Flesz: Powinniśmy dziękować

11
fot. apnews.com

Powinniśmy dziękować za te Finały. Mam kolegę, który wybudował dom i dzień rozpoczyna od workoutu na werandzie. Martwi się jak wysoko pójdą jeszcze stopy, ale dziś wkurwia go bardziej to, że nie ma pilota do League Passa. Mam kolegę, fana Celtics, który oglądał to dziś w ogrodzie, wysyłał mi zdjęcia, potem pojechał do pracy dwa kilometry i po drodze znów pewnie nie widział ani jednego auta, bo mieszka na wsi i pracuje na wsi. Skasowałem media społecznościowe i magiczna rzecz faktycznie się dzieje, że kiedy to zrobisz, wracają czy otwierają się bezpośrednie kanały. Może to wszystko dzieje się, bo to pierwsze lato od trzech lat, gdy nie musisz myśleć o tym, żeby zabrać ze sobą maskę, maskę, która zasłania potem pół twarzy i nie widzisz co te twarze mówią. Dziś rozmawiamy, śmiejemy się sobie w twarz i wysyłamy zdjęcia.

Powinniśmy dziękować za te Finały, konsumujemy je w różny sposób.

Niektórzy na żywo w nocy czekają na świt, który przychodzi już w drugiej połowie. Wiem o tym, bo niektórzy nie mogą spać, dlatego, że od kilku dni zrobiło się duszno. Powinniśmy dziękować za zmienność pogody. Niektórzy w godzinę rano próbują to wszystko sobie złapać. Jedni od startu, drudzy tylko drugą połowę. Jeszcze inni zgarniają przed pracą 10-minutowy highlight i tak radzimy sobie już od ponad dziesięciu lat. Wcześniej to było jednak trochę trudniejsze, cały ten on-demand. Dopiero co kasowałem z gmaila, jak w 2007 wysyłaliśmy sobie rano w redakcji e-basketu linki do Davki, do innych stron, gdzie format był jeszcze rmvb. Powinniśmy dziękować za

za nieprzerwane połączenie.

Powinniśmy dziękować za te Finały, bo tak mało w nich jest w obronie zmian krycia. Przez to tak mało jest pełzających, dłużących się akcji bez podań, za to pełnych zakozłowywania się. Powinniśmy dziękować za to, bo to robi nam cały ten sport dziś, który w nocy oglądamy. Piękna rzecz.

Powinniśmy dziękować za to, bo Steph Curry – 49/49/83, 31.3 PKT – może nagle tyle kozłować, może rzucać z 10 metrów, fruwać jak pszczółka od zasłony do zasłony i za nią nie widzieć od razu obrońcy, tylko miejsce do rzutu. To jest ten Steph Curry, w którym się zakochaliśmy. To jest ten styl gry, który może uprawiać dziś, bez żadnych taktycznych utrudnień, które – jednak – zażynają koszykówkę, jej rytm, jej tempo.

Powinniśmy przede wszystkim dziękować za to, że Jaylen Brown – 22.7 PKT, 7.3 ZB, 3.7 AST – ma wreszcie po kilka dni przerwy między meczami i może być tak sensacyjnie eksplozyjny, tak znowu tasmański, tak szybki, tak elektryczny, tak dobry. Nawet jego zbiórki to dziś atletyczny highlight, a przecież cały sezon zmagał się ze ścięgnem podkolanowym. Powinniśmy dziękować za jego profesjonalizm, bo gramy właśnie trzeci sezon, a jakbyśmy od lipca 2020 grali cały czas jeden ten sam.

Powinniśmy dziękować za to, że mimo gry ze zwichniętym prawym barkiem, Jayson Tatum – 22.0 PKT, 8.3 AST – nie umiera na dziewiątym metrze, tylko atakuje obręcz. A te dwa spiny w koźle ostatniej nocy? He? Nie? To było kinetyczne piękno, którego jeszcze rok, dwa lata temu od Tatuma byś się nie spodziewał. Dziś kozłuje, jest rozgrywającym. To się już stało. Stało się tak szybko.

Powinniśmy dziękować za to, że Robert Williams sprząta rzuty przy obręczy, jakby to był 2010 rok. Wow. Dzięki.

Powinniśmy dziękować za rim-protection – gdy jest. Powinniśmy dziękować za te paczki po drugiej stronie – gdy nie ma.

Powinniśmy dziękować za to, że Klay Thompson już się odblokował. Dziękować za to, że znowu wynik po trzech kwartach kręcił się wokół 90-90, mimo solidnej, w zasadzie dobrej, obrony od obu drużyn. Kiedy atak tryumfuje nad dobrą obroną, to czego chcieć więcej.

Jest dopiero 2-1 w tej serii dla Celtics. Warriors widać, że na tych warunkach gry, mogą eksplodować już zaraz. Powinniśmy dziękować za te finały, za styl gry i nie narzekać.

Poprzedni artykułWake-Up: Celtics są więksi i znowu są na prowadzeniu w Finałach. Kontuzja Curry’ego
Następny artykułDniówka: Co zrobią Suns z Deandre Aytonem?

11 KOMENTARZE

    • Po ostatnich sukcesach Repry i generalnie dobrej atmosferze wokół po odejściu Siwego Bajeranta (zjednoczenie, wszyscy na rywali, teraz im pokażemy, My Polacy) wreszcie Znyk miałby możliwość rozwinięcia skrzydeł i pierwszego odcinka od pół roku “Na szczęście między rondem a palmą”, a tu taki choke.
      Naród czeka, my czekamy.

      0