Kajzerek: Panowie już spakowani?

1
fot. AP Photo

Wielkimi krokami zbliżamy się do kluczowych rozstrzygnięć w gabinetach generalnych menadżerów. Po 10 lutego pozostanie im już tylko drobna kosmetyka i czerpanie z nadarzających się okazji. W tym okresie dużą część uwagi poświęca się koszykarzom grającym na schodzących kontraktach. W zespołach nie ma bowiem pewności, czy ryzykować wysyłaniem ich na rynek z nadzieją na preferencyjne traktowanie, czy lepiej wykorzystać ich wartość i przehandlować, gdy ktoś zaproponuje odpowiednią cenę już teraz. Kto ma taki ból głowy? 

Dallas Mavericks z Jalenem Brunsonem

Ekipa z Teksasu będzie miała możliwość zaoferowania Jalenowi Brunsonowi kontraktu w wysokości 55,6 milionów dolarów w 4-letnim porozumieniu. To 120% ligowej średniej, jaką mogą zapewnić koszykarzowi schodzącemu z minimalnej umowy. Istnieje zatem uzasadnione podejrzenie, że latem Brunson jako UFA odbierze telefon, wsiądzie w samolot i jedyne, co za sobą pozostawi to dobre wspomnienia. 

W międzyczasie bardzo dużo mówi się o zainteresowaniu Brunsonem ze strony New York Knicks, którzy z kolei cały czas główkują nad tym, czy Kemba Walker to już nieudany eksperyment, czy tylko falstart. Brunson w 42 meczach bieżącego sezonu notował na swoje konto średnio 16 punktów, 5,6 asysty i 3,8 zbiórki trafiając 50,5 FG% oraz 34,1 3PT%. Stanowi wręcz idealne uzupełnienie rotacji u boku Luki Doncicia. 

Jason Kidd zapewne nie chciałby się takiego gracza pozbywać, ale mogą zaważyć kwestie związane z zabezpieczeniem salary-cap na kolejne lata. Rywalizacja o usługi Brunsona nie zamknie się wyłącznie w tym, co do zaoferowania będą mieli Knicks. Duży przeskok zawodnika jest oczywisty, więc chętnych nie zabraknie. 

Dallas Mavericks z Dorianem Finneyem-Smithem

Analogiczna sytuacja jak ta Jalena Brunsona. Z tym że w przypadku Finneya-Smitha zespół może mieć większe szanse na zatrzymanie go w składzie, gdy zostanie wolnym agentem. Zawodnik rozgrywa dla Mavs naprawdę dobry sezon, w gruncie rzeczy najlepszy w karierze. W 42 meczach notował 10,3 punktu, 4,6 zbiórki trafiając 37,1 3PT%. Gra na bardzo przyzwoitym poziomie po obu stronach parkietu, więc siłą rzeczy stał się rozwiązaniem, dla którego wielu trenerów znalazłoby odpowiednie zastosowanie.

Za bieżące rozgrywki zarobi 4 miliony dolarów. Latem powinien poprosić o konkretna podwyżkę, ponieważ jego obecny kontrakt nie jest adekwatny do wartości stricte sportowej. W Dallas mają więc dwa bardzo twarde orzechy do zgryzienia. Niewykluczone, że zatrzymanie w składzie i Doriana i Jalena będzie niemożliwe, dlatego muszą odpowiednio wykorzystać czas przed zamknięciem okienka i dokonać wyboru. 

Już teraz Mavs mają 136 milionów dolarów w zagwarantowanych umowach na kolejny rok. Mogą zacząć czyścić salary-cap handlując takimi zawodnikami jak Kristaps Porzingis, Tim Hardaway Jr., Dwight Powell, czy Reggie Bullock. Z tyłu głowy pozostaje jednak pytanie – co jest najlepsze dla Luki Doncicia? To jego potrzeby mają priorytet. 

Brooklyn Nets z Brucem Brownem

W sierpniu ubiegłego roku Brown podpisał roczną ofertę kwalifikacyjną za 4,7 miliona dolarów. To oznaczało, że latem 2022 roku trafi na rynek jako niezastrzeżony wolny gracz. Bieżący sezon miał zadecydować o przyszłości tego zawodnika. Z uwagi na różne problemy Nets w przekroju ostatnich miesięcy, Brown urósł w oczach trenera Steve’a Nasha jako gracz, na którym zawsze mógł polegać.

Jego liczby w ataku nie są zdumiewające, ale prawdziwą różnicę robi w obronie swoją przenikliwością i ogromnym zaangażowaniem. Trenerzy nie lubią żegnać się z takimi zawodnikami. Nets mają pełną świadomość, że Brown może ich latem bez sentymentu opuścić, ale skoro tak – to może lepiej już teraz skapitalizować jego obecność w rotacji i poszukać transferu?

Jest w lidze kilka ekip, które z pewnością skorzystałyby na umiejętnościach defensywnych Browna w kontekście budowania swojego oręża na play-offy. Miejsce Browna w rotacji z Brooklynu mogą zająć DeAndre Bembry czy David Duke Jr, więc daje to Nets argument do rozmów. Brown ma prawo zawetować transfer, ale sam będzie musiał ocenić, czy na pewno mu się to opłaca. 

Memphis Grizzlies z Tyusem Jonesem

Rozgrywa naprawdę dobry sezon w barwach Memphis Grizzlies. Timing doskonały, bo walczy o pieniądze, które latem dostanie w kolejnej umowie. Do rozstrzygnięcia pozostaje m.in. to, czy Grizzlies będzie na niego stać. Trener Taylor Jenkins nie mógł prosić o lepsze wsparcie dla swojego utalentowanego obwodu. Jones doskonale wykorzystuje warunki, jakie mu w Memphis stworzono. W 45 meczach notował na swoje konto średnio 8,2 punktu i 4,2 asysty trafiając 47,1% z gry i 38,6% za trzy. 

Charakterystyczny dla jego stylu stał się płynny i zabójczy floater. Bardzo trudno taką formę egzekucji zatrzymać, a gdy jest wykonywana z tak imponującą regularnością jak w przypadku Tyusa, to siłą rzeczy staje się atutem mocno podbijającym wartość. Mając z tyłu głowy fakt, że Jones stanowi istotny element w rotacji trenera Jenkinsa, trudno sobie wyobrazić, by Grizzlies mieli nim handlować. Sytuacja może się diametralnie zmienić, gdy komuś NAPRAWDĘ będzie na wychowanku Duke zależało. 

New York Knicks z Mitchellem Robinsonem

Można odnieść wrażenie, że Mitchell Robinson próbuje, ale ciągle nie potrafi przekonać do siebie trenera Thibodeau. Ten prawdopodobnie sam nie wie, co ma z wysokim zrobić. Robinson jednego dnia sam mebluje sobie pomalowane, a innego pozwala rywalowi rządzić, jakby nie miał w tym żadnego interesu. W Nowym Jorku panuje narracja, że to cały czas młody gracz o ogromnym potencjale. Jednak pogłoski dotyczące jego transferu pojawiały się już latem. 

Po rozpoczęciu sezonu okazało się, że próba nabrania masy mięśniowej w trakcie off-season źle wpłynęła na wydajność Robinsona. Ten w bardzo szybkim tempie tracił mnóstwo siły, co kosztowało Thibsa kilka kolejnych włosów z tej coraz skromniejszej kompozycji na głowie. Potem było lepiej. Mitch zanotował kilka bogatszych występów i dobrze wyglądał w obronie. Zbudował więc potencjał pod ewentualny pakiet wysłany w drugą stronę, np. do Indiany. 

Rzekomo istnieje scenariusz, w którym do Nowego Jorku trafia Myles Turner. W Indianapolis mogą urządzić sobie zimą swoistą wyprzedaż, co oznacza, że będą czekali na konkrety. W najgorszym wypadku Robinson zostanie przez swój nowy zespół potraktowany jako salary-dump. 

Utah Jazz z Joe Inglesem

Od jakiegoś czasu o transferze Joe Inglesa mówi się na ligowych korytarzach coraz głośniej. Australijczyk w trakcie minionych sezonów stał się integralną częścią tej zbitej i mocno ze sobą zgranej rotacji Utah Jazz. Niezwykle trudno byłoby się Salt Lake City z takim graczem pożegnać – zwłaszcza teraz, gdy zespół ponownie chce się włączyć do walki o mistrzostwo. Paradoksalnie może się okazać, że do mistrzostwa przybliżą się bardziej, gdy Inglesa wytransferują. 

Ma 34 lata, schodzi już ze szczytu swojej kariery i ta droga nie jest dla niego łatwa (notuje najgorsze liczby od czterech sezonów). W bieżących rozgrywkach nie ma już na zespół tak realnego wpływu, przynajmniej nie na parkiecie, ponieważ poza nim pozostaje bardzo wyraźną osobowością, na którą trener Quin Snyder zawsze może liczyć, gdy trzeba kogoś utemperować. Jego wartość może jednak management w Utah rozczarować. Kto w gruncie rzeczy potrzebowały Joe bardziej od samych Jazz? Pojawiają się takie propozycje, jak Chicago Bulls, Portland Trail Blazers, czy Denver Nuggets. 

Toronto Raptors z Chrisem Boucherem

Już nie taki anonimowy, odkąd trener Nick Nurse uwziął się, by zrobić z niego koszykarza. Chris Boucher miał trudny początek sezonu. Za karę wylądował na końcu ławki rezerwowych, co miało mu dać do myślenia. Bardzo szybko dodał dwa do dwóch i wziął się do pracy. W grudniu nie przypominał już tego samego flegmatycznego zawodnika z początku rozgrywek. Notował średnio 13,7 punktu i 7,8 zbiórki trafiając 51,1 FG% i 32,4 3PT%. Robił dobre wrażenie energią z ławki i zapewnił GM-owi większy komfort pracy przed deadlinem. 

Raptors są na etapie, który wymaga od Masai Ujiriego dużej elastyczności i liberalności w kalkulowaniu potencjału poszczególnych graczy. Mało kto w rotacji Nurse’a jest bezpieczny, co jest zrozumiałe, gdy twoje możliwości nie dorastają do twoich ambicji. Boucher przejawia wiele cech gracza, na którym można budować, ale w drużynie cały czas mają wobec niego wątpliwości, co może mieć kluczowe znaczenie na etapie podejmowania decyzji odnośnie jego przyszłości. 

Pojawiają się głosy sugerujące, że wytransferowanie Bouchera teraz, by dodać jakości np. na obwodzie, może okazać się w ostatecznym rozrachunku lepszym rozwiązaniem, niż ewentualna utrata zawodnika, gdy ten latem zostanie skuszony perspektywą lepszej przyszłości w drużynie któregoś rywala. 

Poprzedni artykułLonzo Ball wypada z gry na 6-8 tygodni
Następny artykułKolejna kontuzja w Indiana Pacers, Sabonis wypada z gry

1 KOMENTARZ