułWake-Up: 49 Moranta i BLOK. 41 Lillarda. Jazz pokonali drużynę Goberta. Jokić wziął rewanż na GSW

3 KOMENTARZE

  1. Z przyzwyczajenia po wczorajszej pobudce na PHX dzisiaj tez się ocknąłem 03.55 i obejrzałem jakieś półtorej kwarty w LA. Po pierwszym meczu Lakers napisałem LA Cabaret. Pomyliłem się: to jest jakaś pieprzona tragikomedia – w obronie jak Powell ich wkręca a w ataku jak rzucają za 3. Davis niby zdobywa 25 pkt, ale na moje oko są to tak jakby puste punkty – jak na początku Clips zaczęli odskakiwać to nic nie trafiał – rozumiem Ivica Zubac był jego przeciwnikiem. To jest żart a nie zespół. Westbrook…

    0
    • Mieli moment w q3 bodajże i na początku q4 gdize nagle odrobili kilkanaście punktów straty, wymuszając straty, przechwytując piłkę, biegając do kontrataków, oczywiście wszedł westbrook i ad i całe S5 zjebalo końcówkę jak ta lala
      Mieli tylko 3-4 pkt straty , a wyglądali jak gracze przegrywający -20 zero emocji, kontaktu, rozmów, porażka
      Team do zaorania w tym składzie

      0